Fot. screenshot youtube

Kijów: pokonał 800 km pieszo z krzyżem na plecach [WIDEO]

W Kijowie zagościł niezwykły pielgrzym. Zapewne idąc pieszo ulicami ukraińskiej stolicy, w tunice stylizowanej na strój Jezusa i z ciężkim krzyżem na plecach, musiał budzić zainteresowanie przechodniów. To Amerykanin o imieniu Jimi – czytamy na portalu oblaci.pl.

To nie pierwsza wizyta Amerykanina na Ukrainie. Bywał tutaj kilkukrotnie przed wybuchem wojny, także w Kijowie. Pomysł wyjątkowej pielgrzymki zrodził się po brutalnej agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Jimi przebrał się za Jezusa i z 25-kilogramowym krzyżem na plecach ruszył z Warszawy do Kijowa. Wędrówka zajęła mu 72 dni. Trasę pokonywał pieszo, kalkulując niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą wciąż trwająca wojna.

Wiele razy po drodze wiele osób, a nawet księża, gdzieś w czterech lub pięciu kościołach, zapraszali mnie, abym zostawił u nich swój krzyż, ale chciałem go nieść do końca – wyjawia Amerykanin.

>>> Zakończyło się IV Zakonne Forum Duszpasterstwa Młodzieży i Powołań [+GALERIA]

Choć nie miał wyznaczonego celu wędrówki, zmierzał do Kijowa, czekał na znak…

Widać, że krzyż ma dla Jimiego wielką wartość, bo kiedy próbowałem go nieść na sobie, poczułem, że jest naprawdę ciężki – mówi o. Paweł Wyszkowski OMI. – Bez krzyża Jimi czuje się, jakby był nagi, tak mi powiedział.

Jimi wykonał krzyż własnoręcznie. Umieścił na nim dwanaście namalowanych liści koniczyny – symbolu Trójcy Świętej. Na każdej z nich wypisał kolejno imiona Apostołów.

Szukając po drodze noclegu, liczył na Bożą Opatrzność. Jedynym wyznacznikiem miejsca, gdzie o niego prosił, był również znak krzyża. Dla niego krzyż to znak jedności chrześcijaństwa. Wiele dowodów codziennej, praktycznej jedności doświadczał na pielgrzymim szlaku od łacińskich katolików, katolików wschodnich, prawosławnych czy protestantów.

Fot. Archiwum prywatne Pawła Wyszkowskiego OMI

Rozdarta tunika

Kiedy Jimi przekroczył granice administracyjne Kijowa niespodziewanie rozdarciu uległa jego tunika. Przez 70 dni wędrówki w różnych warunkach atmosferycznych jego wierzchnie odzienie nie uległo zniszczeniu. Dopiero teraz. Dla pielgrzyma to był znak, że to właśnie to miejsce, gdzie zostawi swój pątniczy krzyż.

Po wizycie na Placu Niepodległości Jimi udał się do kościoła św. Mikołaja i poznawszy jego historię, zapragnął zostawić tu swój krzyż. Kościół św. Mikołaja w Kijowie to nie tylko świątynia, ale swoisty ośrodek nadziei i miłości, który od początku inwazji na pełną skalę służył jako miejsce wsparcia duchowego i materialnego. Początkowo przy kościele funkcjonował punkt pomocy humanitarnej, a obecnie parafia co tydzień pomaga wojsku – wyjaśnia o. Paweł Wyszkowski OMI.

>>> Katowice: wolontariusze na Światowy Dzień Ubogich gotowi [+GALERIA]

Amerykanin był oczarowany architekturą kijowskiej świątyni. Kościół św. Mikołaja nazywany jest jednym z cudów Kijowa. Jimi nie potrafił wyobrazić sobie, że przez 33 lata w tym miejscu nie można było sprawować sakramentów. Dowiedział się także o niedawnym pożarze i cudownie ocalałym wizerunku Matki Bożej Ostrobramskiej. Zaapelował o pomoc w odzyskaniu świątyni przez wspólnotę katolicką oraz wsparcie odbudowy zniszczonego kościoła.

>>> Szwecja: animacja misyjna w Malmö [+GALERIA]

Kościół św. Mikołaja, wzniesiony w stylu neogotyckim w latach 1899-1909, jest jedną z dwóch świątyń rzymskokatolickich, zbudowanych w stolicy Ukrainy przed rokiem 1917. Jego projektantem był miejscowy architekt pochodzenia polskiego Władysław Horodecki (1863-1930), nazwany po latach „kijowskim Gaudim”. W czasach sowieckich świątynię zabrano katolikom. W 1980 otwarto go dla publiczności jako salę koncertową. Mieścił się w nim państwowy Narodowy Dom Muzyki Organowej i Kameralnej. O zwrot świątyni wciąż stara się miejscowa wspólnota katolicka. Dodatkowym ciosem dla niszczejącego kościoła był pożar świątyni we wrześniu 2021 roku spowodowany zwarciem instalacji elektrycznej w instrumencie należącym do państwowej instytucji.

Źródło: oblaci.pl

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze