Komentarz do Ewangelii, 22 września 2018
Z Ewangelii na dziś: „Gdy zebrał się wielki tłum i z poszczególnych miast przychodzili do Jezusa, opowiedział im przypowieść: «Siewca wyszedł siać swoje ziarno. A gdy siał, jedno padło na drogę i zostało podeptane, a ptaki podniebne wydziobały je. Inne padło na skałę i gdy wzeszło, uschło, bo nie miało wilgoci. Inne znowu padło między ciernie, a ciernie razem z nim wyrosły i zagłuszyły je. Inne w końcu padło na ziemię żyzną i gdy wzrosło, wydało plon stokrotny»” (Łk 8, 4-7).
Kiedy modlę się tymi słowami, zastanawiam się, jaką glebą jestem. Nie jestem jakimś korposzczurem wiary, genetycznie zmodyfikowaną glebą odpowiednio nawodnioną, który jest najlepszy i pierwszy w dążeniu do świętości. Nie wychodzi mi to tak łatwo. Topornie zmagam się ze swoimi słabościami, przyzwyczajeniami, grzechem, co chyba najlepiej widzą najbliżsi. Czasem wychodzi mi to lepiej, a czasem gorzej. Czasem jestem żyzną glebą, a czasem taką płytką lub zadeptaną, z której nie będzie dobrego plonu. Proszę Boga o siłę w owocowaniu, o posypanie mnie solidna porcją nawozu. Bo widzę, że samemu niewiele potrafię.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |