fot. PAP/Paweł Supernak

Ks. Adam Boniecki: najważniejsza wartość to zauważenie drugiego człowieka

Urodził się w Warszawie, 25 lipca 1934 r. Niedawno obchodził więc 90. rocznicę urodzin. Mowa o ks. Adamie Bonieckim, byłym generale marianów i redaktorze seniorze „Tygodnika Powszechnego”. A także po prostu o mędrcu – bo takim słowem ja określiłbym ks. Adama. 

Zaraz po wejściu do hali Poznań Congress Center (teren Międzynarodowych Targów Poznańskich) w oczy rzuciła mi się bardzo długa kolejka. Nie byłem zaskoczony, gdy okazało się, że stali w niej cierpliwie czytelnicy, którzy chcieli zdobyć autograf ks. Adama Bonieckiego we własnym egzemplarzu „Testamentu”. To książka wydana przez Wydawnictwo Poznańskie z okazji 90. urodzin ks. Adama. Była też pretekstem do zorganizowania 13 października spotkania z solenizantem (choć urodziny, jak wspomniałem, miał w lipcu). Punktualnie o 16.00 ksiądz Boniecki wstrzymał podpisywanie książki i wszedł do wypełnionej ludźmi sali. Witaliśmy go oklaskami – i na stojąco. Czuć było, że przyszedł mędrzec. I do tego człowiek bardzo skromny, onieśmielony tymi gromkimi brawami. 

Priorytet: odchodzenie 

Spotkanie z ks. Adamem Bonieckim poprowadziła Anna Goc, dziennikarka „Tygodnika Powszechnego”. Przyznam, że w czasie wydarzenia poruszonych zostało wiele ciekawych wątków i nie da się opowiedzieć o wszystkich. Chcę więc przywołać kilka kwestii, o których opowiadał ks. Adam, a które mnie szczególnie zainteresowały – albo też raczej poruszyły.  

fot. Hubert Piechocki/misyjne.pl

Takim najmocniej przewijającym się wątkiem była sama starość. Ks. Adam Boniecki ma świadomość swojego wieku – ma wszak 90 lat – i wie, że przeżywa ostatni etap życia. To czas, w którym dochodzi w człowieku do rewizji tego, co wcześniej w życiu było ważne. To czas, który oznacza „zobojętnienie na sprawy, które przez długie lata były ważne”. Oczywiście, jak przyznał sam bohater spotkania, nadal różne kwestie są dla niego istotne. I ludzie oczywiście też. Ale mimo wszystko najważniejsza jest teraz śmierć – „wszystko inne odchodzi na dalszy plan”. Przyznam, że bardzo mnie to przekonuje – jest wiele mądrości, a zarazem i prostoty w takim podejściu do życia. Ks. Adam skupia się na tej jedynej pewnej rzeczy, która na pewno go spotka – czyli na śmierci. I wie, że spotka go raczej szybciej niż później. Wszystko inne jest mniej ważne. Odchodzenie to teraz jego priorytet. Chciałbym na starość też umieć inaczej spojrzeć na swoje życie, dokonać rewizji tego, co się w nim działo i dzieje – i skupić na tym, co najważniejsze. Co ważne, refleksje księdza Adama nie są pesymistyczne – to myślenie o śmierci jest w jego przypadku bardzo pogodne.  

Tytan wiary 

Ksiądz Adam Boniecki zwrócił też uwagę na to, że często ludzie w tym ostatnim etapie życia są ponurakami. „Można pójść w kierunku ponurości. A można patrzeć pogodnie! Odpływamy do innego świata. Mamy nadzieję, że odpływamy do lepszego świata!” – mówił gość poznańskiego spotkania. Redaktor senior „Tygodnika Powszechnego” apelował wręcz o to, by nie być w jesieni życia ponurakiem. A pewnie i o to – by w ogóle nie być ponurakiem. Uderzyło mnie to, jak pogodnie patrzy na ten ostatni etap życia ks. Boniecki. Widać w nim taki spokój, opanowanie. To imponuje. Jednocześnie ciekawe jest to, że pozbył się jakichkolwiek wyobrażeń na temat życia wiecznego, które miał wcześniej. Zrozumiał, że nie jest już ważne, by sobie coś wyobrażać. „Trzeba rozstać się z różnymi wyobrażeniami” –mówił, przyznając, że nie potrzebuje wyobrażać sobie, jak wygląda Bóg, jak będzie po śmierci itd. „Człowiek zostaje uwolniony z bagażu, który był potrzebny na pewnym etapie życia. Teraz nie potrzebuję uchwytności, wyobrażalności” – dzielił się mędrzec. Sporo dają do myślenia słowa starszego człowieka. Pewnie nie tylko ja często sobie coś wyobrażam, przypuszczam, jak będzie kiedyś. Ale mam i wiele przyziemnych wyobrażeń, oczekiwań, dążeń. Ale konfrontacja z końcówką życia, z odchodzeniem, ze śmiercią to wszystko weryfikuje. Chciałbym umieć wtedy, jak ks. Adam, skupić się na tym, co najważniejsze. Zresztą, bohater spotkania wspominał też swój lekki udar sprzed kilku lat. Doświadczenie choroby było dla niego… dobre. Właśnie dlatego, że pozwoliło mu zrewidować wiele spraw – w tym i podejście do wiary. Właściwie musiał uwierzyć na nowo. To też coś, co mi imponuje w redaktorze seniorze „Tygodnika Powszechnego” – że nie udaje księdza z żelaza, tytana wiary bez żadnych wątpliwości, pytań itd. Nie, one w nim są, towarzysza mu, zmaga się z nimi. I chyba dlatego jest dla mnie prawdziwym tytanem wiary. 

Pełen wrażliwości i nadziei 

Jedno z pytań „z sali”, które zadano księdzu Adamowi Bonieckiemu dotyczyło tego, co by powiedział, doradził komuś, kto traci wiarę w Boga. Wzruszyła mnie ogromna wrażliwość, która wypływa z odpowiedzi udzielonej przez solenizanta. Bo podkreślił przede wszystkim konieczność bycia z tymi ludźmi, utrzymywania kontaktu, rozmawiania z nimi, rozumienia ich. Nie skupił się na dawaniu im różnych „dobrych rad”. A tym bardziej na przekonywaniu ich, że to po naszej stronie jest racja. Skupił się na przyjęciu tych ludzi. Tak, nasi bracia i siostry (albo i my) mogą zmagać się z wiarą i nie-wiarą, mogą przeżywać trudności, mogą odchodzić od wiary. A zadaniem dla nas jest to, by obok nich być – by ich nie odrzucać. To prawdziwie chrześcijańska postawa i do niej przekonywał nas ks. Adam. Zresztą, jego kapłańskie doświadczenie pokazało mu już, że „czasem musisz odejść, by naprawdę przyjść do wiary”. Bo to, co może wydawać się odejściem od wiary – może tak naprawdę być początkiem bardzo cennego procesu, który zaczyna się od odrzucenia, a prowadzi do realnego uwierzenia. W księdzu Adamie w ogóle wiele jest zrozumienia, wrażliwości i troski w stosunku do ludzi, którym z różnych przyczyn nie zawsze po drodze z Kościołem. Choćby do tych, którzy nie mogą przystępować do sakramentów, którym nie można udzielić rozgrzeszenia. „Wierzę, że Pan Bóg poradzi sobie z ludźmi, z którymi księża nie mogą sobie poradzić” – taka nadzieją podzielił się z uczestnikami spotkania. 

fot. Justyna Nowicka/misyjne.pl

Wskazówka dla nas 

90-letni gość spotkania zorganizowanego przez Wydawnictwo Poznańskie na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich zwrócił też uwagę na to, że nie warto dawać ludziom gotowych odpowiedzi na ich życiowe pytania. „Nie chodzi o to, żeby odpowiedzieć, ale żeby pomóc człowiekowi w tym, by to on znalazł odpowiedź” – to cenna wskazówka dla każdej i każdego z nas. Sprawdza się, tak myślę, nie tylko w kwestiach wiary. Ale żeby tak podejść do drugiego człowieka – to trzeba najpierw wprowadzić w życie wartość, którą ks. Adam Boniecki uznał za najważniejszą, którą kieruje się w życiu. Chodzi o samo zauważenie drugiego człowieka. O prawdziwe, realne zauważenie drugiego człowieka.  

Na koniec pozostawię, albo raczej przypomnę, jeszcze jedną wskazówkę od szacownego 90-latka. Pewnie już mieliście okazję ją usłyszeć, ale wydaje mi się, że – szczególnie w Polsce i dla Polaków – to bardzo cenna rada. Ks. Adam nauczył się jej od Jerzego Turowicza. „Nie zawsze trzeba mówić wszystko, co ma się do powiedzenia” – weźmy sobie tę wskazówkę do serca. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze