Drzewo sykomory, fot. Gilly Stewart/unsplash

Komentarz do Ewangelii, 17 listopada 2020

Z Ewangelii na dziś: „Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A pewien człowiek, imieniem Zacheusz, który był zwierzchnikiem celników i był bardzo bogaty, chciał koniecznie zobaczyć Jezusa, któż to jest, ale sam nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić (Łk 19, 1-3). 

Jerycho w tamtym czasie było znanym, bogatym uzdrowiskiem. Słowo „Jerycho” oznacza „pachnąca”. Jednak zapach tego miasta na pewno nie był zapachem świętości, bo np. mieszkały tam luksusowe prostytutki. Przy drodze do miasta rosły sykomory. Korzenie tej rośliny wychodzą na zewnątrz pnia i rosną w kierunku ziemi. Zacheusz, odpowiednik dzisiejszego dyrektora urzędu skarbowego, nie ogląda się na boki, na drwiny, wdrapuje się na drzewo jak ktoś niskiego pochodzenia czy zawodu, bo chce „zobaczyć Jezusa, kto to jest”. Cała trudność w wejściu na sykomorę nie polegała na umiejętnościach wspinaczkowych, ale na tym, by zaryzykować bycie wyśmianym, drwiny. Dla Boga czasem warto a nawet trzeba – zaryzykować. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze