fot. unsplash.com

Komentarz do Ewangelii, 31 lipca 2021

Z Ewangelii na dziś: „Otóż, kiedy obchodzono urodziny Heroda, tańczyła wobec gości córka Herodiady i spodobała się Herodowi. Zatem pod przysięgą obiecał jej dać wszystko, o cokolwiek poprosi. A ona przedtem już podmówiona przez swą matkę powiedziała: »Daj mi tu na misie głowę Jana Chrzciciela!« Zasmucił się król. Lecz przez wzgląd na przysięgę i na współbiesiadników kazał jej dać. Posławszy więc kata, kazał ściąć Jana w więzieniu. Przyniesiono głowę jego na misie i dano dziewczynie, a ona zaniosła ją swojej matce” (Mt 14, 6-11). 

Trzy, a czasem nawet cztery razy w ciągu roku przywoływany jest fakt śmierci Jana Chrzciciela – w zapisie różnych autorów Ewangelii, a to Marka, a to Matusza, a to Łukasza. Pewnie dlatego, że jest ważny i jest ostrzeżeniem. Tak to działa. Grzech rodzi grzech. Herod Antypas uwikłał się w związek z Herodiadą, żoną swojego brata (Heroda Boethosa), z którą wziął z czasem ponowny ślub, nieuznany przez Żydów – bo porzucił i rozwiódł się z pierwszą żoną. Kolejnym grzechem była jego pożądliwość wobec Salome III, bratanicy (to właśnie ona tańczyła w Ewangelii). Następnym grzechem było zabójstwo Jana Chrzcielna. Był również obecny przy skazaniu Jezusa na śmierć. Gdy wejdziemy w krąg ciężkiego grzechu jesteśmy najczęściej bezradni. W takich sytuacjach widać, że sami nie ogarniemy i istnieje realna możliwość, że będziemy wikłać się bardziej i bardziej. Tym bardziej prośmy Boga o pomoc. On nas nie zostawi. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze