fot. EPA/DEDI SINUHAJI

Ks. Marcin Kotas: pandemia jest ekumeniczna [ROZMOWA]

Od 18 do 25 stycznia będziemy przeżywać Tydzień Modlitwy o Jedność Chrześcijan. W tym roku, ze względu na pandemię, obchody będą skromniejsze niż dotychczas. Chrześcijan różnych wyznań prowadzić będą słowa św. Jana: „Trwajcie w mojej miłości, a przyniesiecie obfity owoc (por. J 15,5-9)”. O Tygodniu Ekumenicznym i to tym, jak na chrześcijan wpłynęła pandemia Hubert Piechocki rozmawia z ks. Marcinem Kotasem, proboszczem poznańskiej parafii Kościoła ewangelicko-augsburskiego. 

Hubert Piechocki (misyjne.pl): Tegoroczny Tydzień Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan będzie inny, naznaczony pandemią. 

Ks. Marcin Kotas (proboszcz poznańskiej parafii ewangelicko-augsburskiej) : Zgadza się, dlatego tegoroczny Tydzień Modlitwy o Jedność Chrześcijan będziemy przeżywać w zupełnie innym wymiarze niż do tej pory. Dotychczas staraliśmy się każdego dnia, zgodnie z harmonogramem, spotykać w różnych miejscach, w różnych kościołach, i przeżywać nabożeństwa. W tym roku zdecydowaliśmy się na wersję minimalistyczną. Nie chcieliśmy bowiem, jako Poznańska Grupa Ekumeniczna, zupełnie rezygnować z modlitwy w Tygodniu Ekumenicznym. Stąd też uznaliśmy, że najlepszym rozwiązaniem będzie jedno centralne nabożeństwo (podobnie będzie to wyglądało w wielu innych miastach – przyp. redakcji). Odbędzie się ono 20 stycznia o 19:00 w katedrze poznańskiej. Słowo Boże wygłosi ksiądz superintendent Sławomir Rodaszyński z Kościoła ewangelicko-metodystycznego. Ta modlitwa będzie transmitowana przez nasz lokalny oddział telewizji – TVP Poznań.

Ks. Marcin Kotas, fot. poznan.luteranie.pl

Hasło tegorocznego Tygodnia Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan to „Trwajcie w mojej miłości, a przyniesiecie obfity owoc (por. J 15,5-9)”. Czy możemy je jakoś interpretować w kontekście ostatnich wydarzeń, czyli pandemii? 

Myślę, że jak najbardziej. Z reguły jest tak, że materiały na poszczególne Tygodnie Modlitw o Jedność Chrześcijan  przygotowywane są dwa lata wcześniej. Szwajcarskie siostry z Grandchamp  pracowały zatem na tym tekście już przed pandemią. I chyba za sprawą Ducha Świętego zapowiedziały to, co jest mottem czasów, w których żyjemy, czyli trwanie w miłości. Przynoszenie owoców tej miłości, owoców wiary, owoców odpowiedzialności, pokoju. Przychodzi nam przeżywać ten czas w taki, a nie inny sposób. I to hasło jest wezwaniem, które inspiruje do tego, by być blisko drugiego człowieka. W różnych kontekstach życiowych, w których jesteśmy – rodzinnym, społecznym, wspólnotowym, parafialnym, ekumenicznym, kościelnym – mamy stawać się ludźmi otwartymi na potrzeby człowieka. Zwłaszcza teraz, gdy zdrowie i życie naszych bliskich bywa zagrożone. Pandemia jest wyzwaniem, które inspiruje do tego, by tę naszą ludzką, chrześcijańską miłość uzewnętrzniać w postaci bycia dla drugiego człowieka, bycia z drugim człowiekiem.

>>> Kard. Koch: encyklika „Ut unum sint” Jana Pawła II „kamieniem milowym w ekumenizmie”

fot. arch. facebook.com/Poznańska-Grupa-Ekumeniczna

Pandemia to trudny i ciężki czas, ale czy może być też czasem nadziei dla ruchu ekumenicznego? 

Myślę, że w każdym doświadczeniu  przejawia się nadzieja. I w tym  dobrym, i w tym, które jest jakimś wyzwaniem dla społeczeństwa, dla Kościołów. Podobnie jest z pandemią. Przypomnę, że na początku pandemii, już w marcu, organizowaliśmy wspólną modlitwę w katedrze poznańskiej. To było bardzo poruszające, że byliśmy w stanie modlić się wspólnotowo w obliczu sytuacji, która dotknęła każdego z nas, wszystkich ludzi. Pandemia ma wymiar ponadwyznaniowy, ponadreligijny. Sama w sobie poniekąd jest ekumeniczna i to doświadczenie nas zbliżyło. Nasze myśli, nasze działania skupiają się na tym, by po prostu być dla drugiego człowieka.   

Dużo mówi się o laicyzacji. Tymczasem obrazki z całego świata przedstawiające ludzi, którzy chcą się modlić, ale nie mogą, pokazują, że w nas jest chyba głód, potrzeba Boga. 

Mam takie mocne przekonanie, że w każdym człowieku – niezależnie od jego pobożności, głębszej lub płytszej – jest ten aspekt duchowy. Potrzeba Boga, potrzeba doświadczenia czegoś wyższego. To uruchamia się przede wszystkim w momentach niepokoju, lęku, gdy człowiek żyje na „granicy”, gdy zbliża się jakiś moment przełomu. Kiedy człowiek czuje niepewność związaną z jutrem. Wtedy wyzwala się w człowieku potrzeba Boga. Pandemia uruchomiła, albo też wyzwoliła na nowo lub przypomniała, człowiekowi ten aspekt duchowy. Uświadomiła nam, że człowiek podskórnie lgnie do Siły Wyższej, która jest ponad nami, ponad tymi doświadczeniami. Udział ludzi w transmisjach nabożeństw czy mszy jest w moim odczuciu świadectwem tej potrzeby. Mimo niemożliwości uczestniczenia w mszach i nabożeństwach nie stało się tak, że ludzie zupełnie zapomnieli o tej formie praktykowania duchowości – ale łączą się właśnie online. Dotyczy to Kościoła rzymskokatolickiego, ewangelickiego, prawosławnego, metodystycznego… Wierni w ten sposób zaspokajają swoje potrzeby duchowe. 

fot. PAP/Tomasz Gzell

Gdy patrzymy na tropy, które wyznacza nam pandemia i myślimy o przyszłości ruchu ekumenicznego – to czy można powiedzieć, że to właśnie ta miłość caritas jest tą przyszłością? 

Tak, zgodzę się z tym. Często powtarzam, że to jest ten obszar, w którym chyba najłatwiej nam się spotkać w wymiarze ekumenicznym. Katolicka Caritas, u nas, w Kościele ewangelickim, mówimy na tę służbę Diakonia, w Kościele prawosławnym Eleos – to instytucje, które realizują służbę pomocową. Najłatwiej nam się spotkać w tej przestrzeni i chyba jest też największa gotowość do bycia razem właśnie na tym polu, wspierania się w różnych inicjatywach. Nie tylko modlimy się, ale dzięki różnym dziełom miłosierdzia ruch ekumeniczny przekłada się na coś praktycznego. To wiele stałych działań, np. coroczne Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom. Ta  znana nam dobrze świeca wigilijna, która pojawia się na stołach chrześcijan z różnych Kościołów. Przyświeca nam wspólny cel, stoi za tym jedna myśl i jedna idea. Chcemy tę naszą ekumeniczna duszę przekładać na konkretne czyny.  

>>> Ekumeniczny list na Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan, pierwszy taki w historii kraju

Dzieła miłosierdzia nas zbliżają. A gdyby miał Ksiądz wskazać elementy, w których wciąż jest najwięcej do zrobienia? Jakie stoją wyzwania przed ruchem ekumenicznym? 

W moim odczuciu jest to kwestia małżeństw mieszanych. To sprawa wciąż niewypracowana, a w kontekście naszego kraju to akurat sprawa dość istotna. Chodzi o wzajemne uznanie ślubów bez konieczności występowania po różne dyspensy. Ważna jest też kwestia chrztu świętego. Już 21 lat temu powstał dokument o wzajemnym uznaniu chrztu świętego. Jednak np. ja – jako ewangelik – nie mogę pełnić godności rodzica chrzestnego dla dziecka chrzczonego w Kościele rzymskokatolickim. W drugą stronę – nie ma z tym problemu. W Kościołach ewangelickich rodzice chrzestni – nawet obydwoje – nie muszą być wyznania ewangelickiego. Są małżeństwa mieszane i ze względu na nie czasem trudno znaleźć wśród najbliższych innych luteranów, a zatem jesteśmy otwarci na to, by w tej sytuacji chrzestnymi nie musieli być luteranie. Rodzice chrzestni wychowują potem dzieci zgodnie ze swoim sumieniem – po chrześcijańsku, takie składają ślubowanie. I kolejna sprawa to interkomunia. Komunia św., sakrament Wieczerzy Pańskiej – ze swojej istoty ma nas jednoczyć. I jest to też wielkie wyzwanie dla ruchu ekumenicznego. Z praktyki duszpasterskiej wiem, że np. w małżeństwach mieszanych jest takie pragnienie, aby małżonkowie mogli z czystym sumieniem i spokojem ducha przystępować do stołu Pańskiego – w jednym czy drugim Kościele. Chodzi o to, żeby to, co powinno nas łączyć, czyli Komunia – nie dzieliło nas. Póki co jest między nami podział w sprawie rozumienia tego, czym jest Komunia św. i rozumienia urzędu kościelnego. 

fot. unsplash

Wróćmy na zakończenie do słów św. Jana, które towarzyszą tegorocznemu Tygodniowi Modlitwy o Jedność Chrześcijan. Co w ich kontekście chciałby Ksiądz powiedzieć każdemu z nas, tak osobiście? 

Nawiązując do hasła, ale myśląc też o trwającej wciąż pandemii, o tym czasie niepewności, to chciałbym zachęcić do życia z wiary, a nie z lęku. Do życia miłością. Aby miłość, wiara i nadzieja, trzy cnoty chrześcijańskie, rzeczywiście napełniały nas ufnością, że jesteśmy w Bożych rękach. I choć przychodzi nam przeżywać zaskakujące i trudne doświadczenia, to jednak żyjmy z wiary i zaufania, a nie z lęku. 

>>> Przewodniczący Rady KEP ds. Ekumenizmu: w Polsce jest za małe zainteresowanie modlitwą o jedność chrześcijan

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze