Mem z prymasem, czyli czy warto umieszczać Wyszyńskiego w kanonie lektur?
„Ojciec wolnych ludzi” to książka Pawła Zuchniewicza, która wpisana została do kanonu lektur z języka polskiego. Czy będzie kolejną pozycją, którą uczniowie z zasady znienawidzą i zbojkotują? A może – jak chciałby autor i wydawczyni – potraktują ja jak podręcznik, do którego będzie chciało się wracać i zaglądać?
„Ojciec wolnych ludzi” to książka Pawła Zuchniewicza traktująca o postaci prymasa Stefana Wyszyńskiego. Ukazała się na rynku jakieś 10 lat temu. Głośno zrobiło się o niej w ostatnich tygodniach, ponieważ Ministerstwo Edukacji i Szkolnictwa Wyższego poinformowało o wprowadzeniu jej do kanonu lektur dla szkół ponadpodstawowych – jako lektury uzupełniającej na poziomie rozszerzonym. To oznacza, że książka ta będzie czytana w liceach i technikach, ale będą czytać ją tylko niektórzy uczniowie tych szkół. Dodajmy, że poza książką Pawła Zuchniewicza do kanonu lektur – na tym samym etapie edukacji – trafiły też „Zapiski więzienne” kard. Wyszyńskiego.
>>> List biskupów na beatyfikację kard. Wyszyńskiego i matki Czackiej: połączyła ich świętość
Język ponadczasowy
Czy postać kard. Stefana Wyszyńskiego może jakoś przemawiać do młodych ludzi? A jeśli tak – to w jaki sposób? W ostatnich tygodniach w debacie publicznej tego typu pytanie pojawia się bardzo często. Dlatego nie powinno dziwić, że wybrzmiało ono także podczas prezentacji książki Pawła Zuchniewicza. – Kardynał Wyszyński mówił językiem ponadczasowym – odpowiedział na niej kard. Kazimierz Nycz. A zaraz potem metropolita warszawski odniósł się do „mówienia o prymasie”, w które wpisuje się publikacja Zuchniewicza: „Walor tej książki polega na tym, że od początku do końca mówi prymasie takim językiem, którego chce się słuchać”. – To książka, która pokazuje normalnego prymasa w krótkich, beletrystycznych tekstach. Czyta się je ciekawie, z zainteresowaniem. Dają nam ogromną wiedzę, ale pokazują też normalnego człowieka i przez to widać, jak świętość była zakorzeniona w jego życiu i całej jego działalności – mówił kard. Nycz. Metropolita warszawski docenia przede wszystkim lapidarne rozdziały. Po przeczytaniu jednego od razu chciał zajrzeć do kolejnego, tak ciekawy był rozwoju akcji. Obecnego pasterza Kościoła warszawskiego zapytano też o najważniejsze przesłanie prymasa Wyszyńskiego dla współczesnej młodzieży. Kardynał Nycz wskazał na dwie, dość zaskakujące cechy. Nie skupiał się bowiem na duchowej stronie prymasa, wspomniał za to o jego zorganizowaniu i pracowitości, czyli o bardzo praktycznych zasadach, którymi warto kierować się w życiu. Prymas Tysiąclecia dla młodych miałby być także nauczycielem modlitwy.
Mem z Wyszyńskim
Autora książki „Ojciec wolnych ludzi” zapytano o znaczenie jej tytułu. Paweł Zuchniewicz nawiązał do słów prymasa: „dzieci Boże, dzieci moje”. – On traktował każdego jak swoje dziecko. (…) Poczuwał się do tego ojcostwa – opowiadał o swoim bohaterze autor. Paweł Zuchniewicz również zmierzył się z pytaniem o to, jakie wskazówki dla współczesnych młodych ma prymas Wyszyński. Pisarz stwierdził, żeby nie patrzeć na prymasa, jak na postać pomnikową, ze spiżu. – Postrzegamy prymasa jako człowieka wielkiej wiary, i takim rzeczywiście był. Ale to był też człowiek, który znał się na człowieku, na jego konstytucji. (…) Miał wolność wewnętrzną. Jeśli zrobił sobie jakiś plan i go realizował, to on podejmował decyzję. Człowiek wolny to ten, który podejmuje decyzje. (…) To jest to, co prymas może nam przekazać: że jest sens. Nawet, kiedy wydaje się, że wszystko się wali – jest sens. – Mam taką obserwację, że kiedy zaczynamy czytać prymasa Wyszyńskiego, to nam się wydaje, że każde zdanie nadaje się na współczesny mem. Każde zdanie to cytat, który może w człowieku zostać i coś w nim zmieniać. Dla mnie, mówiąc językiem młodzieżowym, jest to megawspółczesne – opowiedziała Aneta Liberacka, redaktor naczelna Stacji7, która wydała „Ojca wolnych ludzi” (poprzednio książkę wydało Wydawnictwo Znak). Zdaniem Liberackiej w książce każdy znajdzie swoją odpowiedź na pytanie, czym jest wolność, co oznacza bycie wolnym człowiekiem. Co ważne, książka składa się z dwóch części – najpierw mamy część biograficzną (beletrystyczną), a potem część, która prezentuje nauczanie prymasa – w odpowiedzi na pytania nurtujące dziś współczesnych młodych ludzi.
>>> Kard. Wyszyński. Te zdjęcia przeszły do historii [GALERIA]
Przepis na życie
W prezentacji książki wzięli też udział warszawscy uczniowie. Zapytano ich o to, co im samym może dać książka Pawła Zuchniewicza o prymasie Wyszyńskim. – Jeśli ktoś lubi historię i okres PRL-u to chętnie ją przeczyta. Myślę, że to może być ciekawa książka dla mnie i innych osób zainteresowanych historią – mówił jeden z uczniów. – Ta książka wydaje mi się, że może dawać dobry przepis na życie. Może pokazywać, jak trzymać się wartości, żeby się w życiu nie stoczyć na dno – dodał drugi uczeń. Potem kard. Nycz dodał jeszcze, że książka Pawła Zuchniewicza daje sporo w dwóch najważniejszych celach szkoły – w dydaktyce i w wychowaniu.
>>> Marcin Wrzos OMI: beatyfikacja – szkoda, że nie dla większej liczby osób [FELIETON]
Czy to dobre miejsce?
Jak w pewnym momencie przyznał kard. Kazimierz Nycz, Jan Paweł II i Stefan Wyszyński „niosą historię XX w. na swoich ramionach, stąd włączenie ich do kanonu lektur jest niezwykle ważne”. Uczestnicy spotkania byli też zgodni co do tego, że ta książka nie ma stać się typową lekturą – znienawidzoną przez uczniów – ale podręcznikiem, do którego będzie się chciało zaglądać i wracać. I właśnie dlatego rodzi się we mnie pytanie, czy na pewno dobrym miejscem dla tekstu Pawła Zuchniewicza (ale i dla „Zapisków więziennych” kard. Wyszyńskiego i kilku tekstów Karola Wojtyły/ Jana Pawła II) jest kanon lektur z języka polskiego. Jako polonista jestem od zawsze zdania, że na języku polskim przede wszystkim istotne jest poszerzanie kompetencji językowych (komunikacja!) – a z tymi współczesna młodzież ma coraz więcej problemów. Dlatego to właśnie rozwojowi umiejętności językowych powinno się na lekcjach języka polskiego poświęcać najwięcej czasu. W drugiej kolejności powinna być to podróż przez wieki i kulturę – ale podróż skupiająca się na rozwoju literatury. Uważam, że przekaz wartości to niekoniecznie to, na czym powinien skupiać się szkolny język polski. Lepszym miejscem na to są lekcje wychowawcze, zajęcia z religii czy z etyki. Kanon lektur powinien uwzględniać teksty ważne – ale przede wszystkim ważne językowo i literacko. Może dużo lepszym i odważniejszym krokiem byłaby np. reforma programu nauczania religii i wprowadzenie na katechezie osobnego kanonu lektur, w którym można byłoby uwzględnić sporo materiałów o Wyszyńskim czy Janie Pawle. Wydaje się, że to byłby rozsądniejszy krok. Także dlatego, że doświadczenie pokazuje, iż książka obecna w kanonie lektur z języka polskiego staje się szybko rzeczywiście książką znienawidzoną przez uczniów. A chodzi chyba jednak o to, by przekazać im wiedzę o prymasie i pokazać wartości, którymi żył – a nie o jeszcze większe zdystansowanie czy wręcz zniechęcenie młodych ludzi do Wyszyńskiego.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |