fot. Pixabay

Komentarz do Ewangelii, 22 września 2018

Z Ewangelii na dziś: „Gdy zebrał się wielki tłum i z poszczególnych miast przychodzili do Jezusa, opowiedział im przypowieść: «Siewca wyszedł siać swoje ziarno. A gdy siał, jedno padło na drogę i zostało podeptane, a ptaki podniebne wydziobały je. Inne padło na skałę i gdy wzeszło, uschło, bo nie miało wilgoci. Inne znowu padło między ciernie, a ciernie razem z nim wyrosły i zagłuszyły je. Inne w końcu padło na ziemię żyzną i gdy wzrosło, wydało plon stokrotny»” (Łk 8, 4-7).

Kiedy modlę się tymi słowami, zastanawiam się, jaką glebą jestem. Nie jestem jakimś korposzczurem wiary, genetycznie zmodyfikowaną glebą odpowiednio nawodnioną, który jest najlepszy i pierwszy w dążeniu do świętości. Nie wychodzi mi to tak łatwo. Topornie zmagam się ze swoimi słabościami, przyzwyczajeniami, grzechem, co chyba najlepiej widzą najbliżsi. Czasem wychodzi mi to lepiej, a czasem gorzej. Czasem jestem żyzną glebą, a czasem taką płytką lub zadeptaną, z której nie będzie dobrego plonu. Proszę Boga o siłę w owocowaniu, o posypanie mnie solidna porcją nawozu. Bo widzę, że samemu niewiele potrafię.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze