Maryi zawierzyły swoje macierzyństwo
Przyszły do Matki Bożej – w przeddzień Dnia Matki, kilka dni przed wspomnieniem św. Urszuli Ledóchowskiej, którą czczą szczególnym nabożeństwem. Przyszły do Świątyni Opatrzności Bożej, by o tę Opatrzność Boga prosić. Nie tyle dla siebie, co raczej dla swoich dzieci.
Matki – co przecież dobrze wiemy – najpierw pomyślą o całej swojej rodzinie, zanim pomyślą o sobie. Przypomniał o tym w czasie homilii ks. Piotr Celejewski, wikariusz ze Świątyni Opatrzności Bożej opiekujący się młodymi rodzinami. Uroczysta msza św. dla mam z aktem zawierzenia macierzyństwa została odprawiona wczoraj w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie.
„Chcemy razem podążać ku świętości jako żony i matki poprzez rozwój duchowy i podejmowanie pracy nad sobą i swoim małżeństwem” (ze strony parafii Opatrzności Bożej).
O Bogu, który stwarza mamę
Wcześniej, w czasie homilii, ks. Piotr przywołał historię o „Dobrym Bogu, który zdecydował, że stworzy mamę”. Opowiadanie to opiera się na dialogu Boga z Aniołem. Bóg nad stworzeniem idealnego „modelu” matki pracował sześć dni. Anioł dziwił się, dlaczego Bóg aż tyle czasu „na nią traci”. Bóg odpowiedział pytaniem:
– A czy przeczytałeś zarządzenie? Ona musi potrafić myć, prać, ale nie może być z plastiku. Ma 180 części i każda musi być wymienna. Musi potrafić żywić się kawą i resztkami jedzenia. A do tego pocałować w taki sposób, by wyleczyć wszystko: od skaleczonej nogi po złamane serce. Musi mieć trzy pary rąk… – wyliczał Bóg, a Anioł z niedowierzaniem kręcił głową. Bóg dołożył jeszcze coś:
– Najbardziej skomplikowane są trzy pary oczu, które musi posiadać mama. Jedna para po to, by widzieć, co się dzieje za zamkniętymi drzwiami. Druga? By mieć ją z tyłu głowy. A trzecia? By po kryjomu przesłać spojrzenie synowi, który wpadł w tarapaty.
– Jest taka delikatna – powiedział Anioł, patrząc na model matki.
– Ale jaka odporna – odparł Pan Bóg.
Matka radosnego uśmiechu
Tę historię można oczywiście potraktować jako opowiastkę, którą można zaserwować dzieciom i nie traktować jej zupełnie poważnie. Można jednak spojrzeć na nią także przez pryzmat naszego doświadczenia macierzyństwa. Doświadczenia kobiet, które mają dzieci i wszystkich ludzi, którzy przeżyli czas ze swoimi matkami (dłuższy lub krótszy). Gdy się chwilę nad tym zastanowimy, to przekonamy się, jak wielkimi darami obdarzył Bóg kobietę – istotę tylko z pozoru kruchą, a tak naprawdę o wielkiej sile. W czasie „spotkania dla Mam” w Świątyni Opatrzności Bożej obecne były relikwie św. Urszuli Ledóchowskiej, nazywanej „matką radosnego uśmiechu”. Z kolei przed Eucharystią sylwetkę świętej przybliżyły siostry urszulanki.
„Bóg swe dziecko prowadzi. Jestem w Jego ręku i niczego bać się nie potrzebuję” (św. Urszula Ledóchowska).
Ksiądz Piotr odniósł się też do Ewangelii, która była przewidziana w Liturgii Słowa na ten dzień. W niej chrześcijanin może jawić się jako ten, który stawia światu opór, który jest wobec świata w kontrze. Czy to dobra interpretacja? – Mamy być sprzeciwem wobec grzechu i niesprawiedliwości. Mamy mówić, że istnieje inna rzeczywistość – mówił ks. Piotr i dodał – Mogą zrozumieć to mamy, które są w stanie błogosławionym – i tu podał kolejną historię, którą również moglibyśmy włożyć „między bajki”, ale może jednak nie warto?
To anegdota o bliźniakach, które jeszcze w łonie matki czekają na przyjście na świat. To dialog:
– Czy wierzysz w życie po porodzie – zapytał jeden drugiego.
– Nie, w żadne takie rzeczy nie wierzę. Jakby to miało niby wyglądać? – odparł drugi.
– Nie wiem, może będziemy biegać? Jeść? Rozwijać się?
–Biegać? Przecież świat jest ciasny i wypełniony wodą.
– Może będzie nami opiekować się nasza mama?
– Wierzysz w mamę? Ja jej nigdy nie widziałem, pewnie nie istnieje.
– Jak jesteśmy cicho to ją słyszymy.
Bóg to Ojciec, który kocha jak matka
Ta historyjka pokazuje, jakim „znakiem sprzeciwu” możemy/powinniśmy być. Chrześcijanin powinien pokazywać, że można żyć inaczej. Żyjemy w tym świecie, ale przecież jesteśmy przeznaczeni dla innego świata. Chrześcijanin nie powinien, nie może zatrzymywać się na tym świecie, musi pokazywać, że istnieje coś więcej, coś dalej. – Problem bowiem leży w tym, że świat jeszcze Boga nie poznał – mówił ks. Piotr. Tłumaczył, że nie chodzi o poznanie teologiczne, poznanie jako dawkę wiedzy. „Poznanie” znaczy w tym przypadku wejście w bliską relację, pokochanie. Dobrze, byśmy taką relację, takie poznanie Boga mieli w naszym życiu. – To poznanie takie, jak miłość matki. Matka wystarczy, że spojrzy na syna czy córkę i już wie, że coś się dzieje.
Nie musi mieć dokładnej wiedzy o co chodzi, ale już wie, bo czuje. Przecież przez 9 miesięcy była z tym człowiekiem jednym organizmem. Tak samo Bóg, On też chce być z nami w takiej zażyłości, takiej bliskości – tłumaczył ks. Piotr. Nie mamy więc tego świata odrzucać, nie mamy go nienawidzić, ale go przemieniać. Najpierw jednak trzeba doświadczyć miłości Boga, mamy poczuć się przez Niego kochanymi jak przez matkę.
Świadectwo wiary i miłości
Tu, uwaga na marginesie. Gdy w czasie kazania usłyszałem o Bogu, który kocha jak Matka, przypomniał mi się film „Chata”. Tam, Boga Ojca uosabiała właśnie kobieta. Dla Boga przecież „nie ma nic niemożliwego”, dlatego to porównanie miłości Boga do miłości matki wydaje się jeszcze bardziej głębokie i uzasadnione.
W modlitwie powszechnej matki prosiły Boga o to, by były narzędziami pokoju, sprawiedliwości i miłosierdzia. Zawierzyły swoje życie i życie swoich bliskich Bożej Opatrzności. Wzruszającą była modlitwa: „W imieniu zgromadzonych tutaj mam dziękuje za dar macierzyństwa. Prosimy Cię, abyśmy na wzór Twojej Matki zrobiły wszystko, co każe Twój Syn”.
Zaufać wyższej instancji
Po mszy św. i po adoracji Najświętszego Sakramentu ze swoim świadectwem wiary i macierzyńskiej miłości podzieliła się jedna z mam. Mówiła tak: „Czwarte dziecko było swego rodzaju przełamaniem. Także ze względów praktycznych. Trójka dzieci do samochodu wejdzie, a czwórka? Już nie za bardzo, prawda? W takiej sytuacji potrzebna jest ufności Bogu. To nas umacniało, że Bóg nam pomoże, że z pomocą Bożej Opatrzności damy radę. Ja mam rzeczywiście dwie ręce, po ludzku muszę więc zaufać wyższej instancji”. I to zrobiły wszystkie mamy zgromadzone w Świątyni. Na środku nawy głównej były wyłożone kartki z modlitwą zawierzenia. Dla tych, którzy takie zawierzenie chcieliby podjąć, ważna informacja: te blankiety są cały czas dostępne w Świątyni.
Szczególny prezent
Mamy mają wiele na głowie, dobrze o tym wiemy. Zawierzenie więc swoich spraw, trosk Opatrzności Bożej i Maryi Matce jest istotnym i niezmiernie pomocnym aktem. A przecież nie musi być tak, że tego aktu dokonują same „zainteresowane”, same mamy. Możemy i my to zrobić, w ich imieniu – czy nie byłby to najpiękniejszy prezent na Dzień Matki od nas? Ich synów i córek? Pomyślimy o tym szczególnie dziś! Akt zawierzenia macierzyństwa, którego wczoraj dokonały mamy zebrane w Świątyni, to akt zaufania, wejścia w relację „poznania Boga” – pokochania Go i Jego Matki. Z pomocą Bożej Opatrzności i z opieką Matki Bożej już i tak silne kobiety stają się uzbrojone w tarczę nie do zniszczenia. A… w dodatku zostają dozbrojone we wspomniane na samym początku kolejne pary rąk i kolejne pary oczu!
*Wydarzenie zostało zorganizowane przez Wspólnotę Mam działającą przy Świątyni Opatrzności Bożej.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |