Fot. Karolina Binek/Misyjne Drogi

Ks. Grzegorz Strzelczyk: gdy miłość okazuje się ponad nasze siły, wzywajmy Ducha Świętego [RELACJA]

To On pomaga, gdy miłość jest ponad nasze siły. To On wzmacnia nas, kiedy robimy dobro. I to On jest współbieżny z naszą wolnością. Ale kim tak naprawdę jest Duch Święty? 

W jeden z kwietniowych czwartków w Pallotyńskim Duszpasterstwie Akademickim w Poznaniu odbyła się konferencja księdza Grzegorza Strzelczyka, dotycząca tego kim i po co jest Duch Święty. W trakcie tego wystąpienia słuchacze poznali również odpowiedzi na wiele innych pytań, chociażby tych dotyczących obecności Ducha Świętego w sakramentach. 

Jedna wolna, ale Trójca Święta 

Jak zauważył ks. Grzegorz Strzelczyk, pod koniec czwartego wieku na soborze konstantynopolitańskim ustalono credo nicejsko-konstantynopolitańskie, które sporo mówi o znaczenie Ducha Świętego. – W standardowym monoteizmie jest jeden Bóg i właściwie wszystko jest jasne. Chrześcijaństwo wychodzi jednak w świat z doświadczeniem, które jest bardziej złożone. Przez pierwsze trzy wieki biedzi się z wyrażeniem tego pierwotnego doświadczenia w dość zrozumiały sposób. Proces ten domyka się dopiero pod koniec czwartego wieku na soborze konstantynopolitańskim, z którego pochodzi credo, którego używamy w niedzielę. Gdyby zerknąć do credo nicejskiego oryginalnego, to jego ostatnie zdanie brzmiało „i w Ducha Świętego”. Był On zatem w wyznaniu, ale oprócz tego, że wierzymy w Niego, to Nicea na ten temat nic nie powiedziała. To generowało pytanie o to, kim właściwie jest Duch, którego wyznajemy.  

W tamtym czasie zastanawiano się też wciąż nad tym, czy aby na pewno Syna Bożego można uznawać za równego Ojcu. Aby to wyjaśnić, duchowny odwołał się m.in. do istoty hipostazy oraz do natury rzeczy. Następnie zapytał zgromadzonych w kościele, ile boskich cech musi mieć konkretnie istniejący bóg, żeby był Bogiem. A odpowiedź na to pytanie brzmi: wszystkie, co związane jest z monoteizmem. 

>>> Kard. Ryś o Duchu Świętym: „działa tak, jak chce” 

Fot. Karolina Binek/Misyjne Drogi

– Tymczasem przychodzi chrześcijaństwo i mówi: „Okej, a co gdyby hipostazy były dwie?”. Muszą mieć wszystkie wszystkie boskie. Ale nie jest to to samo. Na poziomie relacji będziemy mieli Ojca i Syna. Ale gdy rozciągniemy ten model i wyskalujemy, to mamy Trójcę. I dokładnie tak zostało zrobione – najpierw, w okolicach czwartego wieku, wyjaśniono relację Ojca i Syna. Później pojawiła się kwestia tego, czy Duch Święty się mieści w tym modelu. W związku z tym, gdy pytamy o to, kim jest Duch Święty, to odpowiadamy, że jest trzeci w Trójcy, że jest trzecią hipostazą. A jeżeli spojrzymy od strony natury, to jest On jednym Bogiem, który jest wraz z Ojcem i Synem – wyjaśnił ks. Grzegorz Strzelczyk. Następnie dodał, że w Duchu Świętym jest jedna mądrość, jedna wieczność i jedna wola, gdyż wszystkie cechy są w tym przypadku wspólne. Różnica pojawia się dopiero, gdy zaczniemy mówić o relacjach. Duch bowiem nie jest Ojcem i nie jest Synem. I – co ciekawe – w Nowym Testamencie bardzo mało wspomina się o Jego tożsamości, a o wiele więcej zostało napisane o tym, co On robi. W Biblii można też zauważyć, że Duch Święty przedłuża funkcje Jezusa, że robi dokładnie to, co może robić tylko Bóg. Nie można więc odmówić mu boskiej godności.  

Duch Święty jest Bogiem uwewnętrznionym w nas. Działa, przemieniając człowieka od wewnątrz.  

– Jeżeli chcielibyśmy sobie to wszystko ułożyć, to możemy powiedzieć, że mamy Ojca, który obecny jest w niebie, który pozostaje niepowtarzalny i ukryty. Prościej jest w przypadku Jezusa, bo wcielenie ukonkretnia nam poprzez człowieczeństwo obecność Syna. Natomiast w przypadku Ducha Świętego możemy mówić, że jest On jedną osobą w wielu osobach, bo dany jest każdemu, jest obecnością Boga w każdym, kto Go przyjmie – wspomniał ksiądz.  

Gdzie i dlaczego obecny jest Duch Święty? 

Pytaniem utylitarnym jest pytanie o to, po co nam Duch Święty. Wiąże się to m.in. ze słowami Jezusa, że pożyteczne jest dla nas Jego odejście. W Ewangelii według świętego Jana zostało wspomniane, że Duch ożywa w człowieczeństwie Jezusa i prowadzi go przez Jego misję. Jednocześnie podczas opisu śmierci ewangelista ten napisał, że Jezus, skłoniwszy głowę, oddał Ducha.  

– Można to interpretować jako klasyczne wyzionięcie Ducha. To moment, w którym Duch zostaje uwolniony i za chwilę zostanie nam dany. Kolejny argument za tą interpretacją to scena zmartwychwstania u Jana – zauważa duchowny, mówiąc także, że dziś nie zawsze widzimy, gdzie „chowa się” przekazywanie Ducha Świętego w sakramentach.  

W spowiedzi, podczas gdy spowiednik wyciąga rękę w stronę penitenta, jest to odpowiednik gestu nałożenia rąk, czyli przekazania Ducha Świętego. Podobnie jest w przypadku chrztu i bierzmowania, czyli sakramentów inicjacji, oraz w trakcie święceń czy też udzielania namaszczenia chorych.  

Fot. Karolina Binek/Misyjne Drogi

Warto także pamiętać, że Duch Święty działa w nas, kiedy robimy dobro. Wtedy nas wzmacnia. W innym przypadku jest natomiast swego rodzaju „osłabiaczem”, to On próbuje nas wewnętrznie powstrzymać przed tym, co złe. Świadczy to o tym, że jest On współbieżny z naszą wolnością.  

– Wśród siedmiu darów Ducha Świętego wymieniamy odwagę. Bo Duch Święty jest Duchem odwagi. Wymaga jej praktykowanie Ewangelii. Bo ostatecznym znakiem jej głoszenia jest wewnętrzna gotowość do oddania życia za drugiego z miłości – zaznaczył prelegent.  

>>> Rekolekcje Wieczernik 9: żeby Duch Święty stał się naszym bliskim przyjacielem [ROZMOWA]

Zrozumienie z Duchem Świętym 

W doświadczeniu zesłania Ducha Świętego uczniowie Jezusa zaczynają rozumieć, co się wydarzyło w trakcie zmartwychwstania. W związku z tym potrafią też zrozumieć swoje powołanie. To On próbuje nas bowiem doprowadzić do lepszego zrozumienia rzeczywistości w świetle Ewangelii oraz do doświadczenia sensu. 

– Każdy, kto otrzymał Ducha Świętego w chrzcie i w bierzmowaniu, jest charyzmatykiem. I to nie jest obraźliwe. Jest to normalny stan chrześcijanina. Większość charyzmatów jest prawdopodobnie nieodróżnialna od uzdolnień naturalnych. To znaczy, że mamy w sobie uzdolnienia, które możemy dać do dyspozycji wspólnoty i zacząć nimi służyć. Jednocześnie, jeśli jest to potrzebne wspólnocie, to Duch wzbudza w nas uzdolnienia, które wcześniej w nas nie tkwiły i wtedy można mówić o charyzmatach w sensie ścisłym. W związku z tym, jeśli ze względu na jakąś potrzebę we wspólnocie odkryjecie, że możecie jej zaradzić, to nie gwarantuję, ale może być to od Ducha Świętego, więc proszę tego nie lekceważyć. Bo misję możemy rozumieć jako misję „na zewnątrz”, czyli głoszenia zmartwychwstania. Ale też mamy misję „do wewnątrz”, która polega na tym, że służymy innym. Jeden z ciekawszych opisów tej rzeczywistości charyzmatycznej i opisów Kościoła odnajdujemy w Pierwszym Liście do Koryntian w rozdziałach od 12 do 14. Kontekst tam jest taki, że wspólnota, która składała się prawdopodobnie głównie z pogan nawróconych na chrześcijaństwo, nieznających za bardzo tradycji żydowskich, bardzo intensywnie przeżywa obecność Ducha Świętego. Ale jednocześnie jej członkowie kłócą się o to, kto ma ważniejszy charyzmat. Wtedy też Paweł kieruje do nich kilka gorzkich słów, ale bardzo dla nas znaczących: „Podobnie jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków, a wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem. Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni” – i właśnie z tego powodu tworzymy jedno ciało. Chrzest więc oprócz tego, że daje nam nowe życie, to wciela nas w jedno ciało, którym jest Kościół – tłumaczy ks. Grzegorz Strzelczyk. 

Metafora ciała Chrystusowego jest metaforą związaną z Duchem Świętym. Dzieje się tak, ponieważ za jedność ciała odpowiada Duch, którym wszyscy zostali ochrzczeni i napojeni.  

Fot. Karolina Binek/Misyjne Drogi

>>> José H. Prado Flores: bez Ducha Świętego nie ewangelizujemy, lecz robimy propagandę [ROZMOWA]

Gdy miłość jest ponad nasze siły 

Ksiądz Strzelczyk podczas swojej konferencji zwrócił też uwagę, że „Hymn o miłości”, tak chętnie czytany na ślubach nie odnosi się do małżeństwa, tylko do Kościoła. Tekst ten dotyczy tego, co Duch Święty robi w nas, żebyśmy mogli budować wspólnotę Kościoła. To On uczy nas właśnie takiej miłości, jak w tym tekście została opisana.  

– To w tym „Hymnie” znajdujemy odpowiedź na pytanie, po co jest Duch Święty. Ostatecznie jest On właśnie po to, żeby nam dopalać miłość. Czasem każdy z nas doświadcza tego, że miłość nas przerasta. I właśnie w tych momentach potrzebujemy najbardziej wzmocnienia i dopalenia. W związku z tym, jeśli będziecie dochodzić do tego momentu, w którym poczujecie, że to, czego wymaga miłość jest ponad wasze siły, to jest to szczególny moment do wzywania Ducha Świętego. Bo On jest od tego, żeby nas przez takie momenty przeprowadzać. A w życiu chodzi o to, żebyśmy dali się ponieść Duchowi – zaznaczył duchowny.  

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze