Kolęda u ateisty – od rozmowy do modlitwy
Kwestia kolędy (wizyty duszpasterskiej), to wciąż przestrzeń pewnego eksperymentu. Formy kolędy takie jak: kolęda tradycyjna, kolęda za zgłoszeniem albo tzw. kolęda hybrydowa, mają na celu znalezienie odpowiedniej formy komunikacji. Zwłaszcza dla osób, które nie uczestniczą na co dzień w życiu parafii, wizyta księdza może być odebrana jako przejaw nachalności. Bywa jednak tak, że jest ona potrzebna i chciana nawet w domu ateisty.
Jedną z takich sytuacji opisał na swoim blogu ks. Tomasz Białoń. Kiedy chodził po kolędzie w jednej z krakowskich parafii, natrafił na młodego mężczyznę w wieku około 20 lat i zapytał, czy przyjmuje kolędę. W odpowiedzi ksiądz Tomasz usłyszał: „wie Pan, mieszkam sam, jestem niewierzący. Ale możemy pogadać”. Czasami ten czysto ludzki aspekt, prosta rozmowa i zainteresowanie się drugim człowiekiem, jest tym, co uchyla nam drzwi do jego wnętrza. „Nie narzucając się z modlitwą, usiadłem we wskazanym miejscu i zaczęliśmy rozmawiać. To był bardzo szczery dialog” – opisuje ks. Tomasz.
>>> Kolęda – cienie i blaski, szansa czy przeżytek? [PODKAST]
Na koniec rozmowy padła nieśmiała prośba ze strony młodego człowieka: „w sumie to… może się ksiądz za mnie pomodlić”. – Pomodliłem się. Pobłogosławiłem mieszkanie. Pożegnałem się z nim i poszedłem dalej – napisał ksiądz Tomasz. – Wiem jednak, że Pan Jezus ze swoim błogosławieństwem pozostał w tym mieszkaniu, z tym człowiekiem. Przez takie momenty i takie spotkania, widzę wartość chodzenia po kolędzie od domu do domu, od mieszkania do mieszkania, od drzwi do drzwi. Pomimo wielu prób bez odpowiedzi. Pomimo licznych odmów. Pomimo wielu nieprzyjemnych słów, jakie czasem przychodzi usłyszeć – podsumował krakowski kapłan.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |