niedziela palmowa izrael

fot. EPA/ATEF SAFADI

Komentarz patriarchy Jerozolimy na Niedzielę Palmową: głosić pokój, nabyty krwią Chrystusa

Zadaniem Kościoła jest głoszenie pokoju, nabytego krwią Chrystusa – stwierdza w swoim komentarzu do Ewangelii czytanej podczas procesji i poświęcenia palm (Łk 19, 28-40) Niedzieli Palmowej roku C łaciński patriarcha Jerozolimy abp Pierbattista Pizzaballa OFM.

Tekst komentarza:

Fragment Ewangelii św. Łukasza, który opowiada o wjeździe Jezusa do Jerozolimy, ma pewną osobliwość: połowa opowiadania nie mówi o wjeździe Jezusa do miasta świętego, lecz o przygotowaniach, jakie czyni, aby mógł do niego wkroczyć.

Głównym bohaterem tej pierwszej sceny jest więc nie tyle Jezus, co grupa apostołów. Skąd taki wybór ewangelisty?

Myślę, że można powiedzieć, iż poprzez ten wybór Łukasz mówi już o Kościele, który żyje po wydarzeniu paschalnym, a zatem o nas.

Jezus, wjeżdżając do Jerozolimy, w pewien sposób „znika”, a w Jego miejsce pojawia się Kościół posłany, aby ogłosić wszystkim Paschę swojego Pana.

Wszystko to można wywnioskować z szeregu elementów.

Po pierwsze, Jezus posyła. Jest to czasownik misji (Łk 19, 29), którego Łukasz użył już wcześniej (Łk 9, 2; 10, 1), gdy Jezus posyła swoich uczniów do narodów, aby zanieśli wszystkim dobrą nowinę o tym, że Królestwo Boże jest blisko.

Wysyła dwóch uczniów, tak jak to uczynił, gdy rozesłał siedemdziesięciu dwóch uczniów w rozdziale 10, posyłając ich po dwóch.

Posyłając, Jezus poucza ich, tak jak to czynił uprzednio. Uczniowie mają iść za wskazówkami, tak jak Jezus dawał wskazówki, gdy ich wysyłał po raz pierwszy. Mają ufać, że słowo ich Mistrza się spełni.

Uczniowie wyruszają, a wszystko dzieje się tak, jak On powiedział (Łk 19, 32).

W czasie tej misji, która jest życiem Kościoła, zdarza się, że ktoś pyta uczniów o powody ich postępowania (Łk 19,31.33). A uczniowie nie mają innego wytłumaczenia, niż posłuszeństwo słowu swego Pana, który przychodzi do swego ludu jako pokorny i ubogi król.

Proszą, bo Pan jest w potrzebie.

To słowo, potrzeba, jest także słowem kluczowym posłania uczniów na misję. Według Słowa Pana mieli oni iść między ludzi jako żebracy, nie zabierając ze sobą niczego (9, 3), całkowicie ufając tym, którzy ich przyjmą. Jezus przepowiedział, że oczywiście niektórzy zostaną odrzuceni, ale to nie przeszkodzi uczniom w drodze, w drodze Słowa zbawienia.

To, co wydarzy się od momentu wjazdu do Jerozolimy, będzie niczym innym, jak ostatecznym wypełnieniem tej pokornej i ubogiej drogi, najpierw drogi Jezusa, a potem Jego Kościoła, pośród narodów.

Są tacy, którzy witają Go z entuzjazmem, jak uradowany tłum na ulicach Jerozolimy (Łk 19, 37). Ale będą też tacy – jak słyszeliśmy w opisie Męki Pańskiej – którzy Go nie przyjmą.

Dla jednych i dla drugich Jezus przychodzi, aby przynieść pokój, co dziś rozbrzmiewa na ustach tłumu uczniów: „Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie. Pokój w niebie i chwała na wysokościach” (Łk 19, 38). Pokój był dokładnie tym, co uczniowie mieli głosić, gdy wchodzili do jakiegokolwiek domu: „Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój temu domowi!” (Łk 10, 5).

Jezus głosi zatem ten pokój wjeżdżając do Jerozolimy.

I nie tylko go głosi, ale płaci za to swoim życiem, i to będzie chwała Boża, która się wypełni dla człowieka.

Kościół będzie musiał jedynie głosić ten pokój, nabyty krwią Chrystusa.

I nawet gdyby ktoś chciałby go uciszyć (Łk 19, 39), to i tak ta wieść będzie rozbrzmiewać i znajdzie inne drogi, by dotrzeć do serca człowieka. Nawet śmierć nie będzie w stanie go uciszyć.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze