Ks. Tomasz Szałanda: działanie Ducha Świętego jest przemieniające duchowo i uzdrawiające [ROZMOWA]
Co się w moim życiu zmienia po takiej modlitwie? Jeżeli wzrasta we mnie np. gorliwość eucharystyczna, albo zaczynam bardzo poważnie traktować sakrament pokuty, albo zaczynam z pomocą łaski Boga eliminować swoje wady; przebaczam jakąś krzywdę; podejmuję zmagania z nałogiem, czy też doznaję łaski całkowitego uwolnienia z jakiegoś nałogu czy nawyku – mam 100% pewności, że to „robota” Ducha Świętego – mówi ks. dr hab. Tomasz Szałanda.
Ks. Tomasz Szałanda jest proboszczem parafii w Stawigudzie w archidiecezji warmińskiej. Jest doktorem habilitowanym teologii, wykładał homiletykę w Wyższym Seminarium Duchownym w Elblągu i Pieniężnie. Na koncie ma kilka książek i kilkadziesiąt artykułów z zakresu demonologii, mariologii i homiletyki.
Justyna Nowicka (misyjne.pl): Wiemy, że Duch Święty jest Osobą, ale w sumie najmniej określoną. Jezus miał ludzką twarz, Boga Ojca też potrafimy sobie wyobrazić, ale Duch Święty wydaje się Kimś najmniej określonym.
Ks. Tomasz Szałanda: Rzeczywiście, „wizerunkowy” problem Ducha Świętego polega na tym, że jest… duchem, Osobą bezcielesną. Podobnie zresztą jak Bóg Ojciec, choć przez to „ojcostwo” łatwiej nam Go sobie wyobrazić. Rzeczywistość niebiańską odwzorowujemy, korzystając z dostępnych nam wzorów ziemskich, dlatego Bóg Ojciec jest bardzo często w ikonografii przedstawiany jako dostojny starzec. Logika tego jest bardzo prosta: skoro jest od zawsze i stworzył świat, to i musi być „stary jak świat”. Z tego rodzaju konwencji myślenia wyrwał się Rublow, przedstawiając Trójcę jako młodzieńców całkowicie do siebie podobnych niczym jednojajowe trojaczki.
Wracając jednak do Ducha Świętego. On jest Osobą – trzecią Osobą Trójcy, Bogiem. Pięknie to podkreśla każda litania, która we „wstępie” ma odniesienie do Trójcy: „Ojcze z nieba, Boże – zmiłuj się nad nami; Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami; Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami”.
A więc kim On tak naprawdę jest? Jakąś siłą, mocą?
Rzeczywiście, kojarzy się nam z siłą, mocą. I słusznie. Potwierdzają to wydarzenia i ze Starego, i z Nowego Testamentu, w których On pojawia się jako ogarniający człowieka, przyoblekający się i wdzierający się w niego, opanowujący go, zstępujący na niego, napełniający go.
Dla niewierzących bądź ochrzczonych, którzy nie mają podstawowej wiedzy w tym zakresie, przez charyzmat uzdrowienia czy proroctwa można tak to postrzegać. Ale jak mówiłem, jest to kwestia braków religijnej edukacji. Ponieważ w dobie internetu mamy wysyp quasi teologów, którzy, nie czytając podstawowych dokumentów Kościoła oraz Biblii, nie mówiąc już o pismach ojców Kościoła, to i snują różnego rodzaju opowieści o magii, szamanizmie i podobnych sprawach. Zazwyczaj takim osobom przedstawiam kilka fragmentów z Biblii, dokumentów Kościoła czy innych teologicznych opracowań; jeśli wiedzą „lepiej” – nie wchodzę w dalsze wyjaśnianie. Jeżeli niektórzy ludzie „wiedzą” lepiej niż Kościół kierowany przez Boga, a wiedza Kościoła ta ma swoje odzwierciedlenie w dokumentach, to trudno. Oczywiście, „katechezy” quasi teologów mają duże wzięcie w sieci, i to jest zjawisko szkodliwe, ale nie da się go uniknąć. Wiara bez wiedzy to najszybsza droga do fanatyzmu i herezji.
Wiele razy w czasie Zesłania Ducha Świętego, ale także w czasie modlitw zwłaszcza charyzmatycznych wołamy „Przyjdź Duchu Święty”. Jak rozpoznać Jego działanie i w jaki sposób odróżnić je od autosugestii, jakiegoś stanu psychicznego wywołanego, świeczką, muzyką i przyjemnym bujaniem do rytmu?
Nie jest to łatwe. Dla mnie takim najważniejszym kryterium oceny działania Ducha Świętego jest owoc duchowy. Co się w moim życiu zmienia po takiej modlitwie? Jeżeli wzrasta we mnie np. gorliwość eucharystyczna, albo zaczynam bardzo poważnie traktować sakrament pokuty, albo zaczynam z pomocą łaski Boga eliminować swoje wady; przebaczam jakąś krzywdę; podejmuję zmagania z nałogiem, czy też doznaję łaski całkowitego uwolnienia z jakiegoś nałogu czy nawyku – mam 100% pewności, że to „robota” Ducha Świętego. Działanie Ducha Świętego jest przemieniające duchowo i uzdrawiające.
Oczywiście, kiedy modlimy się do Ducha Świętego i otrzymujemy łaskę uzdrowienia fizycznego, to nie mam osobiście podstaw ku temu, by w to wątpić. I nie wątpię. Nie zmuszam jednak, aby ktoś w to wierzył razem ze mną. Jeżeli jednak ktoś nie słyszał 30 lat na jedno ucho, i po modlitwie zaczyna słyszeć, to ja wierzę w działanie Boga.
Podobne trudności można mieć przy rozpoznaniu czy przy podjęciu decyzji człowiek słucha Ducha Świętego czy nie. Czasami można usłyszeć, że ktoś podjął decyzję, ponieważ Duch Święty mu tak podpowiedział. Ale czy to nie jest przypisywanie Bogu własnych, ludzkich intencji?
Zawsze trzeba w duchowości być roztropnym. Gdy ja mam tego rodzaju przeświadczenie, to nie opieram się jedynie na nim. Badam je za to, na ile jest zgodne z nauczaniem Kościoła. Pytam siebie, czy przyniesie mi to dobry duchowy owoc oraz… proszę o modlitwę osoby żyjące w Duchu Świętym, którym ufam i wiem, że są uporządkowani duchowo, o słowo rozeznania. Dzielę się również taką sprawą z innymi księżmi.
Tak właśnie zrobiłem kilka lat temu, gdy w czasie modlitwy pojawiła się mi dość intensywna myśl związana z przyszłymi sprawami. Modliłem się w tej sprawie sam. Potem rozmawiałem z przyjaciółmi z jednej ze wspólnot, również z jednym z księży, a na koniec zadzwoniłem do biskupa i przedstawiłem tę sprawę.
Zadam może nieco zabawne pytanie, ale czym się różni wołanie o Ducha Świętego od wywoływania duchów?
Wołanie o Ducha Świętego jest wołaniem skierowanym do Boga, do Trzeciej Osoby Trójcy, aby nas przede wszystkim uświęcił, umocnił, rozwijał w wierze, nadziei i miłości. Prośba o Jego dary, charyzmaty i owoce życia ku temu zmierzają. A to dokonuje się przez Jego zstąpienie, przez Jego wylanie się na nas, przez Jego namaszczenie nas.
Natomiast wywoływanie duchów jest przed wszystkim działaniem grzesznym, a więc złym duchowo, które może mieć niedobre skutki duchowe w naszym życiu. Odnosi się do jakichś niezidentyfikowanych duchów mających złą naturę, które nie chcą naszego uświęcenia.
W sposób szczególny Duch Święty jest obecny w modlitwie tzw. wspólnot charyzmatycznych. Czy istnieje jakieś proste kryterium, które pozwoli odróżnić „zdrową” wspólnotę charyzmatyczną od tej, która może mieć jakieś problemy?
Wierność nauczaniu Kościoła. Stała formacja nie tylko we wspólnocie, ale również poza nią (np. kursy czy studia teologiczne). Posłuszeństwo opiekunowi wspólnoty i biskupowi. Życie sakramentalne. Obecność w życiu parafii. Dzielenie się swoimi doświadczeniami z teologami, stała współpraca z nimi.
Myślę, że ten ostatni motyw jest ważny, a wciąż nie jest zbyt często praktykowany. Pozwala to być wspólnotą zdrową, podatną na zmiany, na korekty, na pomoc i wsparcie przez „fachowców”. Może dojdzie do „zwarcia” czasem do zanegowania jakieś praktyki we wspólnocie, ale jednocześnie będzie to okazją, aby poznać np. nauczanie Kościoła w tym względzie, może jakieś przepisy liturgiczne albo jakieś wydarzenia z historii duchowości itd. To rozwija bardzo, a jednocześnie poszerza horyzonty myślowe i pozwala budować zdrową duchowo wspólnotę.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |