Jan Paweł II, 1978r, fot. PAP/EPA/MASSIMO CAPODANNO

Ks. Paweł Ptasznik: za mało wracamy do nauczania Jana Pawła II [ROZMOWA]

Kościół trochę zatracił kontakt ze światem kultury, a Jan Paweł II był w tej kwestii wizjonerem – podkreśla ks. Paweł Ptasznik, przewodniczący Rady Administracyjnej Watykańskiej Fundacji Jana Pawła II. Wieloletni współpracownik papieża Wojtyły ocenia, że nauczanie Jana Pawła II o poszanowaniu życia oraz na temat rodziny i miłości małżeńskiej  jest pomijane milczeniem.

Zdaniem ks. Ptasznika, w Polsce mocno działa antypapieska propaganda, podczas gdy np. we Włoszech młodzi ludzie szanują pontyfikat Jana Pawła II i wszystko co ten papież zrobił dla świata i współczesnego człowieka.

Dawid Gospodarek (KAI): Papieża Jana Pawła II często nazywa się prorokiem, w kontekście teologii, duszpasterstwa, przyszłości Kościoła, wreszcie nawet sytuacji geopolitycznej. Był papieżem II soboru watykańskiego, wskazywał ścieżki realizacji soborowych postulatów. Co z jego nauczania jest dziś według Księdza najważniejsze, w czym Ksiądz dostrzega głos proroczy? 

Ks. Paweł Ptasznik: To szeroki temat, trzeba by go rozważyć na wielu płaszczyznach. Patrzymy najczęściej od strony wiary i tego, co Jan Paweł II wniósł przez całe swoje nauczanie, do którego dzisiaj trzeba wracać, bo już trochę idzie w zapomnienie. Ja bym przede wszystkim podkreślił jego zaangażowanie w jednoczenie Kościoła na całym świecie. Jego podróże apostolskie, spotkania z rzeszami ludzi… To wszystko prowadziło do tego, że dzisiaj myślimy o Kościele w realiach globalnych.

Dziś dziennikarze pytają o to, czy kolejny papież będzie z Włoch, czy ze świata. Włosi by pewnie chcieli mieć swojego rodaka, ale dzisiaj Kościół to już jest cały świat, na wszystkich kontynentach, Kościół zjednoczony, więc naprawdę trudno to przewidywać. 

Drugą kwestią, jest duch proroczy we wspomnianym wymiarze geopolitycznym. Pamiętamy, że Ojciec Święty rozpoczął pontyfikat jeszcze wtedy, kiedy świat był podzielony żelazną kurtyną, ale on już miał wizję świata zjednoczonego, począwszy od Europy. Jego nawiązywanie do dwóch płuc, którymi powinna oddychać Europa, spełniło się, dzisiaj to jest widoczne.

Wydaje mi się, że najbardziej należałoby podkreślić jego wkład w dialog Kościoła ze światem kultury, o którym już trochę zapomnieliśmy. Kultura dzisiaj idzie w swoim kierunku i ulega wpływom różnych ideologii. Natomiast Kościół trochę zatracił kontakt ze światem kultury. Jan Paweł II był w tej kwestii wizjonerem. Przejawiło się to nawet w tym, że zgodził się na to, żeby powstała fundacja jego imienia. Pierwszym celem, jaki wtedy postawił, była promocja na Zachodzie kultury chrześcijańskiej krajów Europy Środkowej i Wschodniej oraz byłego bloku wschodniego. Wtedy ta kultura nie mogła się przedrzeć przez żelazną kurtynę. Dzisiaj kontakty są żywe, ale kultura chrześcijańska jest zmarginalizowana.

Dla mnie bardzo ważnym odkryciem był list Jana Pawła II do artystów. Poruszająca była dla mnie jego wrażliwość, oczywiście imponująca orientacja w tym świecie, ale też pokora. Nawet do artystów, których łatwo można by pewnie nazywać np. bluźniercami, on wyciągał rękę, mówiąc że także gdy artysta zanurza się w najmroczniejszych otchłaniach duszy lub opisuje najbardziej wstrząsające przejawy zła, staje się w pewien sposób wyrazicielem powszechnego oczekiwania na odkupienie.

– Jan Paweł II kładł duży nacisk na bezpośredni kontakt z ludźmi kultury. Kiedy w Watykanie były organizowane różne wydarzenia kulturalne, spektakle, koncerty, konferencje, to papież starał się po prostu z tymi ludźmi spotkać. I to było bardzo ważne dla nich. Pamiętam koncert Wojciecha Kilara, „Missa pro pace”. Koncert się odbył, organizatorzy zostali zaproszeni na kolację do Ojca Świętego. I papież zapytał – a pan Kilar, to gdzie? A jego nie zaproszono. Oczywiście wtedy nie było komórek, żeby się można było szybko skontaktować, więc Ojciec Święty chciał, żeby przyszedł przynajmniej na następny dzień na Mszę świętą. Papież był bardzo zaangażowany, a przede wszystkim naprawdę widział i cenił człowieka.

To osobiste podejście do ludzi świata kultury miało wielkie znaczenie, bo same formy realizacji dzieł sztuki są tak różnorodne, że tutaj trudno byłoby wyróżnić jakąś grupę czy jakiś rodzaj sztuki, który byłby preferowany w Kościele. Niezwykle ważne i pionierskie było przemówienie w UNESCO z 1980 roku, poświęcone właśnie światowi kultury. I Jan Paweł II wyraźnie mówił, że to, iż Polska zachowała swoją tożsamość w czasach trudnych, w czasach rozbiorów, okupacji czy komunizmu, było to owocem poszanowania dla własnej kultury i troski o jej zachowanie. I tym uzasadniał swoje zainteresowanie kulturą chrześcijańską w świecie.

>>> Festiwal Eucharystii. Wielkie świętowanie Bożej obecności wśród nas

Pielgrzymi podczas ceremonii kanonizacyjnej, fot. PAP/Radek Pietruszka

Gdy Ksiądz dzisiaj obserwuje recepcję nauczania papieża, to jakie obszary z tego nauczania spotkają się z największym oporem, albo są niezauważane, niepodejmowane?

– Jest sporo takich tematów, np. nauczanie Jana Pawła II o poszanowaniu życia. Dzisiaj jest pomijane milczeniem. Podobnie nauczanie na temat rodziny, miłości małżeńskiej, też dzisiaj jest przemilczane. Zasady życia godnego, to co nazywamy moralnością, również nie są przyjmowane dobrze. Zresztą to już miało miejsce w czasie jego pontyfikatu, kiedy na przykład podczas pielgrzymki w Polsce podjął temat dekalogu, to już nie było dobrze przyjmowane.

Pontyfikat Jana Pawła II nie był pozbawiony różnych kryzysów czy to w Kościele czy na świecie. Jaką lekcję z podejścia papieża do sytuacji kryzysowych możemy dzisiaj wyciągnąć i dla siebie osobiście oraz w wymiarze społecznym i ogólnokościelnym?

– W sytuacjach kryzysowych papież podchodził do rzeczywistości z wielkim spokojem, który wynikał przede wszystkim z jego zaufania Bogu. I wszelkie sytuacje kryzysowe przemieniały się w jego wielką modlitwę, a potem poszukiwanie ludzi, za pomocą których mógłby te sytuacje opanować, czy wyciągnąć z nich jakieś dobro dla ludzi, dla poszczególnych osób. I tu Jan Paweł II miał wielki talent, jeśli chodzi o dobór współpracowników. Wystarczy wspomnieć kard. Józefa Ratzingera, który był takim głównym cenzorem właściwie wszystkiego, co Jan Paweł II uważał za ważne, za aktualne. Stąd zawsze prosił, żeby dokumenty, które przygotowywał, były z nim, ale też wieloma innymi specjalistami, konsultowane. Na przykład od strony kwestii prawnych konsultował z kardynałem Grocholewskim.

W każdej dziedzinie potrafił znaleźć kogoś, kto mógłby być pomocny. Myślę, że jeśli chodzi o kontakty polityczne, to nawet jeżeli spotykał się z ludźmi, którzy nie cieszyli się dobrą sławą, to papież potrafił podejść do nich z uszanowaniem ich godności, a równocześnie z poszanowaniem prawdy. Potrafił ze spokojem mówić o sytuacjach trudnych, z tą nadzieją, że może coś w człowieku zmienić. Nawet jeśli go nie nawrócić, to przynajmniej zmienić jego myślenie. I tak było w wielu przypadkach, zwłaszcza z przywódcami państw, którzy mieli odmienne podejście do polityki, do funkcjonowania świata.

W Kościele podobnie, jeśli pojawiały się kryzysy, to Jan Paweł II potrafił zebrać biskupów i wyraźnie, jasno o problemach mówić, starając się zachęcić ich do tego, żeby te sytuacje były roztropnie rozwiązywane.

fot. PAP/Grzegorz Jakubowski

Minęło już 20 lat od śmierci Jana Pawła II. Jak Ksiądz ocenia ten czas pod kątem popularyzowania jego myśli, rozwijania jego dziedzictwa, spuścizny. Co udało się zrobić, co jest sukcesem, co się nie udało może, co jeszcze jest do zrobienia?

– Myślę, że jest bardzo dużo do zrobienia, jeśli chodzi o popularyzację nauczania Jana Pawła II. Moje pokolenie trochę się przyzwyczaiło do przeżywania emocji, jakie nam towarzyszyły w spotkaniu z nim. Natomiast mało wracamy do jego nauczania. Niemniej jednak w całym świecie są grupy ludzi, którzy starają się zgłębić to nauczanie i propagować. Mnie najbliższa jest Watykańska Fundacja Jana Pawła II z Ośrodkiem Dokumentacji i Studium Pontyfikatu Jana Pawła II w Rzymie. Chcielibyśmy jak najbardziej tę działalność Fundacji rozwijać. 

W Rzymie na Angelicum są studia poświęcone Janowi Pawłowi II. Co roku nowe rzesze młodych ludzi uczestniczą w tych kursach. Wiem, że również w innych krajach na świecie, w Ameryce czy nawet w Azji, również są ośrodki, które zajmują się nauczaniem Jana Pawła II. Chcemy nawiązać z nimi jak najszerszą współpracę. 

Ale trzeba powiedzieć, że czas biegnie tak szybko, że trudno jest ogarnąć cały Kościół w ten sposób, żeby to zainteresowanie wzbudzać. W ubiegłym roku mieliśmy Dni Jana Pawła II na uniwersytetach papieskich. Niestety, włączyły się tylko trzy, chociaż spotkałem się z rektorami wszystkich, ale mamy nadzieję, że się to rozwinie, bo te konferencje, które były zorganizowane w ramach wspomnianych obchodów, cieszyły się dużą uwagą świata studenckiego. Można było zauważyć, że studenci nie tylko byli po to, żeby słuchać, ale też aktywnie uczestniczyli w tych konferencjach i zadawali pytania, które świadczą o tym, że są zainteresowani, chociaż już osobiście Jana Pawła II nie znali. Ja to też widzę w ramach naszego duszpasterstwa akademickiego, że każdy podejmowany temat z zakresu nauczania Jana Pawła II cieszy się uwagą i to zainteresowanie naprawdę rośnie.

Wspomniał Ksiądz, że mamy już pokolenia, które nie pamiętają Jana Pawła II i związanych z nim emocji. Jak do tych pokoleń, do tych młodych ludzi, dzisiaj mądrze docierać z postacią Jana Pawła II, a przede wszystkim z jego nauczaniem?

– Ja w spotkaniu z młodymi ludźmi, ze studentami, praktykuję taką metodę, że od czasu do czasu proponuję im dobry film dokumentalny z udziałem Jana Pawła II, żeby mogli poznać jego osobę, jego sposób mówienia, jego reakcje. Ale równocześnie zatrzymujemy się nad jego nauczaniem i wybieramy różne tematy. Studenci chętnie sami przygotowują spotkania i jeśli ja mogę im w tym pomóc, to oczywiście też jestem na miejscu. Czasami zapraszamy też kogoś, kto ma coś do powiedzenia na konkretny temat. Myślę, że trzeba łączyć te dwie rzeczy.

Wiadomo, emocji nie jesteśmy w stanie przekazać, ale też trzeba pozwolić poznać osobę, choćby właśnie przez film. To też pomaga zrozumieć tym młodym ludziom nas i nasze podejście do papieża. 

A co przeszkadza w przyjęciu papieża i jego nauczania? U nas była duża naturalna otwartość na niego, wiemy co zrobił dla naszej historii, dla Kościoła, też pamiętamy te wspomniane emocje. Dzisiaj, jak się patrzy na młode pokolenie, postać papieża jest zmemowana. Jak Ksiądz myśli, skąd to się wzięło co z tym można zrobić? Jak przebić się przez taki negatywny przekaz?

– Myślę, że tutaj trzeba rozróżnić to, co się dzieje w Polsce, od tego, co się dzieje np. we Włoszech. W Polsce propaganda antypapieska działa, niestety szczególnie działa na młodych. Natomiast środowiska włoskie, również ludzi młodych, którzy nie znali Jana Pawła II, są bardzo otwarte i bardzo szanują jego pontyfikat i to wszystko, co zrobił dla świata, dla Europy, czy w ogóle dla człowieka współczesnego. Myślę, że w dużej mierze właśnie ta negatywna propaganda wpływa na sposób myślenia. I to, o czym już mówiłem – jeżeli nasze pokolenie przedstawia Jana Pawła II tylko przez pryzmat kremówki i różnych innych anegdot, a nie pokazuje tego, co naprawdę wartościowe, to efekt potem jest właśnie taki.

Fot. Piotr Ewertowski/Misyjne Drogi/misyjne.pl

Dla mnie zawsze poruszające jest, gdy spotykam ludzi z zagranicy, którzy ze wzruszeniem mówią o papieżu i kojarzą Polskę przez Jana Pawła II. Tu w Rzymie spotkałem młodego księdza z Ameryki, który mówił, że to polskiemu papieżowi zawdzięcza swoje powołanie i zainteresowanie teologią. Podobnie miałem nawet w krajach niekatolickich, np. w Grecji u prawosławnych czy w Jordanii, gdzie Jana Pawła II za jego mądrość i dialog niezwykle szanują. Może Ksiądz szerzej powiedzieć, jak ze swojej perspektywy postrzega zainteresowanie Janem Pawłem II poza Polską? 

– Od czasu do czasu uczestniczę w różnych konferencjach poświęconych Janowi Pawłowi II. Często środowiska włoskie proszą o świadectwo o nim samym i o jego nauczaniu. Zawsze, tu we Włoszech i w innych krajach, cieszy się to dużą uwagą. Potem ludzie przychodzą i starają się opowiedzieć o swoich spotkaniach z Janem Pawłem II. Czasami nawet nie mieli możliwości takiego spotkania osobistego w cztery oczy, a jednak wspominają to z takim dużym zaangażowaniem. Najczęściej, nawiązując do jego spojrzenia, mówią, że człowiek, na którego popatrzył, czuł się w centrum jego uwagi i to pozostawiało w ludziach w ślad. Ale też nauczanie i kontakt ze środowiskami kościelnymi nie tylko tutaj są nadal żywe i utrzymywane. Może właśnie mniej się mówi o życiu prywatnym, a więcej o podróżach, o spotkaniach.

Teraz szczególnie wspomina się rok jubileuszowy 2000, który był od początku do końca przemyślany przez Jana Pawła II. Dokumenty, które się ukazały i podróże, które były w tym czasie, jak choćby podróż do Ziemi Świętej, to były wydarzenia, które pozostały dzisiaj w pamięci wielu ludzi.

Dają się usłyszeć głosy przeciwstawiania nauczania Franciszka i Jana Pawła II. Czy takie przeciwstawianie dwóch papieży jest zasadne?  

– Myślę, że w pewnej mierze to jest zasadne. To zupełnie różne osoby. Franciszek kładzie akcent na inne wymiary życia religijnego. Ostatnio miałem spotkanie ze studentami poświęcone encyklice Jana Pawła II o miłosierdziu. W nauczaniu papieża z Polski to było miłosierdzie zstępujące, to znaczy bogaty w miłosierdzie Bóg, który pochyla się nad człowiekiem, potem stąd wynika nowa relacja człowieka do Boga. Natomiast miłosierdzie u Franciszka to jest miłosierdzie skierowane do ludzi przez człowieka, co czasami może być taką pokusą, żeby skoncentrować się na dobroczynności, a pozostawić na boku uczucie duchowe. I na przykład we Włoszech księża mówią o tym, że młodzi chętnie podejmują wolontariat, bo zrobią coś dobrego i czują się dobrze, natomiast na Mszę świętą czy na katechezy nie przyjdą. Więc tutaj np. można dostrzec różnicę.

Niektórzy komentatorzy bardzo krytycznie odnosili się do tego, co papież Franciszek napisał w Amoris laetitia. Tutaj, nawet jeżeli w przypisach gdzieś powołuje się na Jana Pawła II, to w wielu miejscach jego myśl nie jest kontynuacją myśli papieża Wojtyły. Ale też trzeba powiedzieć, że wiele środowisk pozytywnie przyjęło te zmiany papieża Franciszka. 

Na pewno nie ma kontynuacji, jeśli chodzi o dialog z kulturą. To jest chyba moim zdaniem największe zaniedbanie tego pontyfikatu. Niedawno, w ramach roku jubileuszowego, było spotkanie z ludźmi kultury, ale to jednak to nie jest ten kontakt, który miał z artystami Jan Paweł II. Być może to wynikało z duchowego i kulturalnego przygotowania Karola Wojtyły, jego kontaktu z teatrem, ze światem kultury, którego pewnie Franciszek nigdy nie miał. 

A czy coś z Jana Pawła II u Franciszka Ksiądz widzi? 

– Na pewno otwarcie na świat, podróże, które kontynuuje. Jakąś kontynuacją jest też kontakt z ludźmi, choćby podczas audiencji, i takie otwarcie na ludzi, którzy mają różne poglądy, różne widzenie świata, a też jakoś zbliżają się do Kościoła. To są te podobieństwa, które możemy dostrzec.

W Polsce jest takie powiedzenie, że starość się Panu Bogu nie udała. Pamiętamy starość, cierpienie papieża Jana Pawła II, teraz towarzyszymy Franciszkowi. Jak to ich świadectwo, przeżywanie starości, cierpienia, ma się do tego powiedzenia? Jaka nauka z tego płynie? 

– Myślę, że ludzkie cierpienie, starość, związana z tym słabość, wywołuje pozytywne reakcje wśród ludzi, bo trudno nie współczuć człowiekowi, który przeżywa coraz większe trudności. Może inne było przeżywanie tych ostatnich dni w przypadku Jana Pawła II, bo jednak stan jego zdrowia był o wiele gorszy i można się było spodziewać, że to odejście nastąpi. Ja wspominam to w sposób szczególny, bo wtedy, kiedy ludzie modlili się wciąż z nadzieją i chcieli wesprzeć papieża w cierpieniu, musiałem tłumaczyć jego testament, mając w świadomości, że za chwilę zostanie odczytany. To było trudne przeżycie, natomiast wciąż jakieś współprzeżywanie pośród ludzi życzliwych jest.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze