M. Jolanta Olech SJK: aby Kościół mógł żyć potrzebne jest naprawienie zranień
Podsumowując miniony rok m. Jolanta Olech SJK, sekretarka generalna Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych mówi m.in. o trudnym doświadczeniu pandemii ale też o dobru, jakie się w związku z tym ujawniło. Wyraża też nadzieję i życzenia, by nadchodzący Nowy Rok był nowym początkiem, szansą na pojednanie w Polsce, odbudowywanie zaufania we wspólnocie Kościoła i odnajdywanie nowych dróg do potrzebującego człowieka.
– Miniony rok niemal od początku naznaczony był doświadczeniem pandemii. Musieliśmy szybko znaleźć sposób życia w nowej rzeczywistości, która nas zaskoczyła , przeraziła i napełniła niepokojem o przyszłość – mówi m. Jolanta Olech SJK w rozmowie z KAI. Jak podkreśla, to trudne doświadczenie przyjęte zostało przez zgromadzenia zakonne w Polsce z realizmem i odwagą. – Siostry „nie siedziały i nie płakały”. Nie myślały o tym, że mogą się zarazić i umrzeć, ale ruszyły do pracy i do pomocy wszędzie tam, gdzie to było możliwe – przypomina.
>>> S. Małgorzata Chmielewska o ojcu Rydzyku: nie jest autorytetem moralnym
Jako ilustrację przywołuje doświadczenia własnego domu zakonnego sióstr urszulanek na ul. Wiślanej w Warszawie. – Już w pierwszych dniach siostry zorganizowały pracownię szycia maseczek i bielizny pościelowej dla okolicznych szpitali. Potem zaczęły się prośby o pomoc w szpitalach i DPS-ach na które odpowiadały różne Zgromadzenia według swych możliwości. Pojawiła się potrzeba pomocy osobom starszym, samotnym często zagubionym w nowej rzeczywistości . Trzeba było znaleźć możliwości dotarcia do nich. Siostry podejmowały też inne, czasem proste działania, które nabierały specyficznego wyrazu w sytuacji pandemii (np. otwieranie przedszkola gdy było to tylko możliwe). A przede wszystkim – zgromadzeniom towarzyszyła stała modlitwa – za wszystkich, którzy cierpią i wszystkich, którzy tym cierpiącym pomagają – opowiada m. Olech.
Zwraca również uwagę, że pandemia pomogła nam spojrzeć na nasze życie, działania i na to, kim jesteśmy w nieco innej perspektywie. – Wydaje się często, że coś jest niemożliwe i przeciwnie, że coś innego jest absolutnie konieczne. Okazuje się, że nie. To doświadczenie pokazało nam, że może być zupełnie inaczej. I musieliśmy się w tym odnaleźć. Być może jest to szansa na pewną pozytywną zmianę naszej mentalności – stwierdza urszulanka.
– Podsumowując miniony rok nie sposób nie wspomnieć o wszystkich trudnych sprawach w Kościele, które się toczą i toczyć będą. Są wielkim wyzwaniem dla nas wszystkich. Chodzi oczywiście o oczyszczenie Kościoła, o naprawienie zranień, gdzie jest to możliwe. Jest to warunkiem absolutnie koniecznym, by Kościół mógł żyć i działać. Ale także – co równie istotne – chodzi o ludzi, którzy z uwagi na przestępstwa i zgorszenia, które miały miejsce w naszej wspólnocie doznali szoku i stracili do nas zaufanie. Musimy spróbować im pomóc odnaleźć się w tej trudnej sytuacji. To jest wielkie zadanie dla nas, jako dla wspólnoty, ale również dla każdego osobiście. Każdy powinien też siebie zapytać: „a jak ty żyjesz?” – mówi m. Olech.
>>> Kard. R. Marx chce ujawnienia kolońskiego raportu o pedofilii
– Życzmy sobie wzajemnie w Nowym Roku, by był on lepszy, pogodniejszy. By był on nową nadzieją na nowy początek, nowa drogę w kierunku pojednania – mówi m. Olech. – Myślę, że te wszystkie trudności nie są po to, by nas zgnębić, zniszczyć i „wdeptać w ziemię”, ale po to, by odnaleźć nowe drogi nadziei, wiary i radości; nowe drogi dotarcia do potrzebującego człowieka – podsumowuje.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |