
EPA/VATICAN MEDIA
Michał Kłosowski: o papieżach i polityce [FELIETON]
Najbardziej sakralny i najbardziej polityczny wybór świata zakończył się zaskakująco szybko. Polityczność nowego pontyfikatu dopiero poznamy — pisze Michał Kłosowski.
Siedemdziesiąte szóste konklawe w historii Kościoła zakończyło się zaskakująco szybko. Po zaledwie dwóch dniach głosowań pod freskami Michała Anioła w Kaplicy Sykstyńskiej, kolegium kardynałów – aż 133 elektorów, co stanowi historyczny rekord – wybrało nowego papieża. Został nim kardynał Robert Francis Prevost, który przyjął imię Leon XIV, przełamując tym samym wielowiekową niechęć wobec wyboru papieża ze Stanów Zjednoczonych i nawiązując do papieża, będącego twórcą katolickiej nauki społecznej.
To moment historyczny nie tylko ze względu na narodowość nowego papieża, ale również właśnie ze względu na znaczenie, jakie może mieć wybrane przez niego imię. Kardynał Robert Prevost, augustianin i były misjonarz w Peru, odwołał się do dziedzictwa św. Augustyna, jednego z największych teologów Kościoła, a jednocześnie nawiązał do Leona XIII, papieża postępowego i ortodoksyjnego jednocześnie, który pod koniec XIX wieku otwierał Kościół na nowoczesność. – “Niech pokój będzie z wami wszystkimi” – powiedział papież Leon XIV w swoim pierwszym przemówieniu do setek tysięcy wiernych zebranych na placu św. Piotra.
Wybór kardynała Roberta Prevosta nie byłby możliwy bez cichego, ale stanowczego wpływu zmarłego papieża Franciszka, który przez lata przekształcał Kolegium Kardynalskie, mianując purpuratów z peryferii świata katolickiego, często z dala od tradycyjnych ośrodków władzy kościelnej. Właśnie oni, często świeżo mianowani, okazali się kluczowi dla szybkiego dojścia do porozumienia. I to ku zaskoczeniu wielu obserwatorów. Kardynał Robert Prevost był im bowiem dobrze znany, pełniąc funkcję szefa Dykasterii ds. Biskupów, czym zdaje się przede wszystkim zyskał głosy elektorów ze świata, którzy nie znali się osobiście.
>>> „Z wami chrześcijanin, dla was biskup” – co znaczy pierwsze orędzie Leona XIV?
Sam wybór zaś uznać można za szybki, choć dobrze przeprowadzony. Przygotowania do konklawe były jak zawsze skrupulatne. Kaplicę przeszukano pod kątem urządzeń podsłuchowych, zainstalowano zagłuszacze sygnałów, a kardynałom odebrano telefony i laptopy, zastępując je budzikami i zegarkami analogowymi. Wcześniej odbyło się 12 kongregacji generalnych, na których profil nowego papieża został dobrze zarysowany i dzięki temu sprawnie można było przejść do głosowania – wiedząc, że liczba kandydatów spełniających wyśrubowane wymagania zmalała. Biały dym oznaczający wybór pojawił się więc znacznie szybciej, niż ktokolwiek się spodziewał.
Szybkość wyboru sugeruje jedność – choć napięcia w tle były wyraźne. Przed rozpoczęciem konklawe pojawiły się obawy o wpływy konserwatystów, zwłaszcza z USA. Oliwy do ognia dolała amerykańska dziennikarka Diane Montagne, która rozdała kardynałom przed głosowaniami raport zawierający stanowiska kandydatów w najważniejszych sprawach. Choć nie złamała prawa kanonicznego, gest ten odebrano jako próbę politycznego nacisku. Nie zabrakło też klasycznych kampanii oszczerstw. Na celowniku znalazł się kardynał Pietro Parolin – watykański sekretarz stanu, długo uważany za faworyta. Zaszkodziły mu medialne doniesienia o rzekomej hospitalizacji, zarzuty dotyczące tuszowania nadużyć i kontrowersyjna ugodowość wobec władz Chin, czego szczytem miało być podpisane w 2018 r. porozumienie między Pekinem a Stolicą Apostolską. Jego szanse znacząco spadły.

Do wyboru nowego papieża próbowali ponoć włączyć się również inni politycy. Prezydent Francji Emmanuel Macron miał spotkać się z kilkoma kardynałami (Pałac Elizejski oczywiście temu zaprzeczył), forsując kandydaturę kardynała Jeana Marca Avelline’a z Marsylii.
>>> Watykan: papież Leon XIV na mszy i obiedzie u augustianów
Prezydent USA Donald Trump pogratulował papieżowi Leonowi XIV w mediach społecznościowych. Niektórzy odebrali to jako gest nieszczery, biorąc pod uwagę jego kontrowersyjne zachowanie podczas pogrzebu papieża Franciszka, gdy nie założył czerni. Mimo to bez wątpienia świat długo będzie zastanawiać się, jak czytać wybór nowego przywódcy Kościoła. Bo nie da się ukryć, że jest to także gest polityczny.
Na razie jednak Watykan odetchnął z ulgą. Przejście władzy odbyło się szybko, a symbolika jest silna. Kościół, czyli 1,4 miliarda wiernych, ma nowego pasterza. Papieża z amerykańskim rodowodem, południowoamerykańskim doświadczeniem, augustiańską duchowością i, być może, duchem kontynuacji, wprost z serca Kurii Rzymskiej. Konklawe się zakończyło. Polityka jednak dopiero się zaczyna. Nawet, jeśli jednym z pierwszych gestów papieża było to, by może i tylko na jakiś czas, wszystko pozostawić po staremu.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |