biblia

fot. unsplash

Michał Jóźwiak: marność nad marnościami, czyli pocieszenie wg Koheleta 

Przejmujemy się błahostkami. Borykamy się z problemami, które spędzają nam sen z powiek. Kłócimy się i spieramy o tak wiele spraw. Także w Kościele. Chyba zapominamy czasem, że… wszystko to marność. 

To najbardziej nieoczywiste pocieszenie, jakie można sobie wyobrazić. Zazwyczaj, kiedy o coś walczymy, zabiegamy z uporem godnym najważniejszych spraw, oczekujemy, że ktoś to doceni. Chcemy utwierdzenia nas w przekonaniu, że jest o co się spierać. Mamy nadzieję, że nasz wysiłek i praca będą docenione, zauważone. Tymczasem w Księdze Koheleta czytamy, że „wszelkie sprawy, jakie się dzieją pod słońcem to marność i pogoń za wiatrem”. Takie słowa można odebrać jako depresyjne, zniechęcające, ale są one tak naprawdę wielkim pokrzepieniem! 

Wewnątrzkościelna naparzanka 

Rozmawiałem jakiś czas temu z bp. Adrianem Galbasem. Mówiąc o tematach, które są obecnie podejmowane w Kościele podkreślił, że ma już dość „wewnątrzkościelnej naparzanki”. Te słowa padły w kontekście jałowych sporów, które podejmowane są często zupełnie bez szacunku do drugiej strony i bez choćby próby zrozumienia kontrargumentów interlokutorów. Wszystko wynika z przekonania, że wiemy najlepiej. I mimo najszczerszych i najbardziej szlachetnych chęci – wychodzi jak zawsze. Czyli kiepsko. Nie chcę nikogo przekonywać, że nie warto dyskutować o Kościele, spierać się o jego instytucjonalny kształt, bo przecież warto. Ale powinniśmy też czasem zdać sobie sprawę z tego, że to wszystko to… marność. Nie po to, żeby rezygnować z celów czy odstępować od ważnych tematów, ale po to, by nabrać zdrowego dystansu i nie stracić z oczu tego, co najważniejsze – Bożej perspektywy.

>>> Psychoterapia nie powinna w żaden sposób kolidować z sakramentem pojednania [ROZMOWA]

Kluczem jest radość 

Podejmowanie największych nawet wysiłków jest marnością i stratą czasu, jeśli nie potrafimy odnaleźć w życiu radości płynącej z relacji z Bogiem i drugim człowiekiem. 

„Przyjrzałem się wszystkim dziełom, jakich dokonały moje ręce, i trudowi, jaki sobie przy tym zadałem. A oto: wszystko to marność i pogoń za wiatrem! Z niczego nie ma pożytku pod słońcem (…). Cóż bowiem ma człowiek z wszelkiego swego trudu i z pracy ducha swego, którą mozoli się pod słońcem? Bo wszystkie dni jego są cierpieniem, a zajęcia jego utrapieniem. Nawet w nocy serce jego nie zazna spokoju. To także jest marność” – czytamy w Księdze Koheleta. 

Biblia
fot. unsplash

Gdzie zatem mamy szukać radości? Po pierwsze, wypadałoby przyznać przed samym sobą, że są sprawy, które nie są warte naszych nerwów, stresów i kłótni. Bo są marnością i nie mają większego znaczenia, a walcząc o nie po drodze niszczymy tylko relacje. Po drugie, Kohelet podaje receptę na wyjście ze zniechęcenia: 

„Oto, co ja uznałem za dobre: że piękną jest rzeczą jeść i pić, i szczęścia zażywać przy swojej pracy, którą się człowiek trudzi pod słońcem, jak długo się liczy dni jego życia, których mu Bóg użyczył: bo to tylko jest mu dane. Dla każdego też człowieka, któremu Bóg daje bogactwo i skarby i któremu pozwala z nich korzystać, wziąć swoją część i cieszyć się przy swoim trudzie – to Bożym jest darem”. 

>>> Nie ma konfliktu między psychologią i duchowością

Nie odkładaj radości na później 

Kohelet przekonuje nas, że wszystkimi latami, które dane nam są za życia powinniśmy się cieszyć, a jednocześnie pamiętać, że wszystko to marność. Zdarza się czasem, że z premedytacją odkładamy naszą radość. Mówimy nawet, że cieszyć się będziemy dopiero jak zdamy trudny egzamin albo wyjdziemy z choroby. To błąd. Skoro możemy się cieszyć po egzaminie lub wyzdrowieniu, to dlaczego nie mamy już teraz zacząć się cieszyć życiem na tyle, na ile to jest możliwe?  

„Boga się bój i przykazań Jego przestrzegaj, bo cały w tym człowiek!” – tymi słowami kończy się Księga Koheleta. To właśnie ta Boża perspektywa, o której już wcześniej wspominałem. Oby nie zabrakło nam jej w dyskusjach i codziennych wysiłkach oraz w naszych pracach. Liczy się nie to, ilu osobom będziemy udowadniać swoją rację czy też wysiłek, który podejmiemy, by zrealizować założone cele. Punktem odniesienia jest wierność Bogu, która porządkuje relacje i pozwala złapać zdrowy dystans do tego, co jest marnością.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze