Marek Ochlak OMI: Adwent był dla mnie zawsze pielgrzymką duchową [ROZMOWA]

Dla mnie osobiście każdy Adwent jest wyzwaniem. Wyzwaniem, ponieważ w moim życiu oblackim Adwenty miały różne barwy – mówi Marek Ochlak OMI, prowincjał misjonarzy oblatów w rozmowie z Marcinem Wrzosem OMI.

Marcin Wrzos OMI: Czym dla Ojca jest Adwent?

Marek Ochlak OMI: – Najprostsza odpowiedź – Adwent jest oczekiwaniem. Oczekiwaniem na Narodzonego, na spotkanie z Bogiem w momencie śmierci czy w czasie paruzji, czyli końca świata – ale to stwierdzenie może pozostać jedynie sloganem teologicznym. Chodzi o osobiste oczekiwanie, nie to teoretyczne z kart podręczników teologii. Dla mnie osobiście każdy Adwent jest wyzwaniem. Wyzwaniem, ponieważ w moim życiu oblackim te Adwenty miały różne barwy. Inaczej je przeżywałem, gdy byłem młodym prezbiterem, inaczej gdy byłem młodym misjonarzem na Madagaskarze, inaczej gdy byłem przełożonym misjonarzy oblatów na tej Wyspie czy duszpasterzem ludzi morza. Co ważne, Adwentu nigdy nie przeżywałem samotnie, ale zawsze we wspólnocie. Zawsze te dni były dla mnie pielgrzymką duchową, która w jakiś sposób dawała mi napęd na życie, na moje postępowanie.

Adwent, poza oczekiwaniem na spotkanie z Chrystusem, jest czasem nawrócenia. Jak w tym roku ten czas nawrócenia u Ojca Prowincjała wyglądał?

– W tym roku w dużej części spędziłem go podczas wizytacji – odwiedzin na Madagaskarze. To miejsce ciągle pomaga mi zrozumieć ubogich. Staram się przy nich nawrócić. Moje serce jest wdzięczne za każde oblackie zaangażowanie na ich rzecz, zastanawiam się, co robić więcej dla nich, ale też staram się być ubogim z nimi. To oblackie bycie z ubogimi, wpisane w nasz charyzmat, pomaga przeżywać szczególnie ślub ubóstwa – nie musimy mieć wszystkiego, możemy sobie wiele odmówić, aby być bardziej z nimi i tymi pieniędzmi ich wspomagać. Ważna jest też spowiedź i nawrócenie modlitewne – nie chcę tego zaniedbywać. Będę lepiej służył – jeżeli będę bardziej święty. Wtedy mogę służyć tym ubogim.

>>> Antoni Bochm OMI: brakuje mi polskich tradycji i zwyczajów [ROZMOWA] 

fot. Marcin Wrzos OMI/misyjne.pl

Spodobało mi się to, co mówił Ojciec Prowincjał o służbie. Dzisiaj młodzi księża często mówią o „pracy duszpasterskiej”, a nie o „posłudze czy służbie duszpasterskiej”. A to jest służba. Różnica tych dwóch słów jest kapitalna. Służy się przez 24 godziny na dobę, „w porę i nie w porę”, a pracuje na przykład przez osiem godzin dziennie… Zrobię swoje, trzasnę drzwiami i koniec.

– Niestety tak to wygląda, ale to optymistyczne patrzenie, że dotyczy to tylko młodych zakonników. Kiedy ojciec generał zawiadamiał mnie, że zostałem wybrany na funkcję prowincjała – to podkreślał te słowa: „żeby służyć zgromadzeniu”. I zapadło mi w pamięć, że to nie jest żadna nobilitacja, żadna chwała – tylko to jest służba. Młodzi zakonnicy czy prezbiterzy czasem wypalają się już na początku realizacji powołania. Z czasem robią tylko to co muszą, a nie wypływa to z ich kreatywności, zapału misjonarskiego. Zrozumienie, przekonanie się, że kapłaństwo, że życie zakonne to służba – pomaga to podejście zmienić. Ale jeżeli traktujemy je jak zło konieczne czy cokolwiek innego – to mamy problem.

Dziś wieczorem zasiądziemy do wieczerzy wigilijnej. Jakie było pierwsze Boże Narodzenie na Madagaskarze?

– Marcinie, nigdy go nie zapomnę! Pamiętam jak dziś, że byłem w buszu, pasterkę mieliśmy o siódmej wieczorem, ze względu na bezpieczeństwo i brak prądu, oczywiście też zasięgu. Potem wróciłem do chatynki misjonarza – najlepszej zazwyczaj miejscówki we wiosce. Miałem dobre radio i zacząłem przez nie słuchać Radia Watykańskiego. Jakoś udało mi się dzięki niemu ściągnąć kolędy. Otworzyłem sobie konserwę rybną – szprotki w pomidorach – i próbowałem śpiewać te kolędy. Pamiętam, że łzy mi ciekły do tej puszki z rybą. Nawet tam, daleko w buszu, Pan Jezus się „rodzi” – to wtedy zrozumiałem. Moja nostalgia za ojczyzną, za rodziną była częścią tego Bożego Narodzenia. Wtedy rodziłem się dla Madagaskaru, dla tego kraju, w którym chciałem spędzić całe swoje życie.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze