
fot. Grafika wygenerowana przez AI
Katolicki hydraulik i inni święci usługodawcy [FELIETON]
Na katolickich grupach w mediach społecznościowych można znaleźć różne pytania – od duchowych po praktyczne. Ale prośba o „katolickiego fachowca” skłania do zastanowienia: czy wzywając hydraulika, musimy wiedzieć, jakie ma wyznanie?
Należę na Facebooku do kilku grup katolickich o różnej tematyce. Niektóre z nich są nieco bardziej lifestyle’owe i w umieszczanych na nich postać poruszane są różne problemy, dylematy oraz prośby o jakieś wskazówki lub pomoc. I o ile wiele z nich potrafię zrozumieć i zupełnie się im nie dziwię, to zastanawia mnie nieustannie, dlaczego jeśli ktoś poszukuje hydraulika i prosi o kontakt do jakiegoś dobrego fachowca, to nawet w takim przypadku zaznacza, że chce, aby był on katolicki. Co tak naprawdę to oznacza? I dlaczego wiara podczas naprawiania usterki hydraulicznej jest ważna?
>>> Życie nie musi być pełne spektakularnych osiągnięć, by było szczęśliwe [ROZMOWA]
Ewangelia w pracy
Tak się zastanawiam nad odpowiedzią na te dwa pytania i trudno mi ją znaleźć. Właściwie jedyne, co przychodzi mi na myśl, to wspólne tematy do rozmów. I nic więcej. Naprawdę. Bo czym może się różnić katolicki hydraulik od hydraulika niewierzącego albo hydraulika, który jest zielonoświątkowcem? Umiejętności nie zależą od wiary. I – co więcej – ocenianie kogoś przez pryzmat tego, w co wierzy albo uważanie go za „gorszego”, jeśli nie jest katolikiem też nie jest dobre. A tym bardziej katolickie!
Z byciem katolikiem może się jednak kojarzyć bycie uczciwym, solidnym, nie przeklinającym czy też takim, który nie oszuka wyceniając usługę. Katolicki fachowiec może żyć Ewangelią w pracy i być cichym świadkiem Chrystusa. Ale sama znam katolików, których zachowanie zdecydowanie mija się ze wspomnianymi cechami. I pracowitych ateistów, którzy nie przeklinają. Może zatem bardziej odpowiednie byłoby poproszenie o kontakt do „uczciwego hydraulika”? Wiara nie zawsze jest gwarancją uczciwości. Takie założenie, choć czasem wynika z dobrych intencji, może być nieco krzywdzące. Tym bardziej, że misją chrześcijanina jest wychodzenie do świata, a nie izolowanie się od niego.

>>> Kapelan wojskowy: w naszym duszpasterstwie serce się rozszerza [ROZMOWA]
Znaleźć „swoich”
Kolejne pytanie, które nasuwa mi się podczas zgłębiania tego tematu wiąże się z tym, czy poszukiwanie „swoich” wynika z jakiejś potrzeby bezpieczeństwa czy też z lęku przed innymi. Proszenie o polecenie katolickiego hydraulika, grafika, piekarza może być trochę wykluczające. Mi naprawdę jest obojętne, czy w restauracji podchodzi do mnie kelner, który co niedzielę jest w Kościele, kelner, który się nawraca a może kelner, który w tym momencie jest dość daleko od Boga. Tak samo mam z każdym innym zawodem.
Bo może zamiast szukać „katolickich usług”, powinniśmy modlić się o to, by nasza wiara była obecna w każdej naszej relacji – niezależnie z kim ją nawiążemy. I dobrze jeszcze zadać sobie pytanie, czy naprawdę ufam Bogu, skoro chcę mieć wpływ nawet na to, kto przykręci mi zawór pod zlewem.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |