fot. PAP/Sławek Pabian

Komentarz do Ewangelii, 22 września 2024

Z Ewangelii na dziś: „Jezus i Jego uczniowie przemierzali Galileę, On jednak nie chciał, żeby ktoś o tym wiedział. Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: «Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity, po trzech dniach zmartwychwstanie». Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać. Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był już w domu, zapytał ich: «O czym to rozprawialiście w drodze?». Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy. On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: «Jeśli ktoś chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich». Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: «Kto jedno z tych dzieci przyjmuje w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał»” (Mk 9,30-37). 

Jezus po tym, jak usłyszał od Piotra w Cezarei Filipowej, że jest Mesjaszem, rozpoczął podróż do Jerozolimy (gdzie umarł na krzyżu). Po drodze stara się formować uczniów w swojej szkole. Lubię te fragmenty Ewangelii, w których widać, jak uczniowie dojrzewają w wierze. Apostołowie w drodze pokłócili się (gr. dielechthēsan) ze sobą o to, który z nich jest największy, najważniejszy, jakby nie rozumieli nic z tego, co im wcześniej mówił, pokazywał znakami i cudami Chrystus. Jezus szybko pokazuje im, że „największy” jest ten, który służy. Mieli zrozumieć, że w chrześcijaństwie nie chodzi o zabieganie o władzę, pieniądze, sukcesy – o bycie najważniejszym i zauważonym (często niszcząc innych). Chodzi w nim o służbę – najczęściej kosztem swojego czasu, zdolności, znajomości – wszystkim bez wyjątku, bez oczekiwania niczego w zamian. Ona jest konkretnym wyrazem miłości. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze