Ks. Bogusław Kowalski (przyjaciel ks. Pawlukiewicza) o Bogu z serialu „Ranczo”
„Jest jeden serial, który w ostatnich latach śledziłem. Z księżmi z mojej parafii nagrywaliśmy go i wieczorem, w niedzielę, po ostatniej mszy wspólnie oglądaliśmy” – mówił ks. Bogusław Kowalski w czasie adwentowych rekolekcji.
Chodzi o „Ranczo” – polski serial komediowy, pokazujący przemiany w wiosce położonej gdzieś na wschodnich krańcach kraju. Ks. Bogusław Kowalski to znany warszawski duszpasterz, wieloletni przyjaciel ks. Piotra Pawlukiewicza. Na rekolekcjach, które prowadził w tym roku podczas jednej z nauk przytoczył scenę z „Rancza”. Do filmowej parafii Wilkowyje przyszedł nowy, młody wikary. Był nadgorliwy, parafian potrafił nawet egzaminować z katechizmu. „W tym serialu znanymi i lubianymi bohaterami byli tzw. ławeczkowi, było ich czterech. Lubili przesiadywać przed sklepem. To tacy życiowi komentatorzy” – opowiadał rekolekcjonista. Jeden z nich stwierdził, że nowy wikary mówił na mszy, że człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga. „– Pan Bóg jest podobny do nas – zapytał jeden drugiego. – Na to wygląda – odpowiedział pierwszy. – Nie daj Boże… – dodał trzeci” – przytaczał scenę rekolekcjonista.
„Ranczo” i obraz Boga
„Ta scena mnie wzruszyła, w tych ludziach było sporo pokory. Oni się zawstydzili, że Pan Bóg jest do nich podobny” – mówi ks. Bogusław. Dodał od razu, że powinniśmy z przekonaniem mówić, że jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga. „Bóg nigdy nie wyprze się swoich dzieci, nawet gdyby popełnili ciężkie grzechy, to zawsze są największym skarbem Boga. Każde dziecko jest jedyne i niepowtarzalne” – tłumaczył duchowny. I przypominał, że w czasach PRL-u często mówiło się o „masach”; były masy ludzkie, masy inteligenckie, rolnicze, studenckie czy robotnicze. –„To brzydkie określenia” – ocenia ks. Bogusław. I dodaje: „Ludzie nie są masą. Masa to coś jednodorodnego. A każdy człowiek jest niepowtarzalny”.
>>> Sebastian Zbierański: co o Bożym Narodzeniu myśli… Bóg? [FELIETON]
O stworzeniu świata, wcieleniu Boga i o relacjach Bóg – człowiek wiele mówimy i myślimy w czasie Adwentu oraz Świąt Bożego Narodzenia. Właśnie dlatego ks. Kowalski w trakcie rekolekcji postanowił omówić też kwestię naszego podobieństwa do Boga i naszej relacji z Nim. Relacji, która przejawia się szczególnie w trakcie Eucharystii i modlitwy, ale również w wielu innych, codziennych, zwykłych sytuacjach.
Bóg się nie zniecierpliwi
„Bóg przychodzi do konkretnego »ty«, do konkretnego »ja«. Choć jako Kościół żyjemy we wspólnocie, to Bóg nie przychodzi do masy, ale do każdego z nas osobno” – mówił duchowny. I podkreśla, że Bóg oddaje się człowiekowi do końca. „W jednej z pieśni śpiewamy »do końca nas umiłował«. I to bardzo ważne słowa. To jest prawdziwa miłość, nie przypływ uczuć, zachwytu czy litości. Miłość Boga jest konsekwentna, Chrystus będzie się ofiarować dla nas na ołtarzu do końca świata, by ratować nas dla nieba. Bóg nie straci do nas cierpliwości” – kontynuował ks. Kowalski. Miłość Boga do człowieka jest więc nieskończona.
Jak więc człowiek może Bogu na tę miłość odpowiedzieć? „Wzywa nas do tego przykazanie »Będziesz miłował Pana Boga swego…«” – przypomina ks. Bogusław. A z wielu duchowych refleksji znane jest przeświadczenie, że to właśnie z miłości będziemy sądzeni po naszej śmierci. Miłość do Boga przejawiać się może na dwa sposoby: świadomy i nieświadomy. Oba są ważne! W sposób świadomy robimy to wtedy, gdy poświęcamy czas Bogu. To może być msza święta, modlitwa, poranny pacierz, udział w rekolekcjach, lektura Pisma Świętego, spotkanie we wspólnocie. „A dziś nie jest łatwo o czas, czas to jest skarb. Gdy wyszarpujemy go dla Boga, to znaczy, że nam na Nim zależy” – mówił ks. Kowalski.
>>> Ks. Piotr Pawlukiewicz: spotkaj się z samym sobą [WIDEO]
Dzień w obecności Boga
Wielu z nas pewnie kojarzy wezwanie „Nieustannie się módlcie” z Pierwszego Listu do Tesaloniczan. „Nie chodzi jednak o to, by od rana do wieczora na klęczkach w kościele odmawiać modlitwy. Chodzi o to, by każdy dzień przeżywać w obecności Boga” – tłumaczył podczas rekolekcji ks. Kowalski. Przypominał, że służą do tego akty strzeliste. Niektórzy nazywają je „westchnieniem do Boga”. „Mimo zabiegania i zapracowania mamy w ciągu dnia takie momenty, kiedy możemy westchnąć do Boga. Gdy jeszcze leżymy w łóżku, możemy uczynić znak krzyża i zawierzyć cały dzień Bogu. Gdy stoimy w korku, możemy rozmawiać z Bogiem. Wykorzystajmy takie chwile” – mówił duchowny. Bo chodzi o to, że najmilsza Bogu jest taka modlitwa, która jest prawdziwa, która wypływa z głębi naszego serca. „Akty strzeliste to niczym wtulenie się w objęcie Boga. Boga, który nie jest Bogiem odświętnym, coniedzielnym. To Bóg, Ojciec, który przenika każde nasze sprawy, nawet każdy nasz odruch” – podkreślał ks. Bogusław.
Jest też miłość do Boga, która jest wyrażana w nieświadomy sposób. „Kiedy nasze myśli i sprawy w ogóle nie są skierowane ku Bogu, ale jednocześnie wypełniamy swoje życiowe zadanie i powołanie. Wtedy też szczerze kochamy Boga” – zwracał uwagę rekolekcjonista. Przez swoją pracę, poświęcenie, przez zwykłe czynności, które wykonujemy dla innych. Ks. Kowalski przypomina religijną piosenkę śpiewaną często w czasie pielgrzymek: „Gdy idziemy poprzez świat – chwalmy Boga…”. „Niech tak będzie w naszym życiu. I po Adwencie, i po świętach Bożego Narodzenia. Niech Bóg rodzi się w naszym życiu każdego dnia i niech każdy dzień będzie wypełniony Jego obecnością” – dodał rekolekcjonista.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |