Ksiądz Skalabrynianin: w obu Amerykach od lat nie było tak silnych ruchów migracyjnych jak obecnie
Skala ruchów migracyjnych w obu Amerykach osiąga szczyty. Setki tysięcy ludzi porzucają swe domy i udają się na tułaczkę, chcąc znaleźć godne miejsce do życia. Jak zaznacza ks. Marvin Ajic [czyt. Ahik], często nie ma woli po stronie rządów, by na poważnie zająć się problemem migracji, a społeczeństwa nie dostrzegają przyczyn tych ruchów i często nie zdają sobie sprawy z bardzo bolesnych osobistych historii poszczególnych migrantów.
Skalabrynianin zgodnie z charyzmatem swego zgromadzenia zajmuje się pracą z migrantami i obecnie posługuje w Stanach Zjednoczonych. Jak podkreśla, ruchy migracyjne to rzeczywistość bardzo dynamiczna, zmieniająca się nawet na przestrzeni jednego kwartału. To, co w ostatnich latach nie ulega przeobrażeniom, to wzrostowa tendencja wspomnianego zjawiska.
„Nigdy nie pracowaliśmy z ruchem o tak dużej skali jak przez ostatnie półtora roku” – podkreśla duchowny. Jak zaznacza, wysłuchuje obecnie tak wielu bardzo bolesnych historii braci i sióstr, którzy przekroczyli przesmyk Darién. Ta ostatnia migracja jest związana z dużym napływem ludności z terenu Kolumbii. „Sytuacja w Meksyku staje się coraz bardziej skomplikowana, ponieważ, niestety, nie ma woli po stronie rządu do zajęcia się tym na poważnie – mówi zakonnik. – Prawie zawsze migracje postrzega się w perspektywie walki. Mówi się więc o walce z migracją, zamiast o towarzyszeniu tysiącom rodzin, które przybyły do kraju”. Jak dodaje, migranci są w różnym wieku. Zdarzają się niestety także przemieszczenia nieletnich bez opiekunów, co budzi szczególny ból.
>>> Mauritius: liczba przypadków dengi wzrosła o ponad 18 proc. w ciągu trzech dni
Jak dodaje ks. Ajic, w tej sytuacji naturalnie jest, że Kościół staje się tym, który wyciąga pomocną dłoń do migrantów i stara się przyjąć każdego z jego historią i wyzwaniami.
„Zasadniczo opieramy się czterech filarach, które Kościół przypomina przy okazji Światowego Dnia Migrantów i Uchodźców: przyjmowanie, ochrona, promowanie, integracja” – mówi duchowny. Jak wyjaśnia, miejsca, gdzie pracują skalabrynianie, zostają dobrane tak, by dało się tam jak najowocniej realizować cztery wspomniane cele. „Dlatego też jesteśmy obecni na granicach, np. między Gwatemalą a Meksykiem, lub też na południowej granicy Stanów Zjednoczonych – wyjaśnia zakonnik. – Zastanawiamy się, jak zintensyfikować ochronę migrantów i wskazać im bezpieczne trasy, przede wszystkim aby nie byli narażeni na inne rodzaje sieci [przestępczych]”.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |