Ks. Marek Studenski: wizyta kolędowa jest ewangelizacją
Tradycyjna kolęda, czyli odwiedziny duszpasterskie, zdaniem wikariusza generalnego ks. Marka Studenskiego, nie tylko pozwala na spotkania z wiernymi, ale także pełni rolę formy ewangelizacyjnej. Jej celem jest dotarcie z Dobrą Nowiną do osób, które mogą nie mieć regularnego kontaktu z Kościołem.
„Kolęda na tak zwane zamówienie była bardzo dobrą formą w czasie pandemii, kiedy obowiązywały nas ograniczone spotkania i przepisy pandemiczne. Zaraz po ustaniu pandemii wydaliśmy zarządzenie, że absolutnie taka forma kolędy jest niedopuszczalna. Już od dwóch lat w naszej diecezji obowiązuje wszystkich duszpasterzy forma kolędy tradycyjnej, jaką znamy w Polsce od wieków, czyli pukanie do domów” – zauważa w rozmowie kapłan.
Dwa modele kolędy
Duchowny porównał dwa modele kolędy – tradycyjny, który polega na odwiedzinach w domach, oraz polegający na umówieniu wizyty z księdzem, umożliwiający przyjęcie kolędy tylko tym, którzy tego chcą.
Powtórzył, że w diecezji bielsko-żywieckiej nie jest dopuszczalna w żadnej parafii – ani w parafiach wiejskich, ani w dużych miejskich – kolęda na zamówienie w jakiejkolwiek formie.
„Kolędę należy ogłosić z odpowiednim wyprzedzeniem, żeby każdy parafianin mógł się zorientować, kiedy na jego ulicy będą odwiedziny kolędowe. A w przypadku osób, które wtedy pracują lub mają inne obowiązki, wypada im jakiś wyjazd, zawsze jest forma kolędy dodatkowej. Wtedy mogą zaprosić księdza do domu” – wyjaśnił.
Przyznał, że kolęda odgrywa szczególną rolę w mniejszych miejscowościach, zwłaszcza na wsiach, gdzie prawie wszyscy mieszkańcy przyjmują księdza, ale również w większych miastach, gdzie problemem jest większa anonimowość i słabsze związki parafian z Kościołem. Zaznaczył, że pomimo tego, że niektóre osoby w dużych miastach mogą odmówić przyjęcia kolędy, ksiądz i tak powinien udać się do ich domu, bo sam fakt pukania do drzwi jest już ważnym gestem, który może wpłynąć na sumienie i na relację tych osób z Kościołem.
„Kolęda jest ewangelizacją. Wiemy, że to jest tradycja, która w Polsce jest przyjęta. Kolęda ma znaczenie ewangelizacyjne. Idziemy z Dobrą Nowiną. Oczywiście, w miejscowościach górskich, wiejskich, mniejszych miasteczkach prawie 100 proc. osób przyjmuje kolędę. W miejscowościach dużych, w dużych miastach, tam, gdzie są osiedla mieszkaniowe, gdzie wielu wynajmuje mieszkania i są słabo związani z parafią, te osoby mogą kolędy nie przyjąć, ale należy do nich zapukać. W tym roku, mimo że już w niektórych parafiach w Adwencie rozpoczęła się kolęda, żaden z księży proboszczów nie zgłosił, że został źle potraktowany. Najwyżej ludzie wychodzą, mówią:» Jestem nieprzygotowany, nie chcę kolędy, nie wiedziałem«. To mogą być tłumaczenia, ale widzą księdza: jest propozycja i gdzieś działa sumienie” – podkreślił.
„My tak dużo mówimy o ewangelizacji, prosimy, żeby różne wspólnoty mogły ewangelizować w różnych środowiskach i mielibyśmy nie skorzystać z najbardziej dostępnej formy ewangelizacji, która już ma swoje struktury, jaką jest kolęda? Nie ma w naszej tradycji kolędy na zamówienie” – wytłumaczył i wskazał też drugi powód.
„To teraz dopiero wychodzi, kiedy księża po pandemii wracają do normalnej kolędy tradycyjnej. Wiele starszych osób skarży się, że ksiądz do nich nie przychodzi. Wielu ludzi starszych, niepełnosprawnych ma wielką trudność, żeby zaprosić księdza. To dla nas, młodszych osób, internet jest czymś takim jak chleb powszedni, dla nich nie. I oni się cieszą, że ksiądz zapuka, że przyjdzie i to mają zapewnione. Stąd taka decyzja” – stwierdził.
Ks. Studenski wskazał, że kolęda jest nie tylko okazją do rozmowy z wiernymi, ale także sposobem na rozwiązanie problemów duchowych, takich jak sakramenty, które mogą być zaniedbywane przez dorosłe osoby. Podaje przykłady ludzi, którzy nie przyjęli jeszcze sakramentu bierzmowania, a rozmowa podczas kolędy pomogła im podjąć decyzję o jego przyjęciu. Zdarza się, że osoby te, po rozmowie z kapłanem, decydują się także na uregulowanie swojej sytuacji małżeńskiej.
Niezastąpiona forma kontaktu z wiernymi
Jak akcentuje ks. Marek, kolęda jest niezastąpioną formą kontaktu z parafianami, umożliwia ona duszpasterzowi dotarcie do ludzi w ich codziennym życiu, w atmosferze spontanicznej, niezorganizowanej, ale za to prawdziwej.
„To właśnie w takich zaskakujących momentach – jak odwiedziny w domu, gdzie ktoś jest akurat w piżamie, czy w innych trudnych okolicznościach – często dochodzi do głębszych rozmów, które mogą wpłynąć na duchowy rozwój i na decyzje życiowe parafian” – zauważył.
Są takie kolędy, gdzie ktoś mówi:» Jestem nieprzygotowany «. Ktoś szybko aranżuje krzyż, świecę.» Proszę wejść. Nie wiedziałam, proszę wejść «. I takie kolędy z zaskoczenia zdarzają się, są na porządku dziennym i ta rozmowa wtedy jest nieraz bardzo wartościowa. Bo ten ktoś chce przyjąć, ma dobrą wolę, może jest słabo związany z Kościołem, ale właśnie dla osób słabo związanych z Kościołem, które gdzieś kontakt z Panem Bogiem zatraciły, to jest jedyna szansa rozmowy z księdzem. Może coś wtedy drgnie” – kontynuuje.
„Ile osób było w wieku dorosłym, które nie przyjęły jeszcze sakramentu bierzmowania. W młodości po prostu zaniedbały to. Teraz, mając 60 lat, mówią: » Jak ja teraz to zrobię «. No i mówi to na kolędzie, może przy kawie nawet. I ksiądz na to:» Jest forma, ja tu w parafii pana przygotuję, proszę się nie martwić, bierzmowanie będzie albo indywidualnie, albo jak już panu to nie przeszkadza, dołączy pan do grup bierzmowanych «. Wiele rzeczy można naprawić. Wielu ludzi nie miałoby kontaktu z księdzem, z Kościołem, gdyby nie kolęda. To jest skarb” – dodał.
Zdaniem duchownego, życie kapłana wymaga cierpliwości i otwartości na różne reakcje wiernych, natomiast kolęda, choć bywa czasami trudna, stanowi dla kapłana cenną szansę na dotarcie do osób, które mogą nie mieć innej okazji, by porozmawiać z duchownym. Zauważył, że kolęda jest uznawana za część polskiej tradycji i różni się od modeli praktykowanych w krajach zachodnioeuropejskich, gdzie kolędy na zaproszenie stały się normą.
„Rozumiem księży w niektórych dużych miastach. Ciężko słyszeć odmowę. Ale w nasze życie kapłańskie wpisany jest pewien krzyż. Do kurii też trafiają nie tylko osoby zadowolone, wręcz można powiedzieć, że większość osób trafia z jakąś petycją, prośbą, z jakąś krytyką i trzeba się uzbroić w cierpliwość, trzeba mieć czas, wysłuchać, rozważyć sprawę. Na to się piszemy zostając księżmi. Jak ktoś to powiedział prymitywnie, ale prawdziwie:» Jeśli chcesz się wszystkim podobać, to się zapisz do orkiestry, a jeśli chcesz być księdzem, to się licz z tym, że niektórzy cię odrzucą «” – powiedział na koniec.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |