
fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl
Matka Boża z San Juan de los Lagos: odwiedza ją rocznie ok. 7 mln pielgrzymów [REPORTAŻ]
W San Juan de los Lagos znajduje się drugie najważniejsze sanktuarium maryjne w Meksyku. Rocznie odwiedza ją 6-7 milionów pielgrzymów. Zaczęło się od niedużego drewnianego wizerunki Matki Bożej, którym opiekowała się niewielka górska społeczność.
Dzisiaj ta mała lokalna wspólnota rozrosła się do ponad 70-tysięcznego miasta, skoncentrowanego wokół bazyliki i sanktuarium. Jest to jednocześnie siedziba diecezji San Juan de los Lagos. Miejscowi chętnie opowiadają o swoim nabożeństwie do tutejszego wizerunku Maryi. Pytają się, czy już miałem okazję je odwiedzić. Mówią o cudach, które podobno zdarzają się tu regularnie. Z jakiegoś powodu Matka Boża właśnie ten wizerunek wybrała sobie, by wstawiać się do Boga o łaski nadzwyczajne – czasem wręcz spektakularne. 7 kwietnia 2022 r. rodzice 4-letniej Abigail przynieśli ją do sanktuarium. Chorowała na autoimmunologiczne zapalenie mózgu. Lekarze mieli twierdzić, że stan dziewczynki jest już nieuleczalny.

Przez wiele tygodni pozostawała nieprzytomna. Mogła wyjść ze szpitala, ale z całą aparaturą, która umożliwiała jej oddychanie i oddzielanie wydzielin. W takim stanie zrozpaczeni rodzice zanieśli swoją córeczkę do bazyliki w San Juan de los Lagos. Sprawujący liturgię biskup położył figurkę Maryi na rączkach dziewczynki. Wówczas na oczach tłumów otworzyła ona szeroko oczy, spoglądając na Matkę Bożą. Miała uśmiechać się w trakcie powrotu do domu. Po dwóch tygodniach wyzdrowiała całkowicie. – Dzisiaj widzimy ją biegającą jakby nigdy nic po placach naszego miasta – wskazują mieszkańcy. – Wszyscy czujemy się pobłogosławieni, ale też zobowiązani. Jeśli On (Bóg) pomógł nam przez wstawiennictwo naszej Najświętszej Matki, to było to po coś i dla czegoś” – mówił Juan Francisco Campos, ojciec Abigail. To nie jedyne takie publiczne wydarzenie.
Pierwszy cud
W XVI w. franciszkanie ewangelizowali ziemie dzisiejszego stanu Jalisco i przynosili ze sobą małe wizerunki Maryi w pudełkach zawieszanych na szyi. Jedna z tych figurek, przyniesiona przez o. Antonio de Segovię i o. Miguela de Bolonię, trafiła do maleńkiej wspólnoty na obrzeżach San Juan. Przez lata spoczywała w zapomnianej kapliczce, aż do chwili, gdy wydarzył się cud. Miejscowi nazywali ją Cihuapilli, co znaczy „Wielka Pani”.
W grudniu 1623 r. rodzina cyrkowców, zmierzająca do Guadalajary, zatrzymała się w tym miejscu, by odpocząć. Podczas ćwiczeń ich najmłodsza córka upadła na łóżko pełne mieczy. Zginęła na miejscu. Gdy wszyscy pogrążyli się w żałobie, opiekunka miejscowej kaplicy, Ana Lucía, wyjęła figurkę z zakrystii i z wiarą położyła ją na ciele zmarłej dziewczynki. „Cihuapilli jest tutaj i wam pomoże” – miała powiedzieć. Kilka godzin później dziecko zaczęło się poruszać.


Tak zaczęła się fala pielgrzymek. Figurkę jednak należało odrestaurować. Wizerunek powędrował do Guadalajary, gdzie został – podobno cudownie – odnowiony przez tajemniczych konserwatorów, którzy zniknęli bez śladu. Kiedy figurka wracała do San Juan, towarzyszyła jej pierwsza pielgrzymka do tego miesjca. Ludzie opowiadali o cudzie, a inni – już wtedy – twierdzili, że doznali uzdrowień. Niebawem kaplica okazała się za mała. Z czasem powstał kościół parafialny, a wreszcie imponująca bazylika, która dziś przyciąga miliony pielgrzymów.
Teraz przychodzą dziękować
Jak zaznacza pracujący przy bazylice ks. Ildefonso García, jest ona już za mała i nie mieści czasem wszystkim pątników. – Teraz wiele osób przychodzi nie po cuda, lecz dlatego, że tego cudu już doświadczyło. Przybywają, by dać świadectwo, że otrzymali łaskę za wstawiennictwem Najświętszej Maryi Panny. To sprawia, że nabożeństwo jeszcze bardziej rośnie – podkreśla duchowny.
Największa pielgrzymka ma miejsce w lutym, kiedy miliony pątników przebywają pieszo nawet setki kilometrów. W maju, miesiącu maryjnym, do sanktuarium pielgrzymują przede wszystkim ludzie z samego miasta San Juan de los Lagos i jego okolic. Codziennie o 10.30 do bazyliki wchodzi inna grupa – czy to taksówkarze, handlarze czy… rzeźnicy.

Każdego dnia o 6 rano wierni gromadzą się pod sanktuarium, by śpiewać Matce Bożej. – O szóstej piętnaście otwierają się drzwi i ludzie wchodzą na kolanach, dziękując. I są to właśnie „dzieci San Juan”, to znaczy – ludzie stąd, z tego miejsca. Dlatego mogę z całym przekonaniem powiedzieć, że wiara wśród tych osób oraz ich pobożność do Najświętszej Maryi Panny w tym pięknym wizerunku Naszej Pani z San Juan de los Lagos, nie zmalała. Przeciwnie – ona wciąż rośnie – mówi ks. Ildefonso.
Grupa taneczna Jana Pawła II
Pielgrzymkom towarzyszą zazwyczaj różne grupy wykonujące tzw. tańce autochtoniczne. Mają one swoje źródło w kultach przedchrześcijańskich, ale dziś katolikom służą do oddania czci Bogu i świętym. Przy sanktuarium Matki Bożej z San Juan de los Lagos funkcjonuje kilka takich wspólnot. Jedna z nich jest poświęcona św. Janowi Pawłowi II. Sztuka tańca i tworzenia przedhiszpańskich strojów jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. Podobnie i pobożność do poszczególnych świętych. Nora, wykonująca ten autochtoniczny taniec, wskazuje wraz z bliskimi, że jej dziadek bardzo cenił Jana Pawła II i chciał, by tak nazwać ich grupę taneczną. Dla niej – jako młodej osoby – to wciąż ważna postać.


Dla tej grupy szczególnym dniem jest 8 maja. To właśnie tego dnia w 1990 r. Jan Paweł II podczas swojej pielgrzymki do Meksyku odwiedził San Juan de Los Lagos. Wydarzenie to pozostało w pamięci mieszkańców.
Matka Boża z San Juan de los Lagos nie jest powszechnie znana w Polsce. Niektóre biura podróży oferują podczas wyjazdu czy pielgrzymki wyjazd do poświęconego Jej sanktuarium. Miejscowi liczą na to, że w naszym kraju stanie się kiedyś tak znana jak wizerunek Matki Bożej z Guadalupe. – Chcesz doświadczyć Bożej miłości w prostocie? Przyjedź do San Juan de los Lagos – zachęca ks. Ildefonso.





Galeria (5 zdjęć) |
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |