fot. unsplash

Maciej Kluczka: prawie dobry pomysł na ochronę kobiet

Trzy dni temu Dzień Kobiet, wczoraj Dzień Mężczyzn. Pomyślmy więc chwilę o relacjach damsko-męskich. Niestety nie zawsze są one takie, jakie powinny być, czyli oparte na wzajemnym szacunku i poszanowaniu godności obu stron. Dwa dni temu – w Dzień Kobiet – politycy Lewicy złożyli projekt ustawy zmieniającej przepisy dotyczące gwałtu. I jest to pomysł słuszny, choć nie bez wad.  

Zmiana ustawowej definicji gwałtu polegałaby na tym, że gwałtem byłby kontakt seksualny bez uzyskanej świadomej i dobrowolnej zgody. Minimalna kara za taki czyn zostałaby podwyższona z dwóch do trzech lat. Nie może być tak, że trzeba być ciężko pobitym, aby udowodnić, że jest się ofiarą zgwałcenia – podkreślały posłanki Lewicy. Definicja gwałtu byłaby oparta na braku zgody na współżycie, a nie na konieczności stawiania widocznego oporu. Wśród autorek pomysłu jest Anita Kucharska-Dziedzic. To posłanka klubu Lewica, która przed wejściem do ogólnokrajowej polityki przez lata pomagała kobietom doświadczającym przemocy. Trzeba zaznaczyć, że choć statystycznie ofiarą gwałtów częściej są kobiety niż mężczyźni, to oczywiście nowe przepisy mają chronić każdego, niezależnie od płci. 

Posłanka Anita Kucharska-Dziedzic podczas konferencji prasowej, fot. PAP/Rafał Guz

„Nie” oznacza „nie” 

O różnych formach gwałtu mówi artykuł 197 Kodeksu Karnego. To grupa przestępstw przeciwko wolności seksualnej i obyczajności. W obecnej wersji przepis brzmi następująco: „Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego…”. Po zmianach już samo nieuzyskanie od innej osoby zgody na kontakt seksualny oznaczałoby gwałt. Do uznania danej sytuacji za gwałt nie byłaby już potrzebna groźba, a także podstęp. Zgoda na współżycie byłaby w tym przypadku kluczowa. Gwałt zdefiniowany byłby jako kontakt seksualny bez uzyskania wyraźnej i świadomej zgody.  Tylko „tak” oznacza zgodę – mówią inicjatorzy zmian. Jak podkreśla Rzecznik Praw Obywatelskich – w tej chwili jeśli sprawca nie doprowadza ofiary do obcowania płciowego przemocą, groźbą lub podstępem, to nawet jeśli ofiara nie wyraziła zgody na obcowanie płciowe, czyn nie stanowi przestępstwa z art. 197 kk. Jako przykład modelowego rozwiązania rzecznik wskazuje przepisy obowiązujące od 3 lat w Szwecji. W ich świetle podjęcie czynności seksualnej bez zgody drugiej osoby stanowi zgwałcenie, nawet jeśli nie występuje przemoc czy groźba jej użycia.

>>> Biała suknia nie zakryje gwałtu

Fot. cookie_studio/freepik.com

Wzmocnić ochronę, a nie ją rozwodnić  

Powstaje tu jednak istotne pytanie, czy inicjatorki będą chciały wykreślić z ustawy również wspomniane groźby i podstęp i zostawić tylko brak uzyskania wyraźnej i świadomej zgody? Przy wszelkiego rodzaju zmianach w prawie trzeba uważać, by nie wylać przysłowiowego dziecka z kąpielą. Można bowiem wyobrazić sobie sytuację, gdy do gwałtu dochodzi podstępem, np. przez upicie ofiary alkoholem albo przez tworzenie aury miłego amanta, który zwodzi kobietę prezentami i wizją wspólnej przyszłości (sytuacje opisywane przez media nie od dziś). Wtedy osoba pokrzywdzona często nawet nie ma szans na wyrażenie sprzeciwu na stosunek seksualny (jest nieświadoma swoich czynów albo nieświadoma intencji drugiej osoby). Trzeba być tu więc bardzo precyzyjnym. Warto pomyśleć o dołączeniu „braku uzyskania wyraźnej i świadomej zgody” do pozostałych sytuacji, które definiują gwałt, a nie wprowadzać jednej definicji i wykreślać wszystkie pozostałe. Wszystkie sytuacje należałoby traktować rozłącznie (przez przyimek „albo”), wtedy nie musiałyby one występować jednocześnie. Gwałt mógłby nastąpić w wyniku braku uzyskania zgody, albo w wyniku groźny, albo podstępu. To ważne szczegóły, które trzeba przeanalizować w toku prac legislacyjnych. 

>>> Abp Ryś: jaki ma być święty mężczyzna

fot. Wikipedia

Mentalność równie ważna jak przepisy  

Przepisy oczywiście wszystkiego nie załatwią. Ważne jest bowiem, by wzrosła społeczna świadomość tego, jak często tragiczne skutki niesie ze sobą gwałt. Gwałt nie jest tylko jednorazowym wydarzeniem, to często długie dni wychodzenia z traumy i reperowania zdrowia psychicznego. Jak podaje Centrum Praw Kobiet dwie na pięć badanych kobiet padło ofiarą gwałtu lub innych form przemocy seksualnej. Szacuje się, że tylko 20% tego rodzaju przestępstw jest zgłaszanych organom ścigania. Mitem jest to, że kobiety są najczęściej gwałcone poza domem, w ciemnych alejkach, późno w nocy. Jedynie 9% gwałtów ma miejsce poza domem, zdecydowana większość tego typu przestępstw jest popełniana w pomieszczeniach, zazwyczaj w mieszkaniu. Kobiety zgwałcone w domu lub w miejscu pracy rzadziej zgłaszają przestępstwo na policję z obawy, że i tak nikt im nie uwierzy i z obawy przed reakcją oprawcy. Niemającym wiele wspólnego z rzeczywistością stereotypem jest ten, który mówi, że gwałtów na kobietach najczęściej dopuszczają się osoby obce. W 83% przypadków sprawcami gwałtów są osoby, które kobieta zna i którym ufa. W 20% są to stali partnerzy, a w 33% mężowie ofiar. 

Zero tolerancji  

Zmiana jednego przepisu nie zmieni wszystkiego od razu, ale może być początkiem zmiany mentalności. By wszyscy wobec gwałtu przejawiali zero tolerancji. Tak jak – w ostatnim czasie szczególnie – wobec aktów wykorzystywania seksualnego nieletnich. To wymaga pracy od najmłodszych lat, by już dziecko wiedziało, że są sytuacje, na które żaden dorosły (także znajomy, ktoś bliski) nie może sobie pozwolić. Praca ta nie będzie łatwa, bo niestety w społeczeństwie zakorzeniły się schematy myślenia, które mogą usprawiedliwiać gwałt, czego niekiedy nie jesteśmy nawet sami świadomi. Przecież nawet w formie żartu mówimy, że gdy kobieta mówi „nie”, to tak naprawdę myśli „tak”. Trzeba zrobić jeden poważny wyjątek od tej reguły (jeśli chcemy w ogóle ją jako regułę traktować). „Nie” w sprawie seksu zawsze oznacza „nie”. 

fot. unsplash

Groźne stereotypy  

Inna ważna i zawarta w projekcie zmiana to podwyższenie minimalnej kary za gwałt z dwóch na trzy lata. Przestępstwa dzielą się na występki i zbrodnie, za które minimalna kara to trzy lata i chyba nie mamy wątpliwości, że zgwałcenie nie jest występkiem, jest zbrodnią – podkreśla posłanka Kucharska-Dziedzic. Zauważa przy tym, że ofiarom pozostaje długoletnia trauma i uraz, po którym potrzebują nie tylko ukarania sprawców, ale także w wielu wypadkach bardzo długiej psychoterapii. W ocenie posłanki dzięki podwyższeniu minimalnej kary będzie mniej kar w zawieszeniu za gwałt. A to nie jest rzadka praktyka. Słowo „nie” musi wystarczyć. I nie powinno być już tak, że aby udowodnić, że jest się ofiarą gwałtu, trzeba być ciężko pobitym (to zresztą jest osobne przestępstwo ciężki uszczerbek ciała). Nie może być tak, że jeśli człowiek nie jest ciężko pobity albo ranny to słyszy: „w takim razie co to był za gwałt”. Już same takie zdania są pożywną glebą dla tego typu przestępstw. Słowo „nie” powinno wystarczyć także dlatego, że często sytuacja, w której znajduje się osoba nakłaniania do współżycia jest taka, że trudno jej się bronić, krzyczeć czy alarmować. To na przykład szef w pracy, od którego ofiara zależy finansowo. 

>>> KEP: nie można akceptować żadnej formy przemocy

kobieta

fot. pexels

Przypomnijmy, że przestępstwo zgwałcenia ścigane jest z urzędu. Oznacza to, że organ podejmuje czynności procesowe w chwili uzyskania informacji o gwałcie. Zawiadomienie o popełnieniu takiego przestępstwa może pochodzić od każdego. Może to być rodzina, przyjaciółka, świadek zdarzenia lub też organizacja pozarządowa, do której pokrzywdzona zwróciła się o pomoc. Gdy zawiadomienia dokonuje pokrzywdzona, wystarczy by wskazała najważniejsze fakty i dowody (art. 185c kodeksu postępowania karnego). Nadal prokurator i pokrzywdzony będą musieli udowodnić, że zgwałcenie miało miejsce. To jest zgodne z podstawową zasadą prawa, że to nie oskarżony musi udowodnić swoją niewinność, ale odwrotnie: ten, który skarży musi udowodnić winę drugiej strony. Stereotypy dotyczące gwałtu nadal są bardzo silnie zakorzenione w społeczeństwie. Ciągle bywa tak, że ofiary pyta się, czy były właściwie ubrane, czy piły alkohol i czy się broniły. Nic nie usprawiedliwia gwałtu. Gwałci gwałciciel, a nie ofiara. Proponowane zmiany prawa podkreślą tę zasadę, mogą być jasnymi wytycznymi dla tych, którzy takie przestępstwa ścigają oraz jasnym sygnałem dla całego społeczeństwa, jak groźnym przestępstwem jest gwałt. Pozostaje obserwowanie dalszych losów tego projektu, dyskusji wszystkich sił politycznych wokół tego tematu i skupienie się na szczegółach, o których zapominać nie można. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze