fot. pixabay/iphotoklick

Ks. Andrzej Draguła: obojętność religijna największym wyzwaniem dla Kościoła

„Obojętność religijna jest dziś największym wyzwaniem dla Kościoła” – stwierdził ks. prof. Andrzej Draguła podczas I Archidiecezjalnego Forum Duszpasterskiego, które odbyło się 28 października w Gnieźnie. W swoim wystąpieniu teolog diagnozował przyczyny odpływu wiernych z Kościoła, wskazując na koniec powody, dla których chcieliby i mogli do niego powrócić.

Ks. Andrzej Draguła był jednym z prelegentów i uczestników Archidiecezjalnego Forum Duszpasterskiego, które po raz pierwszy zorganizowano w archidiecezji gnieźnieńskiej jako przygotowanie do wejścia w nowy rok duszpasterski „Uczestniczę we wspólnocie Kościoła”. Spotkanie zgromadziło zarówno duchownych i osoby konsekrowane, jak i licznie świeckich, m.in. przedstawicieli organizacji, ruchów i wspólnot apostolskich działających w parafiach.

ks. prof. Andrzej Draguła, PAP/Marcin Obara

W swoim wystąpieniu „O odejściach i powrotach”, ks. Draguła nakreślił kontekst i przyczyny obserwowanego dziś odpływu wiernych z Kościoła, przytaczając dostępne badania statystyczne i odwołując się do refleksji czołowych współczesnych teologów i filozofów. Wychodząc od zdefiniowania apostazji, czyli formalnego porzucenia Kościoła, mówił o apostazjach cichych i publicznych, ogłaszanych zwłaszcza przez celebrytów, ale i zrywaniu więzi z Kościołem bez formalnego wystąpienia, a więc zaniechania praktykowania i nie utożsamiania się z instytucją.

„Ja tę decyzję nazywam autoamputacją z ciała Chrystusowego. Ludzie, którzy dokonują aktu apostazji postrzegają to przede wszystkim na płaszczyźnie urzędowej” – stwierdził teolog, stawiając pytanie o kontekst i źródła tego procesu. 

Według danych Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego w latach 2006-2009 (tylko wówczas zbierano dane nt. formalnych aktów wystąpienia z Kościoła katolickiego) aktu apostazji dokonało 1057 osób. W 2010 było ich 459. W 2011 roku w badaniach pilotażowych stwierdzono, że osoby dokonujące apostazji to zasadniczo młodzi mieszkańcy dużych miast, podający jako przyczynę wystąpienia nie brak wiary, ale negatywne postrzeganie instytucji Kościoła.

„Ten proces dokonuje się więc przede wszystkim na płaszczyźnie instytucjonalnej, a nie na płaszczyźnie dramatycznego, wewnętrznego buntu przeciwko Bogu” – analizował ks. Draguła. Dodał, że jego osobiste doświadczenie, pokrywające się zresztą z wynikami dostępnych badań, wskazuje na trzy główne powody odejścia z Kościoła: pierwszym jest protest przeciwko nadużyciom w Kościele, zwłaszcza przeciwko pedofilii duchownych oraz przeciwko sposobowi radzenia czy raczej nieradzenia sobie z tym problemem przez poszczególnych biskupów. Drugi powód jest natury politycznej: stosunek do Kościoła jest odbiciem polaryzacji społeczeństwa polskiego oraz sporu o kształt demokracji. Trzeci powód to osłabienie więzi z wiarą i Kościołem na skutek procesów sekularyzacyjnych, w tym pomniejszenie motywacji społeczno-kulturowych i porzucenie wiary jako życiowo zbędnej.

fot. Justyna Nowicka/Misyjne Drogi

„Dwie pierwsze motywacje dominują w przypadku apostazji formalnej” – tłumaczył prelegent. – Trzecia dotyczy procesu odpływu wiernych, co można nazwać apostazją faktyczną choć nieformalną. Jak się okazuje, istotnym katalizatorem tego procesu była pandemia. Pandemia nam nie pomogła i wydaje mi się, że jako Kościół nie potrafiliśmy sobie z nią poradzić” – stwierdził kapłan.

Pandemia filtrem religijności

Badania przeprowadzone pod koniec pandemii potwierdziły prognozowany wcześniej negatywny trend. Jeszcze w roku 2020 udział praktykujących z wewnętrznej potrzeby przynajmniej raz z tygodniu wynosił średnio 46 procent. Po dwóch latach spadł do 37 procent. Jednocześnie z 11 do 15 procent zwiększył się odsetek osób, które deklarowały, że chodzą do Kościoła rzadziej niż w Boże Narodzenie i Wielkanoc. Zwiększył się również odsetek niechodzących nigdy. Jak czytamy w komentarzu do badań: pandemia koronawirusa niewątpliwie odcisnęła piętno na religijności Polaków. Wzmocniły się dwa trendy: odpływ z Kościoła osób, które wcześniej praktykowały nieregularnie, czyli słaba więź z Kościołem jeszcze bardziej osłabła i drugi trend – do Kościoła po pandemii wrócili przede wszystkim ci, którzy mieli z nim więź silniejszą niż sama tradycja.

„To jest moim zdaniem bardzo ważne – stwierdził ks. Draguła. – Pandemia stała się pewnym filtrem, który działał w obie strony – wzmocnił odejścia, ale wzmocnił też postawy tych, którzy zostali. W mojej ocenie pandemia stała się kolejnym aktem tego, co socjologia religii nazywa odczarowaniem świata. Przywołał tezę Maxa Webera, że człowiek widzi w świecie coraz mniej procesów nadprzyrodzonych, wyjaśniając sobie poszczególne zjawiska i wydarzenia bez udziału Boga.

„Pandemia – kontynuował ks. Draguła – była dla nas przede wszystkim doświadczeniem o charakterze medycznym i epidemiologicznym, a dopiero później, jeśli w ogóle, była rozpatrywana w kategoriach nadprzyrodzonych. Odrzucona została wizja pandemii jako kary bożej, ale moim zdaniem jako duchowni nie zaproponowaliśmy jakiejś kompletnej teologicznej wizji pandemii: czym pandemia z punktu widzenia teologii jest. Jeśli nie karą za grzechy, to czym?” – wskazał teolog. 

Zauważył jednocześnie, że po raz pierwszy takie globalne doświadczenie negatywne nie wywołało wzmożenia religijnego, jak to było w przeszłości. A nawet jeśli takie wzmożenie było, to zostało ono wygaszane przez restrykcje, którym poddaliśmy się w trosce o zdrowie i życie.

Badania przeprowadzone po pandemii – analizował dalej – pokazują coraz wyższy odsetek osób, które twierdzą, że religia nie pomaga im już w życiu codziennym. Według raportu z 2022 roku 11 procent osób deklaruje zanik wiary, a 18 procent postępującą obojętność religijną. Zdaniem duchownego to jest faktyczna przyczyna odejść z Kościoła, a deklarowana jak np. skandale i grzechy ludzi Kościoła, czy upolitycznienie instytucji jest usprawiedliwieniem tej decyzji.

„Nie twierdzę, że grzech Kościoła nie jest faktorem, który prowokuje, który decyduje, który skłania do odejścia. Jest. Ale pada on na podatny grunt, jakim jest osłabione życia religijne, albo jego brak. Oczywiście są ludzie, którzy odchodzą z powodu traum i do nich trzeba pochodzić z pełną troską i miłością, ale nie jest tak, że pełną winę za apostazję wszystkich ponosi wspólnota Kościoła” – mówił ks. Draguła.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze