Kto zostanie nowym przewodniczącym KEP? [ROZMOWA]
Już 12 marca kończy się kadencja przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski. Przez ostatnie pięć lat funkcję tę sprawował arcybiskup metropolita poznański Stanisław Gądecki. O tym, kto może zostać nowym przewodniczącym i jakie zadania go czekają z wiceprezesem Katolickiej Agencji Informacyjnej, Tomaszem Królakiem rozmawia Aleksander Barszczewski.
Już za nieco ponad dwa tygodnie kończy się kadencja przewodniczącego KEP. Uważa Pan, że wyczuwa się potrzebę zmiany?
Nie sądzę. Zarówno na płaszczyźnie ogólnokościelnej, jak i wśród biskupów nie widzę, żeby taka potrzeba była wyczuwalna. Osobiście uważam, że mijająca kadencja przewodniczącego episkopatu była czasem dobrym. Arcybiskup Gądecki cieszył się (i cieszy nadal) sporym autorytetem, wybrano go zresztą właśnie dlatego, że ten autorytet wyczuwano. Dlatego właśnie sądzę, że zmiana nie nastąpi. Arcybiskup Gądecki ma jeszcze możliwość sprawowania urzędu drugą kadencję, więc o ile sam nie podejmie decyzji, że nie kandyduje, to myślę, że zostanie wybrany ponownie na przewodniczącego KEP.
Mijające pięć lat mogły być czasem dobrym, ale na pewno nie były czasem łatwym. Również dla przewodniczącego KEP.
Arcybiskup zabierał głos w wielu trudnych sprawach, których przecież nie brakowało, np. w sprawie flirtowania polskiego Kościoła z polityką. Idąc wyraźnie tropem Soboru Watykańskiego II, kilkakrotnie bardzo mocno przypominał przed różnego rodzaju wyborami, że Kościół nie ma swojej politycznej reprezentacji i żeby nie utożsamiać go z polityką. Politycy różnych opcji, ale szczególnie partii rządzącej, bardzo często deklarowali przywiązanie do Kościoła, co mogło skończyć się utożsamianiem Kościoła z określoną partią polityczną i sprowadzaniem go wyłącznie do roli czynnika partyjnego, a nie instytucji i głosu, który pochodzi nie z tego świata. Kościół ma scalać, a nie dzielić i pokazywać ludziom niebo, niezależnie od tego do jakiej partii należą i jaki mają światopogląd. Arcybiskup Gądecki wyraźnie to pokazywał.
Był też mocny głos arcybiskupa w sprawie pomocy uchodźcom.
Tak, wchodził w wyraźny spór z tymi, którzy w każdym uchodźcy, w każdym muzułmaninie widzieli potencjalnego terrorystę i z dominującą narracją rządową, zgodnie z którą pomagać powinniśmy tylko poza granicami kraju. Arcybiskup Gądecki dawał odpór takiemu myśleniu, stawiając przede wszystkim na Ewangelię, a nie na partyjność i politykę, czym niewątpliwie części opinii kościelnej się narażał. Nie wiem, czy wszyscy biskupi mieli takie samo zdanie jak przewodniczący KEP. Wymagało to więc niewątpliwej odwagi, w tym sensie, że musiał mieć świadomość, że nie jest to opinia popularna, że łatwiej byłoby „schować ten głos do kieszeni” i miło żyć ze wszystkimi. Tą stanowczością i rozwagą abp Gądecki zaskarbił sobie szacunek również tych biskupów, którzy nie do końca się z nim zgadzają w tych i innych sprawach.
Czyli można powiedzieć, że abp Gądecki zdał egzamin?
Wzbudza przekonanie, że nie jest uwarunkowany żadnymi innymi czynnikami niż tylko Ewangelią. I jakkolwiek patetycznie to brzmi, tak właśnie uważam. Drogi, które obierał, okazywały się słuszne zarówno w sytuacjach trudnych, jak również w czasie wielkich uroczystości patriotycznych związanych z setną rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości i wcześniej w związku z 1050. rocznicą chrztu Polski. Arcybiskup był bardziej nastawiony na myślenie ewangeliczne aniżeli polityczne, które próbowało sprowadzić Kościół do roli rydwanu i które często Kościołem maskowało cele ściśle polityczne.
Po dziesięciu latach przewodniczenia abp. Michalika abp Gądecki wniósł do polskiego Kościoła „świeży powiew”. Jakie zadania stoją przed przyszłym przewodniczącym teraz?
Rozumiem Pana intencje, ale „świeży powiew” to kategoria bardziej adekwatna do osób, które są politykami albo trenerami piłkarskimi. W Kościele „świeży powiew” to Ewangelia. Jeśli po szefie Episkopatu oczekujemy jakiegoś przewodnictwa to o tyle, żeby ten „świeży powiew” Ewangelii, który jest zawsze świeży i zawsze nowy, pokazywał w pełnym świetle, żeby pomagał mu zaistnieć. Co do wyzwań, zadań, jakie stoją przed nowym przewodniczącym to głównym z całą pewnością będzie niedopuszczenie do kryzysu na tle wykorzystywania seksualnego nieletnich przez księży.
Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.
Polski Kościół wypracował przez lata naprawdę dobre rozwiązania, teraz trzeba je konsekwentnie wprowadzać w życie. Pomocą z pewnością mogą być zalecenia płynące z Watykanu i innych episkopatów. Kościół musi odzyskać wiarygodność, w przeciwnym razie może się zapaść, jak to się stało np. w Irlandii. O ile starsze pokolenie ma jeszcze trochę większą wyrozumiałość wobec ludzkich grzechów i słabości, o tyle dla młodszego jest to kwestia wiarygodności i bycia lub niebycia w Kościele. Ta świadomość do Polski chyba jeszcze nie do końca dotarła. Gra toczy się o to, czy ci ludzie, zwłaszcza młode pokolenie, będą korzystali z życia sakramentalnego, bo to nie tylko kwestia bycia w instytucji. Nieumiejętne postępowanie wobec przestępstw pedofilii i innych może doprowadzić do odejścia ludzi od Kościoła. To jest ogromna odpowiedzialność i mam nadzieję, że przyszły przewodniczący KEP, którym według mnie będzie abp Gądecki, będzie w stanie nastawić Kościół na tak bezkompromisowe działania jakie są deklarowane po to, żeby tę wiarygodność odzyskać.
Jednym z głównych postulatów jest sprzeciw wobec klerykalizmu i zwiększenie roli świeckich w Kościele.
Arcybiskup Gądecki ma dobre wyczucie roli świeckich i zaufanie do świeckich. Myślę, że nie będzie budował tej „kultury klerykalnej”, która wedle niektórych – z papieżem na czele, doprowadziła do tego rodzaju patologii okołoseksualnej w Kościele. Głosy, które wychodzą ze spotkania w Watykanie, zarówno od świeckich, jak i kardynałów, że bez świeckich ten proces się de facto nie może powieść, przyszły przewodniczący KEP musi wziąć pod uwagę i, jeśli będzie to abp Gądecki, to weźmie je pod uwagę. Także sprawą podstawową będzie z pewnością wyprowadzenie Kościoła, również tego w Polsce, z pewnego kryzysu. Ten kryzys będzie przebiegał różne fazy, być może my nie jesteśmy jeszcze u szczytu tego kryzysu, dlatego że jesteśmy jeszcze przed ogłoszeniem zestawień statystycznych dotyczących Kościoła w Polsce, całej burzliwej debaty wokół tego, która niewątpliwie nas czeka, włącznie z oskarżeniami, słusznymi i niesłusznymi, o opieszałość Kościoła. To kwestia wiarygodności, stanięcia w prawdzie. Podsumowując, na tym etapie wydaje mi się, że episkopat ma pełne zaufanie do abp. Gądeckiego i wybierze go na drugą kadencję, chyba, że on sam z jakichś względów zdecyduje się nie kandydować. Myślę, że byłby wtedy problem.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |