Kościelny: powinniśmy zadbać, by Chrystus również w wystroju kościoła stanowił centrum [ROZMOWA]
O „pracujących świętach” zakrystianina, o tym, ile wrzucić na tacę w czasie pasterki oraz o kocie w stajence z Filipem Łuczakiem (@pan.koscielny), który od jedenastu lat jest kościelnym w poznańskiej parafii pw. Wniebowstąpienia Pańskiego rozmawia Anna Gorzelana.
Anna Gorzelana (misyjne.pl): Nie każdy w swojej parafii ma kościelnego, w mojej parafii rodzinnej są siostry zakonne i jedna z nich pełni funkcję zakrystianki, ale i to nie zawsze się zdarza. Nie każdy więc pewnie wie, na czym polega praca kościelnego.
Filip Łuczak: – Dbam o to, żeby msza święta była przygotowana, aby kościół był otwarty. W wielu parafiach to bardzo różnie wygląda – czasem też kościelny sprząta, w niektórych kościelny jest też organistą, obowiązki są różne. Jest to bardzo odpowiedzialna praca, bo jednak być odpowiedzialnym za klucze od kościoła, klucze od tabernakulum – od najświętszego, co mamy w naszych kościołach – to jest spora odpowiedzialność.
Kościelny jest też cały czas obecny przy Panu Bogu w sposób fizyczny – szykuje kielich, czasem w bieliźnie kielichowej zostaną cząstki Ciała Pańskiego, więc też musi wiedzieć, jak się zachować wobec tego. Dbać o to, że to musi być czyste, bo w końcu tam przychodzi żywy Bóg. Trzeba dokładać wszelkich starań, żeby msza święta była jak najpiękniej, jak najgodniej sprawowana, a to od kościelnego zależy stan czystości paramentów liturgicznych czy też to, kiedy wymieni bieliznę kielichową.
Często zbierasz składkę na mszy. Ile w takim razie najlepiej wrzucić na ofiarę podczas pasterki?
– Zasadniczo – wedle potrzeby, ale jest też stary żart. Pewien franciszkanin miał powiedzieć, żeby w czasie pasterki wrzucać papierki, by nie obudzić Dzieciątka Jezus. Słyszałem o amerykańskim zwyczaju – w niektórych diecezjach na tacę wrzuca się tyle, ile się zarabia w ciągu godziny. Uważam, że to taka ciekawa oferta, żeby godzinę swojej pracy Panu Bogu dać.
Mama mi opowiadała, że kiedyś, gdy się zamawiało intencję mszy, to płaciło się tyle, ile robotnik pracował przez cały dzień – czyli tzw. dniówkę.
– Tak – to jest bardzo stary zwyczaj, że za „stypendium mszalne” powinniśmy złożyć taką ofiarę, która by utrzymała księdza przez jeden dzień. A w niedzielę proboszcz, zgodnie z Kodeksem Prawa Kanonicznego, robi za darmo, bo modli się za swoją wspólnotę parafialną.
>>> Jakub Pankowiak: walczę o Kościół, a nie z Kościołem [PODKAST]
Spotykamy się w Adwencie. Czym dla Ciebie, jako zakrystiana i kościelnego, różni się ten czas od okresu zwykłego?
– Na pewno dużą różnicę stanowi godzina wstawania, ponieważ przez większość roku poranne msze w parafiach są najczęściej w okolicach godziny siódmej i ósmej, a podczas Adwentu wcześniej odbywają się roraty. Wielu kościelnych pół godziny przed pierwszą mszą świętą otwiera kościół, by każdy mógł przyjść i jeszcze pomodlić się indywidulanie przed rozpoczęciem liturgii. A, co ciekawe, jak na porannych mszach jest zwykle tych ludzi garstka, to na roraty często przychodzi dużo katolików.
Ze swojego doświadczenia dodam, że z Akademickim Kołem Misjologicznym chodzimy na roraty przy różnych poznańskich duszpasterstwach akademickich (po czym często można wspólnie zjeść śniadanie) i zachęcamy innych, żeby też poszli na roraty – by przez Maryję uwielbić przychodzącego Jej Syna.
A w parafii przygotowania do uroczystości Narodzenia Pańskiego trwają przez cały Adwent?
– Tak jest, ale najbardziej intensywny i wymagający zaangażowania czas jest bezpośrednio przed samym Bożym Narodzeniem. W wielu parafiach kościelni chodzą po domach i rozprowadzają opłatki, w niektórych parafiach oni lub ministranci organizują sianko. W mojej parafii dziecięca schola Wicherki Boże robiła wieńce adwentowe. Fundusze z ich sprzedaży przeznaczone będą na nowy keyboard dla zespołu – w tym czasie można się czymś podzielić, kupić, nabyć, jednocześnie wspierając dobre inicjatywy.
A bezpośrednio przed świętami?
– Trzeba zadbać o pomysł na wystrój żłóbka – żeby nie było co roku to samo. Niestety w niektórych kościołach dekoracja bywają czasem kiczowate – powinniśmy zadbać, by Chrystus również w wystroju kościoła stanowił centrum Bożego Narodzenia. By tym centrum nie były prezenty czy tzw. magia świąt.
I same święta dla kościelnego są pracujące…
– Jak i dla księży. Dzięki temu, że u nas w parafii jest kilku kościelnych – możemy się wymieniać. „Pierwsze święto” organizuje jeden, ja pracuję w „drugie święto”, pasterkę ma ktoś inny, tak żeby każdy był trochę w domu, z rodziną, bo to są święta też rodzinne, bo Pan Jezus się rodzi w Świętej Rodzinie.
Na szczęście w naszej parafii kościelnych jest kilku, więc możemy się wymieniać, ale zdarzyło mi się zamykać po pasterce kościół o 2.00 a otwierać o 6.45 – niektórzy się śmiali, że nie warto iść spać. Uważam, że jeśli ma się dobre priorytety to Eucharystia jest najważniejsza. A jej dokładne przygotowanie mocno wiąże się z duchowym przeżyciem.
>>> Wanda Falk (Diakonia Polska): pokój i przebaczenie. To jest w świętach najważniejsze [ROZMOWA]
Nawet osoby, które nie chodzą często do kościoła zjawiają się na mszy w noc Bożego Narodzenia – na pasterce. Czym się ta Eucharystia różni od innych celebracji w tych dniach?
– Liturgia Bożego Narodzenia ma oczywiście własne, bardzo piękne teksty. Mało kto wie, że są specjalne teksty na mszę w nocy, mszę rano oraz mszę w ciągu dnia. Tylko w pasterkę obwieszczane jest „Martyrologium o Narodzeniu Pańskim”, tzw. kalenda, czyli uroczysty śpiew. W jego trakcie słyszymy historię od stworzenia świata, nawiązuje on do wyjścia Żydów z niewoli egipskiej, wskazując, ile czasu po tym narodził się Jezus Chrystus:
„Dnia ósmego przed kalendami styczniowymi; od stworzenia świata,
kiedy na początku Bóg stworzył niebo i ziemię roku 5199;
od potopu roku 2957;
od narodzenia Abrahama roku 2015;
od Mojżesza i od wyjścia Izraelitów z Egiptu roku 1509;
od namaszczenia Dawida na króla roku 1302;
tygodnia 65 według Danielowego proroctwa za 194 Olimpiady;
od zbudowania miasta Rzymu roku 752;
panowania cesarza Oktawiana Augusta roku 42;
kiedy pokój powszechny był na ziemi, w szóstej epoce świata. Jezus Chrystus,
wieczny Bóg i Syn Ojca wiecznego, chcąc najłaskawszym przyjściem swoim świat poświęcić, z Ducha Świętego poczęty i po upływie dziewięciu miesięcy od poczęcia swojego, w Betlejem judzkim rodzi się z Maryi dziewicy stając się człowiekiem:
Narodzenia Pana Naszego Jezusa Chrystusa według Ciała”.
Często tym śpiewem zaczyna się pasterka. Wszyscy wchodzą w ciemności, przez półmrok i po zaśpiewaniu kalendy zapala się światła w kościele oraz ma miejsce okadzenie figurki Dzieciątka Jezus.
W poszczególnych parafiach to zapewne różnie wygląda.
– W Hiszpanii spotkałem się z tym, że po mszach niedzielnych w okresie Narodzenia Pańskiego każdy podchodzi do figurki Dzieciątka i całuje ją w kolanko. Mają taki lokalny zwyczaj, my też mamy dużo takich lokalnych zwyczajów – są one piękne i warto o tym mówić, na przykład sianko pod stołem, puste miejsce przy stole…
Już za moment druga niedziela Adwent, zaraz będzie połowa – skończy się szybciej niż się wydaje.
– Nie można go przegapić. Zachęcam, żeby zapytać w swoich parafiach, czy nie ma potrzeby, aby pomóc. Wiadomo, że w domach szykujemy sałatki, pierogi, kapustę, myjemy okna… Ale jeśli ktoś ma możliwość, warto zapytać w parafii, czy przy budowie żłóbka, czy przy robieniu dekoracji, czy przy sprzątaniu kościoła przed świętami nie potrzeba rąk do pracy. Jeśli ktoś chce pomóc w parafii, to nie ma nic cenniejszego niż danie komuś czasu. W mojej parafii mam figurkę kota i zawsze w żłóbku umieszczam kota – w Ziemi Świętej byłem wiele razy i dobrze wiem, że kotów w Betlejem wszędzie pełno, więc mam małą figurkę kota, którą zawsze wkładam do stajenki. Wypatrujcie, jakie ciekawostki są w Waszych żłóbkach!
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |