Kodowanie dla Królestwa

O inicjatywie „Code for the Kingdom” z Mateuszem Łapińskim, współorganizatorem wydarzenia rozmawia Joanna Mazur.

Joanna Mazur: Czy uważasz, że Jezus zna się na programowaniu?

Mateusz Łapiński: (śmiech) Jeżeli przyjmiemy i wierzymy, że Bóg wie wszystko o wszystkim – co było jest i będzie – to tak!

A myślisz, że ma jakiś ulubiony język programowania?

Tak – język dobra! Z założenia każdy język programowania może przynieść dobro, także nie sądzę, aby Jezus miał tu jakieś preferencje.

Branża IT jest dziś bardzo mocno zlaizycowana. Czy uważasz, że pracę jako programista można łączyć z wiarą w Boga?

Uważam, że tak. Informatyka jako dziedzina życia jest sama w sobie neutralna. Ważne jest to, w jaki sposób do niej podchodzimy i jakie mamy cele. Na przykład reklama może być narzędziem wykorzystanym w dobrym lub złym celu. Nam chodzi o dobre owoce: tworzenie aplikacji, które przybliżają ludzi do Boga i siebie nawzajem w codziennym życiu oraz o tworzenie środowiska, które umożliwi kodowanie na rzecz budowania Królestwa Bożego już tu na ziemi.

Czy masz jakąś teorię na to, jaki jest powód tego odejścia od Boga przez ludzi branży informatycznej?

Nie prowadziłem na ten temat żadnych badań, ale mam kilka podejrzeń. Świat informatyki to świat zero-jedynkowy. To świat wiedzy logicznej. Być może ktoś kto widzi same „zerojedynkowe” rozwiązania  ma problem z otwarciem oczu na sferę wiary, która rządzi się innymi prawami. Brak wiary może też wynikać z docenienia na rynku pracy i wysokich zarobków, co może powodować iluzję, że ze wszystkim mogę poradzić sobie sam i nie potrzebuję sfery duchowej. Oczywiście może mieć też na to wpływ  bardzo prozaiczna rzecz – społeczny dowód słuszności. Większość ludzi nie wierzy, to ja też nie będę. To daje pewien komfort, aby zostawać przy tym co mówią wszyscy dookoła.

Na czym polega inicjatywa „Code for the Kingdom”?

„Code for the Kingdom” to hackathony – spotkania programistów, projektantów, przedsiębiorców, osób kreatywnych, otwartych na współpracę. Łączą ich wartości chrześcijańskie i chcą razem wykorzystać swój potencjał na większą chwałę Boga, tworząc aplikacje, które na co dzień  przybliżają ludzi do Boga i siebie nawzajem. Oprócz programowania niezwykle ważną istotą tych hakcathonów jest budowanie środowiska ludzi zaangażowanych we wspólne działanie na rzecz Królestwa Bożego tu, na ziemi. Idea „Code for the Kingdom” została wymyślona i wdrożona przez amerykańską organizacją Leadership Network, która animuje zarówno hackathony o zasięgu regionalnym jak i globalnym. W trakcie tych spotkań powstają głównie aplikacje dla organizacji charytatywnych czy innych, które mają promować wartości chrześcijańskie i po prostu nieść dobro. Od 2013 r. w 29 hackathonach „Code for the Kingdom wzięło udział ponad 3000 osób oraz powstało ponad 300 projektów. W Polsce miały miejsce dotychczas dwa takie wydarzenia: w Katowicach i Warszawie.

Code for the Kingdom, fot. Dariusz Wit

Code for the Kingdom, fot. Dariusz Wit

Jak trafiłeś do tego projektu?

To był marzec 2016. Z żoną jesteśmy członkami Domowego Kościoła i byliśmy na ogólnopolskim zjeździe diakoni komunikowania. Był tam Kamil Gałuszka, który miał prezentację o tej inicjatywie i zapraszał ludzi do współpracy. Ja sam nie jestem programistą, ale zaproponowałem pomoc w komunikacji, na której się znam.

Jak oceniasz skuteczność rekrutowania osób do takiego wydarzenia? Czy dla osoby odpowiedzialnej za komunikację było to duże wyzwanie?

Powiem szczerze, że było to wyzwanie. Byłem jednak na to przygotowany przez Kamila. On zna to środowisko i uprzedzał mnie, że to nie będzie łatwe. Branża informatyczna rzadko przyznaje się do związków z chrześcijaństwem. Na początku szukaliśmy uczestników wśród naszych znajomych informatyków, a potem także w duszpasterstwach akademickich, wspólnotach katolickich i protestanckich, bo inicjatywa ma charakter ekumeniczny.

Czy w spotkaniach brało udział katolików czy protestantów?

Zdecydowanie katolików, ale liczymy że w przyszłych edycjach uda nam się zachęcić więcej chrześcijan różnych wyznań.

Co udało wam się zrobić?

W Polsce miały do tej pory miejsce dwa hackathony – w Katowicach i w Warszawie. W ich trakcie rozwijano m. in. pomysł aplikacji do dzielenia się Słowem Bożym oraz intencjami modlitewnymi. Jest ona jeszcze w fazie programowania.

Czy wartości chrześcijańskie są wam bliskie także podczas pracy nad projektem?

Oczywiście! Mamy na przykład wspólny czas modlitwy. Organizowaliśmy też telekonferencje w które można było się wdzwonić i wspólnie pomodlić. W niedzielę, w trakcie hackathonu jest oczywiście czas na Mszę św. lub nabożeństwo. Jak mają się te aplikacje udać jeżeli byśmy nie oddawali naszej pracy Panu Bogu?

Code for the Kingdom, fot. Dariusz Wit

Code for the Kingdom, fot. Dariusz Wit

Czy czujesz, że zaangażowanie w tą inicjatywę ma przełożenie na twoją wiarę?

Przy okazji pracy dla „Code for the Kingdom” obudziło się we mnie pragnienie modlitwy właśnie za to dzieło. Od pewnego momentu starałem się odmawiać w tej intencji codziennie Anioł Pański. Chciałem i w ten sposób wesprzeć tę inicjatywę.  

Gdy robimy coś na Bożą chwałę to czasami (lub może nawet zawsze?) zdarzają się różne przeszkody. Czy też tego doświadczyliście?

W Księdze Syracha czytamy: Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenie!  (Syr 2, 1) I tak było w przypadku naszego wydarzenia. Na przykład część osób zgłosiła się, ale nie przyjechała – a wiadomo, że im więcej ludzi tym jest więcej pomysłów i możliwości. Z rzeczy przyziemnych to nie padł nam prąd i Internet, ale odcięło nam wodę na osiedlu. Musieliśmy chodzić do beczkowozów w środku nocy i przez to nie do końca wszyscy mogli skoncentrować się na kodowaniu. Był to taki czas pustyni – rozumiany dosłownie i w przenośni.

Dziękuję za rozmowę.

[yop_poll id=”9″]

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze