Maria Książkiewicz: świętujemy z ubogimi z całego Poznania
W cyklu naszych adwentowych rozmów zapraszamy dziś na spotkanie z Maria Książkiewicz. Nasza gościni pracuje w poznańskiej Caritas. W czasie Adwentu m.in. przygotowuje wigilie na 1200 osób na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich.
Hubert Piechocki (misyjne.pl): Co dla Ciebie osobiście oznacza Adwent?
Maria Książkiewicz (Caritas Poznań): – Dla mnie to jest czas przypomnienia sobie, że żyjemy w czasach, w których Jezus codziennie może przyjść. Może przyjść pod postacią niewinnego Dzieciątka. Ale może też przyjść tak ostatecznie – i będzie koniec świata –dla mnie to nie jest straszna perspektywa. To dla mnie perspektywa nieba. Chodzi o to, by codziennie budzić się z myślą, że dzisiaj mogę pójść do nieba, żeby codziennie być na to gotowym – w takim pozytywnym sensie. To jest coś dobrego, czekamy na to. Dla mnie, jako dla chrześcijanki, to jest spełnienie moich duchowych potrzeb. Adwent jest takim spotkaniem z Jezusem cierpliwym, łagodnym, dającym pełnię szczęścia. To jest dla mnie Adwent.
Mocno podkreślasz ten pozytywny, radosny charakter Adwentu?
– Tak, i też to, co czasem nam umyka w ogarniającej nas zewsząd komercji – że Adwent jest nie tylko czasem czekania na Boże Narodzenie, ale jest też czekaniem na ponowne przyjście Jezusa.
To ta pierwsza część Adwentu – w sumie do 17 grudnia.
– Ważny jest dla mnie cały Adwent, obie jego części. Podkreślam w tym czasie to, że ważne jest dla mnie przyjście Jezusa, którego każdy z nas próbuje jakoś zdefiniować – a ostatecznie On jest po prostu spełnieniem wszelkich oczekiwań serca człowieka, mojego serca.
Jak duchowo przeżywasz ten czas?
– Staram się codziennie modlić. Jak mam możliwość, to chodzę też na msze w tygodniu. No i próbuję, choć bardzo różnie mi to wychodzi – ale chyba na tym polega zmaganie człowieka – żyć na co dzień Ewangelią.
>>> Gdy z przodu pojawi się trójka… [RECENZJA]
Dla Ciebie Adwent to bardzo aktywny czas – ma więc bardzo praktyczny wymiar.
– To jest dla mnie najbardziej pracowity czas w ciągu roku. W listopadzie i w grudniu najbardziej widać ubogich, potrzebujących i ich potrzeby. To też czas, kiedy ludzie mają również bardzo otwarte serca – tak na nich działa czas przedświąteczny. Chętnie włączają się w działalność charytatywną. Dlatego w tym czasie ze zdwojoną siłą zwracamy się do ludzi z prośbą o pomoc, uświadamiamy ich też w kontekście kryzysu bezdomności, problemu ubóstwa. W tym roku różne badania, rządowe i nie tylko, wskazują, że ubóstwo w Polsce rośnie – i to znacząco. Rośnie w naszym kraju procent osób, które są w kryzysie bezdomności. To już nie tylko „klasyczne” przypadki – mężczyźni w średnim czy w starszym wieku. Przybywa kobiet czy osób młodych w kryzysie bezdomności. Młodzi np. kończą 18 lat i wychodzą z placówek i nie potrafią poradzić sobie z życiem. Jako społeczeństwo zmagamy się też z falą problemów psychicznych. To się odzwierciedla w naszej codziennej pracy.
W jaki sposób?
– Obchodziliśmy Światowy Dzień Ubogich. Bardzo staramy się wspierać osoby w kryzysie bezdomności – to temat bardzo bliski naszemu sercu – bliski całej poznańskiej Caritas. W Poznaniu mamy przewidzianych dla nich wiele aktywności. Zależy nam na całościowym, terapeutycznym i duchowym podejściu do człowieka. Byliśmy z nimi m.in. na pielgrzymce w Częstochowie. A przed nami kolejne wyzwanie – Boże Narodzenie – a więc największa wigilia, o jakiej słyszałam, na 1200 osób, na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. Chcemy, żeby to nie było tylko wydarzenie masowe, ale żeby każda osoba, która przyjdzie na tę wigilię mogła doświadczyć Bożego Narodzenia. Wkładamy w to dużo pracy. Zaangażowanych jest wiele osób. Dla nas, dla Caritas Poznań, to duże przedsięwzięcie organizacyjne.
Wszystko po to, by dać potrzebującym i samotnym namiastkę świąt.
– Końcowym celem jest człowiek – to, by mógł usiąść przy stole nakrytym białym obrusem, z tradycyjnymi potrawami, przy dźwięku kolęd. I by ten człowiek mógł doświadczyć Bożego Narodzenia. Bo Boże Narodzenie, jak podkreślała św. Matka Terasa z Kalkuty, jest tam, gdzie człowiek jest gotowy oddać życie dla drugiego człowieka. Boże Narodzenie jest tam, gdzie jest życzliwość, otwartość. I nasi wigilijni goście tego co roku doświadczają. Już teraz czekają na kolejną wigilię, wspominają nam o tym. Wzruszyło mnie, jak pewna pani powiedziała, że w tym roku jedzie do sanatorium i jest jej przykro, że nie będzie z nami na wigilii na targach. To utwierdza mnie w przekonaniu, że warto to robić, że warto w tę wigilię wkładać tyle pracy. Warto troszczyć się o to, by były dekoracje i żeby to miały taki prawdziwy, świąteczny charakter.
>>> Pochwała świątecznej… komercji [FELIETON]
Ta wigilia na Międzynarodowych Targach Poznańskich to faktycznie duże przedsięwzięcie. Trzeba przygotować nawet nie dziesiątki, a setki kilogramów potraw…
– Tony, tony jedzenia powstają!
Jak wyglądają przygotowania do tego dnia?
– My, jako Caritas, bierzemy na siebie trud organizacji i koordynacji tego przedsięwzięcia. Zaangażowanych w tę wigilię jest wiele osób – to są szkoły, wolontariusze z jadłodajni, siostry z jadłodajni, które przygotowują potrawy na wspólny stół. My dbamy o to, by nie zabrakło ludzi do ustawienia stołów, nakrywania ich itp. Wigilia na 1200 osób to są miesiące przygotowań. Przed samym wydarzeniem przez kilka dni pracujemy w hali – ustawiamy stoły, krzesła, kładziemy talerze, kubki, sztućce, robimy paczki. Pilnujemy, żeby wszystko było zrobione na czas, żeby wszystko było świeże, dostarczone w odpowiedniej chwili, żeby każdy miał gdzie usiąść, żeby była piękna muzyka. To jest zawsze też duże wydarzenie medialne, więc dla mnie osobiście ważnym zadaniem jest też, by media otrzymały potrzebne informacje, by miały swoje miejsce – ale też by nikomu nie wchodziły do talerza z kamerą. Ważnym zadaniem jest też poszukiwanie sponsorów i darczyńców. Zachęcamy darczyńców do włączenia się w to dzieło. Nigdy nie wiemy, ile uda nam się zebrać pieniędzy na organizację wigilii. Dlatego zapraszamy do wsparcia organizacji tego wydarzenia poprzez wpłatę, którą można zrobić poprzez stronę internetową poznańskiej Caritas.
To faktycznie niełatwe w przygotowaniu wydarzenie.
– To też dla nas czas ogromnej radości. Owszem, jest dużo pracy, ale zawsze z radością czekamy na ten dzień. Cieszy nas też to, że tę wigilię organizujemy 24 grudnia – w samą Wigilię. Dla nas, pracowników, ale i dla wolontariuszy, to ważne, bo świętujemy z najuboższymi całego Poznania w samą Wigilię. To jest dla nas niesamowite doświadczenie, niezwykła posługa. Widzimy radość na twarzach tych ludzi. Jest też dużo dzieci, dla których siostry przygotowują specjalne paczki. Każdy gość naszej wieczerzy wychodzi z niej z podarunkiem. Przygotowanie tej wieczerzy na MTP przypomina przygotowania do świąt w domu. Tylko na dużo większą skalę! I robimy to dla ludzi, którzy nie mogą dać nic w zamian – daje nam dużo radości to, że możemy coś dla nich zrobić. A popołudniu jedziemy do swoich domów…
Na drugą wigilię…
– Myślę, że jest to z naszej strony jakaś forma poświęcenia. W pewnym stopniu rezygnujemy z przeżywania świąt w swoim domu – przynajmniej z części przygotowań. Wigilia na targach jest angażująca, ale po niej jedziemy na swoją domową wigilię. Dajemy najpierw coś innym, a potem jedziemy świętować w gronie rodzinnym. To jest dla nas dobra lekcja pokory od życia. Uczymy się, że są ludzie, dla których my tworzymy na chwilę dom. A potem jedziemy do swoich domów, do swoich historii. Myślę, że to napełnia nas ogromną wdzięcznością za rodziny, za dom, za pracę, za wszystko, co jest nam w życiu dane.
Uwrażliwienie na potrzeby drugiego człowieka, zauważenie go – to dobry pomysł na przeżycie Adwentu? Na grudniowe nawrócenie?
– Mijamy na ulicy często osoby ubogie, w kryzysie bezdomności. Możemy im dać pieniądze czy coś do jedzenia. Ale ja bardzo lubię zachęcać do tego, by przede wszystkim powiedzieć takiej osobie coś dobrego. By zapytać o jej imię, życzyć dobrego dnia, spojrzeć w oczy. Papież Franciszek nazywa to mikrorelacjami. Dla tych ludzi największą trudnością jest wykluczenie, przekreślenie. Jest im niełatwo, że ludzie, nawet gdy wrzucają im pieniądze – to na nich nie patrzą. Chodzi o to, by zobaczyć człowieka w człowieku. To też jest Boże Narodzenie! Gdy zobaczy się w takim ubogim Chrystusa, to można doświadczyć czegoś niesamowitego w swoim sercu.
To cenna adwentowa lekcja dla każdej i każdego z nas.
– Pracując z ludźmi najuboższymi, odkrywam, że nie ma świata ludzi w kryzysie bezdomności i naszego świata. Każdy człowiek, któremu źle potoczy się życie, który podejmie złe decyzje, którego opuszczą najbliżsi czy który popadnie w jakieś konflikty – każdy z nas może być bezdomny. To są ludzie, którzy mają wykształcenie, którzy mieli pracę, rodzinę… Jestem wdzięczna za pracę z nimi, bo ona uczy mnie pokory względem życia. Zachęcam, by tak właśnie spojrzeć na drugiego człowieka. Tak się potoczyła jego historia, po prostu. Czasami to konsekwencje jego wyborów, czasem nie. Zobaczmy w tej osobie nie kogoś anonimowego – ale panię Magdę, pana Tomka, pana Krzysztofa… Zobaczmy, że ich potrzeby nie ograniczają się do tych pięciu złotych, które im rzucimy. Jak ktoś ma ochotę, to warto się rozeznać, jak w Poznaniu funkcjonują instytucje pomocowe. Jeśli ktoś jest głodny, to powiedzmy mu, żeby poszedł na obiad do sióstr. Jeśli nie ma gdzie spać – skierujmy go na noc do ogrzewalni. Jeżeli ci ludzie zaczynają wchodzić w ten system pomocowy, to jest większa szansa na to, że ich kryzysy będą w jakimś stopniu zażegnane.
A kiedy odpoczniesz po tym aktywnym czasie?
25 grudnia!
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |