
fot. Jessica Rockowitz/unsplash
Ks. prof. Konrad Glombik: „Amoris laetitia” rozwiązuje „węzeł gordyjski”
Adhortacja „Amoris laetitia” ma historyczne znaczenie, gdyż jest rozwiązaniem „węzła gordyjskiego” pomiędzy teologią a prawem kanonicznym – powiedział dziś ks. prof. Konrad Glombik z Uniwersytetu Opolskiego w wykładzie: „Adhortacja «Amoris laetitia» jako reakcja Magisterium Kościoła na znaki czasu”, wygłoszonego w Warszawie w ramach międzynarodowej konferencji „Metodologia czytania Znaków Czasu”. Dzięki tej ogłoszonej przez Franciszka w 2016 r. adhortacji osoby żyjące w ponownych, niesakramentalnych związkach małżeńskich mogą być dopuszczane do przyjmowania sakramentu Eucharystii.
Ks. Glombik podkreślił, że odpowiedzią Kościoła na znaki czasu związane z kryzysem rodziny było zwołanie przez papieża Franciszka w latach 2014-2015 zgromadzeń synodalnych pod hasłem: „Powołanie i misja rodziny w Kościele i świecie współczesnym”. Na ich kanwie została wydana adhortacja „Amoris laetitia”.
Odważny krok naprzód
„O tym dokumencie papieskim można powiedzieć – podkreślił teolog – że z jednej strony jest jednym z najszerzej komentowanych i budzącym liczne kontrowersje, a z drugiej przynosi głos dający nadzieję i wyrażający troskę Kościoła o poranionych”. Jest on też – jak zaznaczył – „odważnym krokiem naprzód w integrującym i inkluzyjnym podejściu Kościoła do osób w sytuacjach nieregularnych”.
Dodał, że adhortacja ta jest rozwiązaniem „węzła gordyjskiego” pomiędzy teologią moralną a prawem kanonicznym, generującym napięcie pomiędzy obiektywnymi normami a koniecznością indywidualnego spojrzenia na pewne bardzo skomplikowane sytuacje. Wyjaśnił, że daje ona kapłanowi możliwość udzielenia rozgrzeszenia osoby żyjącej w związku pozasakramentalnym, jeśli na wspólnej drodze towarzyszenia i rozeznawania, uzna on, że osoba ta nie żyje w grzechu ciężkim.
Dotąd niemożliwe było udzielanie takim osobom rozgrzeszania a w ślad za tym przystępowanie do komunii. Uważano, że ludzie ci żyją w grzechu ciężkim, a jedyną możliwością uzyskania rozgrzeszenia było bądź wycofanie się z takiego związku, bądź wyrzeczenie się współżycia seksualnego.
>>> Kursy przedmałżeńskie powinno organizować też państwo?

Ks. Glombik przyznał, że tymczasem do każdego takiego przypadku należy podejść w sposób indywidualny, gdyż trudno jest traktować jako grzech sytuację, kiedy ktoś kontynuuje życie w związku niesakramentalnym, np. by zapewnić opiekę zrodzonym w nim dzieciom. Dodał, że w ocenie moralnej czyjegoś postępowania należy brać zawsze pod uwagę okoliczności łagodzące, a nie tylko ściśle trzymać się litery prawa. „Najważniejszym kryterium winny być nie tyle określone normy, ale odpowiedź na pytanie: na ile dany człowiek chce być wierny Bogu” – wyjaśnił.
Towarzyszenie, rozeznawanie i włączanie
„Amoris laetitia” – zaznaczył ks. Glombik – prezentuje podejście realistyczne i bliższe współczesnemu człowiekowi, które zaprasza do pastoralnego towarzyszenia, rozeznawania i włączania w życie Kościoła tych, którzy pragną pójść drogą nawrócenia i wiary w Ewangelię. Przyznał, że dokument ten dowartościowuje również indywidualne sumienie człowieka jako ostateczną instancję przed Bogiem.
Na ten sam temat mówił ks. Mieczysław Łusiak SJ, który przez 21 lat był duszpasterzem par niesakramentalnych w Bydgoszczy. Krytycznie odniósł się do obowiązującej przez stulecia tezy, że małżonkowie za wszelką ceną winni dążyć do zachowania związku, a np. przemoc czy inne ewidentne patologie przyjmować „jako krzyż, który należy nieść”. Jego zdaniem nie jest to właściwa postawa, gdyż małżeństwo i rodzina powinny być miejscem, gdzie człowiek zaznaje miłości i szczęścia. W oparciu o swoje długoletnie doświadczenia przekonywał, że bardzo wiele małżeństw można uratować na drodze odpowiedniej terapii, ale warunkiem tego jest to, by Kościół i jego wierni nie uciekali tylko w duchowość, ale korzystali również ze zdobyczy psychologii.
Dylemat Kościoła
Odnosząc się do adhortacji „Amoris laetitia” i tzw. par nieregularnych ks. Łusiak przyznał, że Kościół stoi przed wielkim dylematem, bowiem z jednej strony musi bronić nierozerwalności sakramentalnego małżeństwa, z drugiej nie może potępiać ludzi, którzy doświadczyli jego rozpadu. Zawsze jest powołany do okazywania im miłości i Bożej łaski.

Ks. Łusiak podkreślił, że jako duszpasterz nie może oświadczyć takim ludziom, że „żyją w stanie grzechu ciężkiego i jedyną drogą powrotu na drogę życia chrześcijańskiego jest wycofanie się z takiego związku”. Bo przecież – jeśli nie ma szans powrotu do dawnego małżeństwa – wartością jest ocalenie miłości pomiędzy tymi ludźmi czy wspólne wychowywanie dzieci. Podkreślił, że w rozwiązaniu tego dylematu pomóc może adhortacja „Amoris laetitia”, która proponuje drogę towarzyszenia przez odpowiednio przygotowanego kapłana takiej parze i wspólnego rozeznawania, jakie rozwiązanie, zgodne z duchem Ewangelii, należy wybrać.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |