fot. EPA/LEONID SCHEGLOV/ BELTA

Zamknięcia się na uchodźców nie da się pogodzić z naszą wiarą [KOMENTARZ]

Pomoc osobom potrzebującym jest zapisana w DNA wiary chrześcijańskiej. Nie można być katolikiem i być obojętnym na krzywdę, nierówności społeczne i problem migracji. Tymczasem spora część osób wierzących wprost deklaruje, że drzwi ich domów są na uchodźców zamknięte.

Migracja i kryzys na granicy polsko-białoruskiej to oczywiście bardzo złożony problem. Każdy, kto chciałby sprowadzić dyskusję do kwestii „wpuszczać” lub „nie wpuszczać” obnaża raczej swoją ignorancję w tym temacie. Nie da się przecież nie zauważyć politycznego kontekstu, a właściwie rozgrywki, która wydarzyła się na naszej wschodniej granicy. Łatwo oczywiście mówić, że każdy zasługuje na pomoc, godność i szacunek, ale to frazesy. A liczy się konkret. Rozwiązanie kryzysu humanitarnego wymaga konkretnych rozwiązań logistycznych i prawnych. Tego z całą pewnością zabrakło, chociaż organizacje charytatywne robiły, co mogły, aby ponad toczącym się konfliktem dbać o tych, którzy są zwyczajnie głodni i wychłodzeni.

>>> Zielone światło jak puste miejsce przy stole [REPORTAŻ Z GRANICY]

Dwa niepokoje

W temacie migrantów i uchodźców już od kilku lat niepokoją mnie dwie sprawy. Po pierwsze to, że to temat, który będzie wracał, w Polsce, ale i co oczywiste – w skali globalnej, a my nie mamy systemu, który gwarantowałby sprawne weryfikowanie przybyszów, udzielanie im sensownej pomocy na granicach naszego kraju czy integrowanie ich w naszym społeczeństwie.

Po drugie, w Polsce ciągle mocno obecna jest niechęć do uchodźców. Jak wskazują badania CBOS, stosunek Polaków do przyjmowania przez nasz kraj uchodźców jest raczej niechętny niż przychylny. Na przyjmowanie przez Polskę uchodźców z krajów objętych konfliktami zbrojnymi nie zgadza się blisko połowa ankietowanych Polaków (48%), natomiast aprobuje je dwie piąte (41%). Z czego większość (33%), z grupy osób przychylnych przyjmowaniu uchodźców uważa, że powinniśmy udzielać schronienia jedynie do czasu, kiedy będą mogli wrócić do swojego kraju. 9% zgadza się również na ich osiedlanie się w Polsce.

fot. EPA/MAXIM GUCHEK / BELTA

Są pozytywy

Trzeba jednak dostrzegać pewne pozytywy, bo Polacy nieco zmienili zdanie w tym temacie. W porównaniu do badań przeprowadzonych przed trzema laty stosunek Polaków do przyjmowania uchodźców wyraźnie się ocieplił. Ubyło osób niechętnych, a przybyło aprobujących przyjmowanie uchodźców, zarówno na pobyt tymczasowy, jak i stały. W 2018 r. 60% Polaków było przeciwnych napływowi migrantów do naszego kraju, a jedynie 29% deklarowało się jako zwolennicy przyjmowania uchodźców. Z tego jedynie 5% zgadzało się na ich stały pobyt w Polsce.

>>> W ośmiu polskich miastach odbyła się „Modlitwa bez granic” w intencji uchodźców

Co ciekawe, z tegorocznych badań wynika, że na opinię w tej sprawie silnie rzutują preferencje polityczne badanych. Najbardziej przychylny stosunek do przyjmowania uchodźców mają sympatycy Lewicy (91%). Najbardziej niechętni są z kolei wyborcy o poglądach prawicowych i konserwatywnych.

W badaniu nie zostało to uwzględnione wprost, ale przeglądając czasem komentarze w mediach społecznościowych, czy przyglądając się debacie publicznej, można odnieść wrażenie, że katolicy mają większy problem z otwartością na uchodźców niż osoby niewierzące. To powinno dziwić. I niepokoić. Bo bez gotowości niesienia pomocy potrzebującym nie jesteśmy wiarygodnymi katolikami. Postawa pro-life to nie tylko wykrzykiwanie antyaborcyjnych haseł. To również troska o człowieka, który szuka schronienia.

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze