fot. PAP/Karol Zienkiewicz

Kongres Kultury Chrześcijańskiej: chrześcijaństwo, które przywraca nadzieję

„Przywracać nadzieję. Kultura chrześcijańska wobec kryzysów świata” – to hasło zakończonej wczoraj siódmej edycji Kongresu Kultury Chrześcijańskiej, który obradował na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim od 17 do 21 października. Zapoczątkowane przez abp. Józefa Życińskiego w 2000 r. Kongresy są spotkaniem intelektualistów i ludzi kultury, ważnym miejscem dialogu Kościoła ze współczesną kulturą.  

– Nadzieja dodaje sił i uskrzydla. Nie da się bez niej żyć – mówił podczas otwarcia Kongresu  abp Stanisław Budzik, metropolita lubelski i główny organizator wydarzenia. Przekonywał, że nadzieja jest pełnym ufności spojrzeniem w przyszłość, które dodaje sił i uskrzydla. Przypomniał, że z tak sformułowanym tematem doskonale koresponduje ogłoszona przez papieża Franciszka bulla na Jubileusz 2025 roku, który będzie realizowany pod hasłem „Nadzieja nie zawodzi”.

Wykład inauguracyjny wygłosił kard. Anders Arborelius, biskup Sztokholmu, który został także  uhonorowany medalem 100-lecia KUL. – Nadzieja jest trochę zapominana i zaniedbywana. Tymczasem to ona decyduje o kierunku naszego życia, jest też ogromną siłą szczególnie w czasach wojen i konfliktów – mówił szwedzki kardynał. – Tragedią współczesnego, zsekularyzowanego świata jest to, że tak wiele ludzi straciło nadzieję. Dlatego Kościół jeszcze bardziej powinien stać się proroczym głosem nadziei – wyjaśniał.

kard. Anders Arborelius, fot. PAP/EPA/JOHAN NILSSON

Otwarcie Kongresu było też okazją do wręczenia Medalu za Zasługi dla KUL abp. Stanisławowi Gądeckiemu, metropolicie poznańskiemu i byłemu przewodniczącemu Konferencji Episkopatu Polski.

Sytuacja kultury w ciągu ostatnich 25 lat uległa zdecydowanemu pogorszeniu, a dotyczy to także kultury chrześcijańskiej w Polsce – mówili uczestnicy panelu o kondycji współczesnej kultury. Wskazywano, że regres przechodzi także kultura prawna czego przejawem jest m.in. dokonująca się w obecnym czasie próba przedefiniowania pojęcia godności człowieka.

„Sytuacja chrześcijaństwa w kulturze jest fatalna” – ocenił Dariusz Karłowicz, twórca środowiska „Teologii Politycznej”. – Albo uda nam się przełożyć prawdy chrześcijańskie na język współczesnej kultury, albo obudzimy się niezdolni do przekazania podstawowych prawd chrześcijańskich światu i sobie samym – przestrzegł. Zdaniem Karłowicza sytuacja jest absolutnie alarmująca, bowiem w ciągu jednego pokolenia chrześcijaństwo zniknęło z kultury, a w ciągu następnego może zniknąć zupełnie, bo nie będzie zdolne do samopoznania i komunikacji.

– To, czego najbardziej brakuje to zachwytu i afirmacji naszej wiary oraz tego co ona rodzi czyli kultury chrześcijańskiej – ocenił prelegent. Głównymi wątkami większości homilii jest niechęć czy wstręt; a brak jest zachwytu, podziwu, wdzięczności. A przecież –  argumentował – chrześcijaństwo wyrasta nie potępienia świata czy własnych kręgów czyli wspólnoty Kościoła, ale właśnie z zachwytu i zbawienia.

Prof. Krzysztof Wielecki, socjolog z UKSW przyznał, że mamy do czynienia z wielkim przełomem cywilizacyjnym, który „wrzuca” ludzkość w pewien poślizg. Nie możemy go zatrzymać ani cofnąć, ale możemy nadać mu charakter poślizgu kontrolowanego. – Cała sztuka polega na tym: co zrobić by ten poślizg był kontrolowany – powiedział wskazując, że  bez religii nie ma kultury i moralności.

O tym, że regres kultury widać też  z perspektywy współczesnej debaty o prawie mówiła była premier Hanna Suchocka. –  W początkach wolnej Polski było dla nas jasne, że trzeba odwoływać się do Dekalogu oraz fundamentów cywilizacji europejskiej – powiedziała prelegentka przywołując słowa Benedykta XVI: „Kultura Europy zrodziła się ze spotkania Jerozolimy, Aten i Rzymu, ze spotkania wiary w Boga Izraela, filozoficznego rozumu Greków i prawniczej myśli Rzymu. To potrójne spotkanie tworzy głęboką tożsamość Europy”. Zdaniem byłej premier w ostatnim czasie pojęcie „godności człowieka” uległo w poważnemu zdeformowaniu: jest ono rozumiane bardzo odmiennie, a niekiedy oznacza da różnych stron coś wręcz przeciwnego. – Mam wrażenie, że jesteśmy tu mocno zagubieni – spuentowała profesor UAM. 

Źródła nadziei dla Kościoła

W debacie o tym tytule wzięli udział: kard. Anders Arborelius, abp Antonio Guido Filipazzi, nuncjusz apostolski w Polsce oraz ks. prof. Jerzy Szymik z  Uniwersytetu Śląskiego. 

Według kard. Arboreliusa zadaniem Kościoła jest pomóc ludziom dostrzec nadzieję bez względu na kryzysy świata. „Moc nadziei pojawia się wtedy, gdy sprawy na prawdę się komplikują”. Kardynał nawiązał do swojej wizyty w Kijowie, gdzie dostrzegł niesamowite pokłady nadziei w czasie wojny. To pokazuje, że bez względu na ciężkie doświadczenia osobiste i zbiorowe, nadzieja trwa. Musimy pokazywać ludziom, że nadzieja jest zawsze, bez względu co dzieje się z człowiekiem” – podkreślił.

fot. Justyna Nowicka/misyjne.pl

Mówiąc o społeczeństwach zlaicyzowanych, kardynał zauważył, że sprawy materialne przysłaniają potrzebę nadziei, ich zaspokajanie zastępuje ludziom nadzieję. Jego zdaniem mimo takiej sytuacji ludzie pragną nadziei opartej na wierze w transcendencję, w Boga. Nawet ci, którzy nie wierzą w Chrystusa, mają też marzenie o lepszym świecie. Dlatego zadaniem Kościoła jest pomóc ludziom, by zdali sobie sprawę, że faktycznie tak jest, że jest coś więcej ponad materię, że jest coś lepszego, świętego i pięknego. 

Kardynał podkreślił jak ważne jest znalezienie odpowiedniego języka, by trafić do ludzi. Jak to zrobić w świecie, w którym Bóg został zapomniany. Wskazał na panującą obecnie kulturę indywidualistyczną. Ludzie nie zrozumieją kazania o nadziei wygłaszanej z ambony czy uczonego wykładu na ten temat, ale w indywidualnej rozmowie są gotowi otwierać się na tajemnicę Chrystusa. „Jednym z ważnych zadań naszego Kościoła jest przełożenie prawd o chrześcijańskiej nadziei na język ludzi, którzy Boga nie znają. W zlaicyzowanych społeczeństwach są ludzi otwarci na Boga i religię” – przekonywał kard. Arborelius. 

Zwrócił uwagę, że we współczesnym laicyzacja jest już czymś passé, należy do przeszłości, a ludzie poszukują czegoś duchowego, głębokiego, co otwiera okno dla Kościoła i innych religii. „Mamy szansę, aby dać im nadzieję i wiarę w Chrystusa. Mają dość złych wiadomości płynących z mediów, ale chcą dobra. Mimo znaków, że ludzie zapomnieli o Bogu, jednak jako istoty stworzone na podobieństwo Boga zawsze będzie w nich odzywać się potrzeba wiary w Niego i jako Kościół możemy dzięki Ewangelii im w tym pomóc” – stwierdził kardynał. Zwrócił też uwagę, że w krajach Zachodu dzięki migracjom Kościół przetrwa i będzie wzrastał. „Musimy pokazywać, że Bóg jest w nas i na ziemi. We wszystkich kulturach jest On mniej lub bardziej obecny mimo wszystko” – zaznaczył.

Podkreślił, że musimy zdać sobie sprawę, że Europa nie jest już kontynentem chrześcijańskim, ale mamy chrześcijańskie społeczności, ludzi, którzy wierzą i ich wiarę trzeba przekazywać innym. „Musimy umieć słuchać i stawać się bardziej Kościołem synodalnym tak jak do tego zachęca papież Franciszek. Możemy dać ludziom poszukującym to, czego szukają na prawdę, a co objawia się w Chrystusie” – powiedział i zachęcił do dawania ludziom poszukującym świadectwa o Bogu w atmosferze prywatności i intymności. 

Podkreślił, że w Kościele musimy nauczyć się słuchać tych wszystkich ludzi, którzy znaleźli się w sytuacji bez nadziei  i pomóc im zobaczyć, że nadzieja istnieje.

Z kolei nuncjusz apostolski w Polsce abp Antonio Guido Filipazzi przestrzegł przed zredukowaniem przesłania chrześcijańskiego do ideologii i sloganów. Wskazał na nadprzyrodzony charakter fundamentalnych wartości: wiary, nadziei i miłości. Nawiązując do encykliki Benedykta XVI „Spe salvi” przypomniał, że Kościoła nie można zredukować do organizacji pozarządowej, wizji człowieka, który jest autorem własnego zbawienia oraz gnostycyzmu, czyli wiary sprowadzonej do intelektualnych spekulacji. W wygłoszonym później kazaniu zaznaczył, że Kościół powinien być przede wszystkim wspólnotą modlącą się i to jest najpewniejszą drogą do przezwyciężenia współczesnych kryzysów.

Ks. prof. Jerzy Szymik przywołał zdanie kard. Josepha Ratzingera, które stało się dewizą jego życia: „wiara jest nadzieją na miłość”. Teolog wskazał na potrzebę bezkompromisowego głoszenia prawdy. Zwrócił uwagę, że na dzień mówi się o polaryzacji, pesymizmie i optymizmie. Przestrzegł przed „parodiowaniem” cnoty nadziei i zachęcił do przyjęcia „chrystokształtoności nadziei”. Na koniec odczytał swój krótki wiersz z niemieckim tytułem „Verbrecher” (Przestępca) ze specjalną „dedykacją dla wszystkich w koloratkach tutaj siedzących”  Wiersz mówi o nadziei w kontekście cierpienia, w którym znajduje się jedno z najważniejszych źródeł nadziei – wieczność”.

Dokąd zmierza społeczeństwo?

Zdaniem socjolożki prof. Mirosławy Grabowskiej proces słabnięcia modelu rodziny, postępująca sekularyzacja i podział społeczno-polityczny to trzy czynniki niezbędne w refleksji nad tym dokąd zmierza polskie społeczeństwo. – W Polsce zawiera się coraz mniej małżeństw, zawiera się je coraz później, rośnie odsetek rozwodów – mówiła. W skali ogólnopolskiej rozpada się 35 proc. małżeństw, zaś w wielkich miastach odsetek ten przekracza 40 proc. Ponadto spada dzietność, zaś ponad 25 proc. urodzeń to dzieci pozamałżeńskie.  

– Drugim procesem pozwalającym określić, dokąd zmierza społeczeństwo, jest postępująca sekularyzacja, która w niektórych środowiskach: wśród młodych, mieszkańców wielkich miast i osób wysoko wykształconych wręcz galopuje – powiedziała badaczka. Podstawowym powodem takich postaw jest  jak to ujęła – „delegitymizacja wiary”, która przedstawiana jest jako „nienaukowa”, a więc deprecjonowana. „Młodzi ludzie chcą wyzwolić swoją ekspresję spod wszelkich regulacji, zwłaszcza w sferze obyczajowej i seksualnej” – powiedziała prof. Grabowska. Efektem postępującej sekularyzacji jest to, że w praktyce dnia codziennego obowiązuje horyzontalny, a nie wertykalny tryb życia. – Nie ma w nim zatem odniesienia do Boga, żyjemy w horyzoncie „tu i teraz” – tłumaczyła przewodnicząca Polskiego Towarzystwa Socjologicznego. Trzecim ważnym procesem jest bardzo widoczny dziś w Polsce podział społeczno-polityczny.

fot. Timon Studle/unsplash

Prof. Wojciech Świątkiewicz z Uniwersytetu Śląskiego zgodził się z prof. Grabowską, że rodzina jest obecnie najważniejszym tematem w debacie nad współczesnymi problemami kulturowymi. Badacz stwierdził, że wspomniany przez prof. Grabowską zjawisko „delegitymizacji” czy zakwestionowania rodziny wynika z nowej, uporczywie narzucanej antropologii. Jego zdaniem kryzys rodziny ma bezpośrednie przełożenie na sferę moralności oraz postawy religijne.
 
– Mówimy, że mamy do czynienia z uderzeniem w rodzinę, ale co to jest właściwie za siła? – pytał dr Marcin Kędzierski. Profesor Uniwersytetu Ekonomicznego stwierdził, że siłą tą jest kapitalizm oraz że w świetle badań polskie społeczeństwo jest radykalnie kapitalistyczne, prawie tak jak południowokoreańskie. Przypomniał, że Korea ma dzietność rekordowo niską w skali świata, zaś w Polsce przeżywamy demograficzną zapaść.

Zwrócił uwagę, że globalne korporacje zarządzające mediami społecznościowymi bazują na tym, że kradną nasz czas i nasze relacje a te są przekształcane w towary i sprzedawane przez te korporacje. Coraz więcej czasu oddajemy – i to nie tylko w młodych pokoleniach – korporacjom, a czas, który moglibyśmy włożyć we własny rozwój, są przez korporacje upośledzane. 

Nic dziwnego, tłumaczył dr Kędzierski, że korporacje te uderzają w Kościół, bo to właśnie on stawia na rodzinę i pielęgnowane w niej wartości. I to właśnie dlatego papież Franciszek wskazuje jednoznacznie, że kapitalizm jest zagrożeniem dla chrześcijaństwa i Kościoła.

Perspektywy pokoju w Ukrainie?

O nadziei w obliczu wojny i przybliżającej pokój mówili uczestnicy panelu „Perspektywy pokoju w Ukrainie”. W dyskusji udział wzięli: prof. Konstantyn Sigow (Uniwersytet Kijowski), ks. prof. Jurij Szczurko (Ukraiński Uniwersytet Katolicki), abp Wojciech Polak prymas Polski, a prowadził prof. Andrzej Gil (KUL).

Abp Polak podzielił się doświadczeniem z wizyty w Ukrainie delegacji polskich biskupów niedługo po wybuchu wojny. Zachęcił do lektury wydanych niedawno w języku polskim wojennych orędzi abp. Światosława Szewczuka. Przywołał jego słowa, które padły podczas ostatniej wizyty w Warszawie: drogą do pokoju jest cnota chrześcijańskiej nadziei; nadzieja jest możliwa, gdy nasz cel widzimy jako możliwy do osiągnięcia.

Zastanawiając się nad perspektywami pokoju wskazał, że dla wierzącego istotna jest właśnie nadzieja pokoju, który nie jest jedynie brakiem wojny, ale ostatecznie musi przerodzić się w proces pojednania. „Ta perspektywa pojednania to przede wszystkim nasza obecność jako Kościoła w Polsce przy walczącej Ukrainie. Bycie po stronie tych, którzy zostali napadnięci przez Rosjan, którzy walczą z rosyjskim agresorem” – mówił, podkreślając, że trzeba nieustannie przypominać, kto jest ofiarą a kto agresorem.

„Świadectwo Irpienia i Buczy ciągle nam przypomina, że Ukraińcy mają prawo się bronić” – mówił prymas podkreślając, że walka z najeźdźcą wypełnia zasady wojny sprawiedliwej. Zachęcił do wnikliwej lektury dokumentu o wojnie sprawiedliwej, jaki opracował synod biskupów greckokatolickich wskazując, że ma on niezwykłą wartość, bo to nie jest refleksja teoretyków a wypływa z konkretnego doświadczenia. „Jednym z fundamentów trwałego pokoju jest respektowanie praw człowieka i prawa narodów” – powiedział, przywołując nauczanie Jana XXIII i Jana Pawła II.  

fot. unsplash/ Max Kukurudziak

– Niezbędna jest perspektywa trwałego pokoju, który musi być celem działania. A to wymaga budowania na prawdzie, w tym wskazaniu i osądzeniu winnych, dopiero potem jest czas na pojednanie, które daje nadzieję trwałego pokoju – stwierdził prymas, przywołując wieloletni wysiłek Kościoła greckokatolickiego i rzymskokatolickiego w Polsce dla budowania relacji polsko-ukraińskich. 

Ks. prof. Jurij Szczurko, biblista z Ukraińskiego Uniwersytetu Katolickiego we Lwowie stwierdził, że bez wsparcia sojuszników, partnerów, niezależność Ukrainy będzie zagrożona. Przywołując książkę o sprawiedliwym pokoju, nad którą pracuje, wyraził przekonanie, że „kluczową przeszkodą w budowaniu sprawiedliwego pokoju w Ukrainie jest brak uznania, że na tym świecie jest prawdziwe zło. Żyjemy w świecie, który odrzuca istnienie zła jako takiego. Jeśli wszyscy sojusznicy Ukrainy uznają, że zmagamy się z czystym złem, do sprawiedliwego pokoju się przybliżymy”.

Prelegent zauważył, że społeczeństwa zachodnie, które już nie pamiętają zła wojny, albo jej nie doświadczyły, nie rozumieją dokładnie perspektywy i doświadczenia Ukrainy. Wskazał, że nawet hierarchowie Kościoła obawiali się używać słowa „agresja” i wskazywać na agresora, stosując język dyplomacji, gdy tymczasem trzeba języka Ewangelii i prawdy. 

Prof. Konstantyn Sigow z Akademii Kijowsko-Mohylańskiej powiedział, że jakość naszej przyszłości zależy od desowietyzacji przeszłości i deputinizacji teraźniejszości. Podkreślił, że dzięki temu, że Ukraińcy walczą na froncie, bronią kraj i Europę przed rosyjskimi najeźdźcami, jest przestrzeń do rozmawiania o nadziei, jest możliwość by „ta nadzieja penetrowała rzeczywistość”.

– Jak znaleźć w sobie sile w tym trudnym czasie? – pytał, wskazując na postawę i nauczanie Jana Pawła II, który podkreślał, że więcej nas łączy niż dzieli. Zauważył powtarzane wielokrotnie już w relacjach polsko-ukraińskich „przepraszamy i prosimy o przebaczenie”. „Aby jeszcze raz to powiedzieć, musimy przeżyć” – dodał. „Głos niezliczonych ofiar nawołuje o więcej solidarności” – podkreślił. 

– Każdego dnia moi koledzy z Ukrainy poświadczają, że nadzieja to nie teoria, to codzienność – stwierdził na koniec dodając, że drugą stroną tej nadziei jest polska gościnność i wsparcie. 

Prof. Andrzej Gil przekonywał, że dzisiejsza Rosja jest państwem o systemie zdegenerowanym, wypaczonym. – Rosja zebrała najgorsze cechy rosyjskiego i sowieckiego imperium. Dialog ze złem jest zawsze obarczony straszliwym błędem. Ze złem się albo wygrywa albo przegrywa. Tu jest nadzieja, że społeczność międzynarodowa zrozumie, że z pewnymi ludźmi się nie dyskutuje. Jak była koalicja na zniszczenie hitleryzmu, tak powinna być na zniszczenie putinizmu – mówił prof. Gil.  Ostro skrytykował też Rosyjski Kościół Prawosławny, przybliżając źródła jego zdegenerowania.

Nagrody Memoria Iustorum

Po dyskusji miało miejsce wręczenie nagrody Memoria Iustorum (Pamięć Sprawiedliwych) Ukraińskiemu Uniwersytetowi Katolickiemu we Lwowie (odebrał dziekan ks. prof. Jurij Szczurko) oraz Wspólnocie Duszpasterskiej zapoczątkowanej przez o. Aleksandra Mienia (odebrali Karina i Andrzej Czerniak). Statuetki wręczył abp Stanisław Budzik. 

Jak znaleźć rozwiązanie problemów migracyjnych?

Kwestie demografii i migracji, zwłaszcza w kontekście ogłoszonej niedawno strategii migracyjnej rządu, były tematem dyskusji, w której udział wzięli Kamil Kisiel (zastępca dyrektora Departamentu Spraw Międzynarodowych i Migracji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji), ks. prof. Janusz Balicki (UKSW), o. Wiesław Dawidowski OSA (duszpasterz migrantów). Rozmowę poprowadził dr Andrzej Szabaciuk (KUL).

Kamil Kisiel zaprezentował nowy projekt rządowej strategii migracyjnej. Omówił szeroki kontekst polskiej sytuacji migracyjnej, który stanowi uzasadnienie dla nowej polityki, zwracając szczególną uwagę na trwające już kilka lat instrumentalne wykorzystywanie migrantów przez reżim Aleksandra Łukaszenki.

fot. KUL

– W ramach tego procesu, poza tym, że wykorzystywani są ludzie rekrutowani tak jak migranci przybywający do innych państw, służby białoruskie rekrutują też osoby niebezpieczne, mogące stwarzać zagrożenie, szkolą je i wyposażają w mniej lub bardziej śmiercionośny sprzęt. To zagrożenie jest bardzo realne i na to zagrożenie w ocenie rządu musimy odpowiedzieć inaczej niż na zwykłą presję migracyjną. Dodatkowo nie jesteśmy w stanie w ramach naszej odpowiedzi zastosować normalnie stosowanych środków, gdyż nie możemy negocjować z państwem, które te migracje wykorzystuje, nie ma możliwości dialogu, bo to jest państwo nam wrogie. W związku z tym, jeśli chodzi o temat nadziei związanej z przyjęciem nowej strategii migracyjnej, główną naszą nadzieją jest, by za 5 lat, kiedy będziemy podsumowywać te działania, Polska w 2030 r. była państwem, którego obywatele uważają, że są bezpieczni w kontekście procesów migracyjnych, że one nie wymknęły się spod kontroli. Żeby mieli poczucie, że instytucje państwa posiadają instrumenty, które w sposób sprawny, świadomy i odpowiedzialny pozwalają sterować tymi procesami. Bezpieczeństwo jest najbardziej ogólnym celem zarządzania tymi procesami migracyjnymi – powiedział dyr. Kisiel. 

Ks. prof. Janusz Balicki omówił wpływ migracji z Azji i Afryki na systemy polityczne państw Unii Europejskiej. Wskazał na duży wzrost populacji w Afryce i Azji, w przeciwieństwie do Europy, która starzeje się i ma coraz mniejszą zastępowalność pokoleń. Podkreślił dramatyczny stan demografii w Polsce. Omówił też teorie wyjaśniające lęki i opór przed posiadaniem dzieci. Wskazał, że jedną z przyczyn migracji są nierówności społeczne. Migracji sprzyja też globalizacja czy kryzys klimatyczny. 

Wiesław Dawidowski z Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Migracji wskazał, że mówiąc o migracji porusza się temat, który leży na styku etyki, teologii pastoralnej, moralnej, demografii, ekonomii i polityki. „Nie ma dziś bardziej gorącego tematu niż temat migracji” – stwierdził. 

Komentując ogłoszenie przez premiera Tuska strategii migracyjnej stwierdził, że nie widzi w niej nic nowego niż to, co realizowała poprzednia władza. Wyrażając zaniepokojenie podejściem rządu do praworządności podkreślił, że ograniczanie prawa do azylu jest sprzeczne z Konstytucją. Omówił także prawo międzynarodowe dotyczące azylu i migracji. Władze państwowe mają instrumenty, by tych ludzi przyjąć i rozeznać sytuację – przekonywał podkreślając, że nawet w czasie wojny państwo nie ma prawa zawiesić praw człowieka. 

Kisiel mówiąc o możliwości ograniczania prawa do azylu przyznał, że „ta instytucja nie ma wystarczającej obudowy prawnej”, dodając: „prawo do azylu nie jest niewzruszalne, w pewnych okolicznościach może podlegać ograniczeniu. Nasza refleksja doprowadziła nas do wniosku, że w sytuacji wyjątkowej może ulegać pewnym ograniczeniom ze względu na realne zagrożenie obywateli”.

Sztuczna inteligencja zagrożeniem czy nadzieją?

W dyskusji udział wzięli: ks. prof. Józef Kloch z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II, Magdalena Bigaj, prezes Fundacji Instytutu Cyfrowego Obywatelstwa, prof. Kamil Jonak z Politechniki Lubelskiej.  Moderował prof. Piotr Kulicki z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Ks. prof. Kloch przypomniał, że sztuczna inteligencja (AI) to naśladowanie pracy ludzkiego umysłu przez maszynę i nigdy nie będzie myślała tak jak człowiek. Zwrócił uwagę, że podobnie jak internet AI stała się przedmiotem analiz i refleksji Watykanu. „Zatem Kościół nie został w tyle za technologiami” – zaznaczył. Wskazał na opublikowany przez Papieską Akademią Życia dokument „Rzymski apel o etykę AI”. W jego tworzenie zaangażowali się m.in. uczeni zajmujący się badaniami nad sztuczną inteligencją. Dokument podpisali jako pierwsi przedstawiciele gigantów technologicznych, firm Microsoft oraz IBM. Dokument zawiera m.in. sześć zasad co do AI – jawność, inkluzywność, odpowiedzialność, bezstronność, niezawodność oraz bezpieczeństwo i prywatność.

Prof. Kamil Jonak zajmujący się neuroinformatyką, czyli „architekturą mózgu” zwrócił uwagę, że AI daje wielkie szanse w medycynie, ale nie jest tak, że AI wymyśli lek na wszystko, gdyż to jest nierealne. „Na pewno się do tego przyczyni, ale na pewno nie nie uzupełni nam całej wiedzy, którą musimy sami wyrobić w laboratoriach. „To my uczymy tego AI, ale AI nie jest w stanie nas odciążyć w naszej pracy, nie zastąpi nas do końca w pracy kreatywnej” – powiedział prof. Jonak. 

Magdalena Bigaj zwróciła uwagę, że jako społeczeństwo przeskakujemy cały jeden etap rozwoju ewolucyjnego, co jest szalenie na rękę twórcom nowych technologii i prostu przedstawicielom biznesu. Zwróciła uwagę, że nowe technologie bardzo silnie stymulują nasz mózg. W związku z czym mamy dzisiaj społeczny problem problematycznego używania nowych technologii we wszystkich grupach wiekowych, szczególnie wśród dzieci i młodzieży. „Żyjemy w świecie, w którym mamy ogromny problem z tym, że normy społeczne, których wcześniej uczyliśmy się, co jest powszechnie akceptowalne, dyktowane są dzisiaj w internecie. Mamy do czynienia z czymś, co ja nazywam religią zasięgów. Jeśli coś jest popularne, to jest dobre” – powiedziała i wskazała na znormalizowaną przemoc, czy seksualizację przekazu.

fot. PAP/EPA/RITCHIE B. TONGO

Zwróciła uwagę, że do wielu negatywnych zjawisk, olbrzymiej polaryzacji społecznej wpuszczono dodatkowo generatywną sztuczną inteligencję. „Oczywiście możemy z nią robić niesamowite rzeczy, ale równocześnie trzeba powiedzieć, że branżą, która jako pierwsza zaadaptowała sztuczną inteligencję, była branża pornograficzna” – powiedziała.

Podkreśliła, że mamy do czynienia z wielkim przeprogramowaniem społeczeństwa ze społeczeństwa opartego o relacje na społeczeństwo oparte o informację. „Mylą nam się porządki, Mylimy dostęp do informacji z byciem dobrze poinformowanym. Informacja to nie jest wiedza, a wiedza to nie mądrość” – stwierdziła.  Wskazała na potrzebę higieny cyfrowej i podkreśliła, że dzisiaj nabożeństwa są chyba jeszcze ostatnim bastionem higieny cyfrowej. 

„Biznes biotechnologiczne nie jest biznesem działającym etycznie. Tworzy produkty dla dorosłych, które nie są zabezpieczone przed dziećmi, unika skutecznej weryfikacji wieku i w ogóle zmierzenia się z tym tematem” – powiedziała. W Stanach Zjednoczonych, w Unii Europejskiej trwają procesy karne przeciwko Facebookowi, przeciwko Instagramowi, za szkody, które wyrządził dzieciom. „Więc to jest rewolucja, która naprawdę zjada własne dzieci” – zaznaczyła. 

Wiara a nauka, odwieczny problem

Była to pasjonująca dyskusja o granicach naukowego poznania, które otwierają drzwi do transcendencji. Wzięli w niej udział prof. Krzysztof Meissner, światowej sławy polski fizyk, ks. prof. Józef Niewiadomski, znany teolog z Uniwersytetu w Insbrucku, prof. Andrzej Szeptycki z UW, wiceminister nauki a prowadził ją prof. Piotr Gutowski, filozof z KUL.

Prof. Krzysztof Meissner podkreślił, że to właśnie dzięki fizyce jesteśmy w stanie poznać i zrozumieć mechanizmy rządzące światem materialnym. Zaznaczył jednak, że istnieją obszary, w których fizyka stawia takie pytania, na które nauka nie jest już  w stanie odpowiedzieć.  Są to choćby pytania dotyczące wielkości kosmosu czy tego, co było wcześniej, zanim pojawił się świat materialny. Jego zdaniem, wraz z końcem XIX wieku skończyła się epoka wiary, że nauka nam wszystko wyjaśni.

Dzisiejsze nauki ścisłe – podkreślił prof. Meissner – stawiają człowieka wobec tajemnicy, której sam za pomocą instrumentów jakimi dysponuje, nie jest w stanie poznać. Na pytania te – nie wchodząc w kompetencje ani w metodologię nauki – próbuje dać odpowiedź religia. Nigdy więc nauka, nawet najbardziej rozwinięta, nie zastąpi religii, choć taka utopia towarzyszyła ludzkości od czasu epoki oświecenia. Dziś natomiast coraz bardziej jesteśmy świadomi, że rola nauki jest zupełnie inna niż religii, a na swym pograniczu obie te sfery mogą się spotkać w twórczy sposób.

Zgodził się z tym ks. prof. Józef Niewiadomski, mówiąc,  że zarówno religia jak i współczesna nauka nie podzielają żadnej deterministycznej teorii rozwoju świata, gdyż nie sposób jest tego w racjonalny sposób przewidzieć. Podkreślił też, że w ostatnich stuleciach Bóg był traktowany jako swego rodzaju „zapchajdziura”, gdyż wstawiano go w te „dziury”, na które nauka nie miała odpowiedzi. Tłumaczył jednak, że rola religii jest w istocie inna, gdyż daje człowiekowi odpowiedź na najbardziej podstawowe pytania: o sens życia, czy o nadzieję wobec cierpienia i zła, co nie jest przedmiotem badania nauki. Zaznaczył, że Biblia w swoim przesłaniu niesie nadzieję, że oto Bóg jest stwórcą i Panem świata oraz, że nie zapomni o nas i nas wybawi. I to jej przesłanie wciąż jest aktualne i komplementarne wobec wszelkich zdobyczy nauki. Stanowi też podstawę etyki, która każdemu społeczeństwu jest niezbędna, niezależnie od stopnia jego religijności.

Z kolei prof. Andrzej Szeptycki jako wiceminister nauki mówił o narastających wyzwaniach, w jaki sposób należy dziś chronić wyniki badań naukowych, przed próbą ich kradzieży z zewnątrz lub ideologicznymi manipulacjami. A specjalizują się w tym służby niektórych krajów, w szczególności Rosji.

Chantal Delsol doktorem honoris causa KUL

Zwieńczeniem Kongresu 20 października było uhonorowanie prof. Chantal Delsol tytułem doktora honoris causa KUL. Zaszczyt ten został przyznany przez senat KUL w uznaniu zasług „tej wybitnej humanistki upominającej się w swoich pismach filozoficznych i literackich o godność osoby ludzkiej i prawdę w post-ponowoczesnym świecie”. Dyplom doktora honoris causa KUL wręczył francuskiej uczonej rektor KUL  prof. Mirosław Kalinowski, a zgromadzeni zareagowali spontanicznym śpiewem „Plurimos annos”. Nadanie doktoratu honoris causa prof. Chantal Delsol połączone było z uroczystością inauguracji roku akademickiego 2024/2025 na KUL.

 Filozofka, prof. Chantal Delsol, fot. PAP/Karol Zienkiewicz

W wykładzie inauguracyjnym, którego tematem była „Misja i osoba świadka”, prof. Chantal Delsol, mówiła o wyjątkowej roli świadka, którego nie słowa, lecz sposób życia ma być żywym dowodem przeżywanej wiary.

– Wierzę, że skoro chrześcijaństwo przetrwało przez minione stulecia, to dzięki istnieniu świadków: wielkich świętych i wszystkich nieznanych świętych (…) Jeśli nadal chcemy żywić szacunek dla naszego powołania misyjnego, to liczy się tutaj jedynie świadek, prosty, pokorny, zwyczajny, chcę powiedzieć: zwykły świadek. Nawracać powinien on jedynie poprzez swoją własną osobę, swoje własne postępowanie – powiedziała profesor.

Podsumowując swoje wystąpienie, francuska filozof wyraziła potrzebę zmiany myślenia o procesie ewangelizacji. – Jeżeli misja ma oznaczać podbój, możemy natychmiast odrzucić tę ambicję. Nie uratujemy świata chrześcijańskiego, albowiem nie mamy już w sobie pragnienia podboju i zrozumieliśmy zło dominacji. Będziemy jednak kontynuować historię chrześcijaństwa w ten oto sposób: w filozofii, zastępując dogmatykę fenomenologią; w duszpasterstwie, zastępując dogmatykę świadectwem – zakończyła francuska filozof.

W okolicznościowej laudacji prof. Agnieszka Kijewska z KUL zaznaczyła, że „odważne myślenie prof. Chantal Delsol uczy nas pielęgnowania tego, co jest w naszej ludzkiej kondycji najbardziej kruche i zmazywalne, a zarazem najbardziej wartościowe i istotne: Bożego obrazu – fundamentu naszego osobowego bytu”. Przypomniała o zasługach badawczych filozof, podkreślając jej działalność na rzecz ochrony godności człowieka. – Szczególne miejsce w twórczości Chantal Delsol zajmuje kwestia tego, jak w kontekście przemian politycznych i kulturowych prezentuje się zagadnienie podstaw i fundamentów godności osoby ludzkiej. U korzeni europejskiego humanizmu leżała bowiem wiara w „godność pojedynczego ludzkiego jestestwa”.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze