Kościół, choć niedoskonały, jest Jego dziełem [ŚWIADECTWO]
Kolejna refleksja o Kościele. Tym razem swoim świadectwem postanowiła podzielić się Agnieszka Mościcka-Bogacz, która jest doktorem socjologii.
Mój Kościół. Marzenie o Kościele
Kilka słów o Kościele… Długo zastanawiałam się, co mogę napisać o moim doświadczeniu Kościoła. Jedno słowo, które najlepiej oddaje moje obecne odczucia, to dualność. Z jednej strony jestem w Kościele, bo jest mi bliski, utożsamiam się z nim i czerpię z niego siłę. Z drugiej strony wywołuje on we mnie skrajne emocje, a czasem nawet wątpliwości co do dalszego trwania w nim. Nie lubię, gdy nakłania się mnie, by mówić tylko to, co budujące. Bardziej przekonuje mnie prawda – taka, która prowadzi do świadomej decyzji, by pozostać w Kościele.
Mój Kościół to dla mnie z jednej strony przestrzeń szczerości i transparentności – miejsce, gdzie nie trzeba udawać ideału. To wspólnota ludzi autentycznych, którzy nie ukrywają swoich słabości, lecz z odwagą stają w prawdzie o sobie. Dla mnie właśnie taka autentyczność buduje Kościół: niedoskonały, ale szczery i oparty na zaufaniu. Inspirują mnie ludzie wokół mnie – rodzina, przyjaciele, a czasem także kapłani. To ludzie, którzy swoim życiem pokazują, czym jest Ewangelia, i przypominają, że Bóg nie oczekuje od nas perfekcji, ale miłości i autentyczności. To dzięki nim czuję, że mogę być sobą – ze swoimi ranami, wątpliwościami i pragnieniami. Taki Kościół mnie buduje – żywy, oparty na zaufaniu, wspierający w drodze wiary.
Niestety, doświadczam także Kościoła w jego bardziej formalnej, sztywnej formie – w postaci struktur, które czasem wydają się bardziej ograniczać niż wspierać. Zdarza się, że brak wrażliwości na potrzeby wiernych, podwójna moralność czy hamowanie dobrych inicjatyw przez biurokrację tłumią moją nadzieję.
Marzę o Kościele transparentnym w każdym wymiarze – zarówno moralnym, jak i finansowym. Pragnę wspólnoty, w której każda inicjatywa niosąca dobro ma szansę rozwoju. Chciałabym, aby Kościół wspierał, a nie ograniczał. I żeby był przestrzenią dialogu oraz współpracy.
Dla mnie bezpieczeństwo w Kościele to pewność, że dziedzictwo wiary jest naszym fundamentem, a nie powodem do osądzania. Uznanie, że grzech istnieje – zarówno w jednostkach, jak i w strukturach – nie oznacza jego akceptacji, lecz świadomość, że nie definiuje on istoty Kościoła. Tylko uznając nasze słabości, możemy na nowo budować wspólnotę, w której każdy znajdzie swoje miejsce. Pamiętam sytuację, gdy proboszcz po mszy powiedział, że jeden z księży w parafii przeżywa kryzys wiary i prosi o modlitwę oraz, że potrzebuje roku przerwy. Ta szczerość mnie ujęła – właśnie taki Kościół mnie przekonuje.
Ważne jest dla mnie, aby Kościół dawał poczucie wpływu i sprawczości wszystkim swoim członkom – niezależnie od ich roli. Kobiety, mężczyźni, młodzież i dzieci powinni czuć, że ich głos ma znaczenie. Marzę o Kościele, który otwiera przestrzeń do działania, a nie ogranicza do małych decyzji, takich jak wybór kwiatów do ołtarza.
Pomimo zniechęcenia, które czasem niosą postawy czy instytucje, wciąż spotykam ludzi, którzy przywracają nadzieję. Dla mnie takim szczególnym miejscem jest Wspólnota Sióstr Karmel Ducha Świętego w Żarkach. To tam doświadczam piękna Kościoła, który żyje modlitwą, niesie wsparcie i towarzyszy w odkrywaniu Boga. Tam rodzi się we mnie marzenie o Kościele, nadzieja i pewność, że Pan Bóg „nie złamie trzciny nadłamanej, nie zgasi knotka o nikłym płomyku” (Iz 42,3). To On daje nadzieję, która nigdy nie zawodzi, i przypomina, że Kościół, choć niedoskonały, jest Jego dziełem. W Nim znajduję siłę, by marzyć o Kościele, który modli się, działa i jest miejscem żywego doświadczenia Boga.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |