fot. YT/PrayRegal

Ksiądz, który ewangelizował Hollywood

Ks. Patrick J. Peyton zwerbował ponad sto gwiazd Hollywood do występów w jego produkcjach radiowych i telewizyjnych promujących duchowość, modlitwę różańcową i jedności rodziny! Ten niezwykły kapłan dosłownie rozkochał świat w różańcu – pisze portal Stacja7.

Słynna hollywoodzka aktorka Loretta Young powiedziała kiedyś przed kamerą: „Nigdy nie spotkałam mężczyzny, który kochałby jakąś kobietę tak jak ks. Peyton Matkę Bożą”. Sługa Boży Patrick Peyton doskonale rozumiał, że Maryja zna Pana Jezusa najlepiej i kocha Go najmocniej ze wszystkich na świecie. Wiedział też, że najkrótsza droga do Niego prowadzi przez Maryję.

Organizowane przez ks. Peytona Krucjaty Różańcowe oraz produkowane przez niego filmy o potędze tej modlitwy, w których brały udział czołowe gwiazdy Hollywood takie jak Bing Crosby czy Grace Kelly, przeszły do historii Kościoła.

>>> Nie żyje Franciszek Pieczka

Bing Crosby fot. Wikimedia commons

Cudowne uzdrowienie za wstawiennictwem Maryi

Jego dom rodzinny w hrabstwie Mayo w Irlandii był „materialnie ubogi, ale duchowo bogaty”. Zgromadzenie Świętego Krzyża, jego druga rodzina, pogłębiło i rozwinęło w nim wiarę, którą zaszczepiono mu w domu. W zakonie otrzymał porządne wykształcenie, odkrył nowe słowa do wyrażania swojej głębokiej wiary i duchowo przyjął doktrynę Świętego Krzyża: ufność w Bożą Opatrzność; jedność bazującą na dzieleniu się wiarą i miłością wzajemną, wzorowaną na Świętej Rodzinie z Nazaretu; zapał misyjny; gościnność; Krzyż jako jedyną nadzieję człowieka.

W nowej rodzinie Patrick poznał też wyjątkową patronkę zgromadzenia, Matkę Boską Bolesną. Ksiądz Patrick Peyton CSC został wybawiony od śmierci na zaawansowaną gruźlicę dzięki wstawiennictwu Maryi i modlitwie różańcowej odmawianej przez jego rodzinę w Mayo i na Uniwersytecie Notre Dame. Otrzymując szansę na dalsze życie, przyrzekł Maryi, że w każdym momencie życia będzie z oddaniem propagował nabożeństwa ku Jej czci i rodzinny różaniec. Tak oto jego autobiografia otrzymała idealny tytuł: Wszystko dla Niej.

Fot. cathopic.com

Ksiądz, który założył własną wytwórnię filmową w Hollywood

Ks. Peyton odpowiedział na powojenne zagrożenia dla rodziny – najbardziej podstawowej jednostki Kościoła i społeczeństwa. Założył Krucjatę Różańca Rodzinnego w Albany w stanie Nowy Jork (1942) oraz wytwórnię filmową Family Theater Productions w Hollywood w Kalifornii (1947). „Dzielenie się z rodzinami z całego świata tym pokojem, miłością i jednością, których doświadczyłem w domu, będzie moim podziękowaniem. To moja misja. To siła i energia mojego kapłaństwa. Tak oto narodziła się Krucjata Różańca Rodzinnego” – powiedział.

„Rodzina, która modli się razem, trzyma się razem”

Ksiądz Peyton dostrzegał olbrzymie możliwości środków masowego przekazu oraz perspektywy, jakie otwierały dla ewangelizacji i efektywnego rozwoju jego misji, dzięki której w rodzinnej modlitwie, zwłaszcza różańcowej, można było dostrzec podwaliny pod jedność i pokój w rodzinie i społeczeństwie. Pozostawał więc na bieżąco z nowinkami kulturalnymi i technologicznymi i konsultował się z takimi wielkimi postaciami jak Marshall McLuhan, pionier w dziedzinie nauk o mediach, oraz słynny hollywoodzki producent filmowy i radiowy Tom Lewis. To hollywoodzki copywriter, Al Scalpone, podsunął ks. Peytonowi dwa zdania, które idealnie podsumowują jego misję: „Rodzina, która modli się razem, trzyma się razem” oraz „Świat modlitwy jest światem pokoju”.

fot. Yt/Pray

„Zobaczyłam w nim człowieka niezłomnej wiary”

Poznanie niesamowitej historii ks. Peytona było doświadczeniem, za które na zawsze pozostanę wdzięczna! Zobaczyłam w nim człowieka niezłomnej wiary, człowieka naprawdę zakochanego w Matce Bożej. Dla mnie jego przesłanie nadal jest inspirujące: „Rodzina, która modli się razem, trzyma się razem” – mówiła aktorka Loretta Young (1913–2000).

Także aktor Jim Caviezel miał okazję poznać księdza Peytona. Dobra rada, jakiej udzielił mi ks. Peyton tamtego lata 1991 roku, była owocem Ducha Świętego. Wierzę też, że to Duch Święty zachęcił ks. Peytona, by mnie zaprosił, by udzielił mi sakramentu [pokuty] i dodał mi nadziei.

„W Hollywood znalazłem prawdziwych ludzi”

W swojej autobiografii „Wszystko dla Niej”, ks. Peyton opisał m.in. to, co zobaczył w Hollywood. Oto fragment jego książki:

Tak dużo czytałem i słyszałem o życiu, jakie wiodą ci ludzie – o blichtrze, powierzchowności i egoizmie. Zapewne w Hollywood było tego pełno, ale znalazłem tam prawdziwych ludzi, takich samych jak w każdym innym miejscu na świecie. Trudno o mężczyznę lub kobietę, którzy nie mają poczucia wartości moralnych albo nie chcą nieść dobra i pociechy innym. Dotyczy to również ludzi o sławnych nazwiskach. Świat aktorstwa jest dziwny, a ci, którzy w nim żyją, nie mogą być oceniani według zwyczajnych standardów.

>>> Aktor nawrócił się, kiedy zagrał w filmie „Padre Pio”

Jak ks. Peyton zagościł w wytwórni 20th Century Fox

Prałat Devlin otworzył też dla mnie drzwi do działu public relations w wytwórni 20th Century Fox. Robert Fennell był jego parafianinem, poprzez którego poznałem jego przełożonego, Clarence’a Hutsona, który z kolei był drugim najważniejszym człowiekiem w całym dziale. Clarence i Bob byli gotowi zrobić dla mnie wszystko. Spożywałem posiłki w jadalni wytwórni razem z aktorami, aktorkami i pracownikami technicznymi.

Po krótkim czasie Bob i Clarence przedstawili mnie jednemu ze swoich współpracowników, Docowi Bishopowi. Doc był jednym z założycieli March of Dimes6, wizjonerem i zapaleńcem, konwertytą na katolicyzm – i momentalnie kupił mój pomysł na program promujący rodzinną modlitwę.

„Musiałem zrobić kilka kroków wstecz”

Do tej pory zaangażowaliśmy sporą grupę profesjonalistów, a niektórzy z nich szybko wskazali na największą wadę mojej ścieżki pozyskiwania sław. Otrzymywałem ustne zapewnienia wsparcia od coraz większej liczby gwiazd, ale nie miałem nic na piśmie. Żadna sieć radiowa nie chciałaby nawet ze mną rozmawiać bez podpisów w wykropkowanych miejscach. Musiałem zrobić kilka kroków wstecz.

Jednym z ludzi, których poznałem przez prałata Devlina, był hollywoodzki producent Fred Niblo, który sporządził dla mnie prosty kontrakt – osoba, która go podpisywała, zobowiązywała się do świadczenia swoich usług bezpłatnie i w dowolnym czasie, który uda mi się wynegocjować z dowolną siecią radiową. Doc Bishop wziął kilka egzemplarzy i zabrał się za zbieranie podpisów. Ze względu na jego wysoką pozycję w 20th Century Fox gwiazdy chciały być z nim w dobrych relacjach.

„W mgnieniu oka mieliśmy ponad 30 podpisów aktorów”

Nagabywał je w jadalni i mówił im, że taka reklama dobrze im zrobi; jestem pewien, że część z nich w ogóle nie przeczytała kontraktu. W mgnieniu oka dzięki wysiłkom jego i innych osób mieliśmy ponad trzydzieści podpisów: między innymi od Dicka Haymesa, Pata O’Briena, Dona Ameche, Maureen O’Sullivan, Maureen O’Hary, Jane Wyatt, Binga Crosby’ego, Gregory’ego Pecka, Joego E. Browna, Ethel Barrymore, Shirley Temple, Jimmy’ego Durante i oczywiście Loretty Young i Irene Dunne.

fot. Picryl

Carmen Miranda i bardzo zła decyzja

Była tylko jedna gwiazda, od której usłyszałem ustne zobowiązanie, ale nie podpisała kontraktu – i to nie była jej wina. Od tamtej pory bardzo tego żałuję. Carmen Miranda już w dniu, w którym do niej zadzwoniłem, nalegała, bym natychmiast powiedział jej, dlaczego chcę się z nią zobaczyć, przez co musiałem zmienić moją zwyczajową praktykę i opisać jej wszystko przez telefon. Zanim skończyłem mówić, była głęboko poruszona, że mogłaby zaangażować się w pomoc przy programie zachęcającym do nabożeństwa do Matki Bożej i ze łzami radości zapewniła mnie, że mogę do niej dzwonić, kiedy tylko zechcę. Kiedy nadszedł czas zbierania podpisów, jeden z moich doradców – świecki człowiek – nalegał, by skreślić Carmen z listy. „Ludzie za bardzo kojarzą ją z półnagich zdjęć na plakatach dla żołnierzy” – powiedział. „Tylko sobie zaszkodzisz takim towarzystwem”.

Poszedłem za jego radą, ale nigdy się z tym nie pogodziłem. Nawet jeśli to, co mówił, było prawdą, nie taka była postawa Chrystusa wobec jawnogrzesznicy, która zwróciła się do Niego i zaproponowała Mu pomoc. Tak czy inaczej, biedna Carmen nigdy nie trafiła do programu. Wiele lat później pracowałem w Brazylii i zatrzymałem się na kwaterze kapelana na najwyższym piętrze szkoły Matki Bożej Miłosierdzia, prowadzonej przez siostry felicjanki w Rio de Janeiro, kiedy ktoś wskazał na cmentarz po drugiej stronie ulicy i powiedział mi, że Carmen Miranda została tam pochowana. Przypomniałem sobie wtedy jej wspaniałomyślną odpowiedź na mój apel i poczułem, że nawet jeśli nie zrobiła nic innego, by zasłużyć sobie na niebo, i tak była bezpieczna w ramionach Matki Bożej. Zawsze, gdy jadę do Rio, przynajmniej myślami i modlitwą pielgrzymuję na tamten cmentarz i tamten grób.

Do końca sierpnia zrobiłem wszystko, co uważałem za możliwe do wykonania w Hollywood. Następnym krokiem były rozmowy z sieciami w Nowym Jorku i po tym wyruszyłem w podróż powrotną, pełen entuzjazmu i pewności siebie. Hollywood przyjęło mnie z otwartymi ramionami.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze