fot. Łukasz Gągulski, PAP
Komentarz do Ewangelii, 3 grudnia 2025
Z Ewangelii na dziś: „Jezus przyszedł nad Jezioro Galilejskie. Wszedł na górę i tam siedział. i przyszły do Niego wielkie tłumy, mając z sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u Jego stóp, a On ich uzdrowił. Tłumy zdumiewały się, widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą. I wielbiły Boga Izraela. Lecz Jezus przywołał swoich uczniów i rzekł: «Żal Mi tego tłumu! Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają, co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby ktoś nie zasłabł w drodze». Na to rzekli Mu uczniowie: «Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba, żeby nakarmić tak wielki tłum?». Jezus zapytał ich: «Ile macie chlebów?». Odpowiedzieli: «Siedem i parę rybek». A gdy polecił tłumowi usiąść na ziemi, wziął siedem chlebów i ryby i odmówiwszy dziękczynienie, połamał, dawał uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do syta, a pozostałych ułomków zebrano jeszcze siedem pełnych koszów” (Mt 15,29-37).
Kolejny adwentowy dzień. Czytamy w Ewangelii, że Jezus drugi raz karmi tłumy. Tym razem skromniejsze – cztery tysiące mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci – wcześniej było to tysiąc mężczyzn więcej. Czym się te cuda różnią? Bibliści wskazują, że za pierwszym razem był to cud zrealizowany wśród Żydów, a ten jest wśród pogan. Wskazują na to chociażby tereny pogańskie Dekapolu, po wschodniej części Jeziora Galilejskiego, gdzie dzieje się to rozmnożenie chleba, jak i kilka następujących po sobie cudów. Greckie słowo użyte, gdy Jezusowi „żal tłumu”, to splanchnizomai – dosłownie „poruszyć się wnętrznościami”. Nie chodzi tu o litość emocjonalną, lecz o fizyczne współczucie, które ściska serce i żołądek. To jedno z najmocniejszych określeń emocji w całej Ewangelii. Jezus nie tylko widzi głód ludzi, On go czuje. To dobre słowo na ten dzień. Bóg jest bliski każdemu człowiekowi bez wyjątku. Ba, zapraszał uczniów do współpracy w tym. Nie pozostawiał nikogo bez pomocy. To dobra wiadomość dla nas. Jesteśmy dla Niego ważni. Nie pozostawia nas bez względu na naszą sytuacje czy siłę naszej wiary. Przychodzi z pomocą kreatywnie, czasem bezpośrednio, czasem przez drugiego człowieka, którego do tego zachęca, a czasem przez różne okoliczności. Jesteśmy Jego ukochanymi dziećmi.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
| Zobacz także |
| Wasze komentarze |
Leon XIV: myślałem, że przejdę na emeryturę, ale zdałem się na Boga
Leon XIV opuszcza Liban: wyjazd jest trudniejszy od przyjazdu
„Stacja Miłosierdzia”. Na Dworcu Głównym we Wrocławiu można się spowiadać





Wiadomości
Wideo
Modlitwy
Sklep
Kalendarz liturgiczny