EPA/MASSIMO PERCOSSI Dostawca: PAP/EPA.

Michał Kłosowski: papież też potrzebuje wakacji [FELIETON]

Papież Leon XIV postanowił pojechać na wakacje. Na kilka tygodni przeniósł się z Watykanu do Castel Gandolfo, urokliwej, położonej na wzgórzach Albano letniej rezydencji papieskiej, oddalonej o niespełna godzinę drogi od Rzymu.

Tym samym przywrócił tradycję w Polsce najlepiej znaną z czasów św. Jana Pawła II, która przez stulecia była elementem życia kolejnych papieży, a zniesioną przez Franciszka. Jak to bywa w przypadku papieskich decyzji, ma ona znaczenie głębsze, niż mogłoby się wydawać.

Papież też potrzebuje wakacji

Decyzja Leona XIV wywołała falę komentarzy – zarówno entuzjastycznych, jak i sceptycznych. Papież jednak, tak jak każdy inny człowiek, potrzebuje odpoczynku. Ale czy możliwe są wakacje od papiestwa? Przywódcą Kościoła jest się przecież zawsze, bez względu na okoliczności. Czy więc przeprowadzka do letniej rezydencji papieży cokolwiek zmienia? I jak w ogóle takie papieskie wakacje mogą wyglądać?

Zacznijmy od architektury. Villa Barberini, część kompleksu papieskiego w Castel Gandolfo, znów ożyła. Wokół posiadłości odnowiono korty tenisowe i basen. To nie tylko symboliczny powrót do tradycji, ale i bardzo realna zmiana stylu papieskiego życia. Leon XIV nie ukrywa, że potrzebuje regeneracji, zarówno fizycznej, jak i duchowej, znany jest także ze swojego aktywnego trybu życia, choćby z ćwiczeń na siłowni. Powrót Leona XIV do Castel Gandolfo ma znaczenie nie tylko osobiste, ale także historyczne i społeczne. Rezydencja wzniesiona w XVII wieku przez papieża Urbana VIII (kard. Maffeo Barberini) była przez wieki miejscem letniego wypoczynku kolejnych następców św. Piotra. To tutaj zmarł Pius XII. Tutaj też Jan Paweł II spędzał niemal każde lato swojego pontyfikatu i to właśnie w cieniu cyprysów nad jeziorem Albano odpoczywał, grał w piłkę, modlił się i spotykał z młodzieżą. Pływał też, pamiętając że aktywny odpoczynek jest częścią roli, którą pełni. To też w Castel Gandolfo papież emeryt Benedykt XVI przeżył pierwsze tygodnie swojej emerytury po historycznej abdykacji w 2013 r.

EPA/MASSIMO PERCOSSI Dostawca: PAP/EPA.

>>> Elektryczne pojazdy przekazane papieżowi na podróże apostolskie

Zmiany wprowadził papież z Argentyny. Po Franciszku, który z powodów ideowych i praktycznych nigdy nie wyniósł się na lato z Rzymu, miasteczko Castel Gandolfo popadło w stagnację. Władze przekształciły pałac papieski w muzeum, zamknięto dostęp do prywatnych ogrodów, a lokalna gospodarka, oparta w dużej mierze na pielgrzymach i turystach, zaczęła podupadać. Słychać to było często w rozmowach z lokalnymi restauratorami czy właścicielami barów i lodziarni wśród których, może właśnie z powodu swojej decyzji, papież Bergoglio nigdy nie cieszył się popularnością. Opowiadali oni o wyludnieniu i rosnącej frustracji z powodu decyzji Franciszka. Dla nich decyzja Leona XIV to powrót do normalności: nie tylko gospodarczej, ale także symbolicznej. Jak podkreślił jeden z mieszkańców: „Papież dał nam coś więcej niż obecność. Dał nam nadzieję”. A tej współczesnym Włochom i Kościołowi potrzeba bardziej niż tlenu.

Oczywiście, nie brakuje głosów krytycznych. Niektórzy widzą w decyzji Leona XIV powrót do „pańskiej” ostentacji, do zbytku i dystansu wobec ludzi ubogich, czego zaprzeczeniem miała być decyzja papieża Franciszka. Inni dostrzegają w niej próbę odcięcia się od modelu papieża skromnego pielgrzyma, który rezygnuje z rezydencji, aut i prywatnych apartamentów. Jednak takie postrzeganie tej decyzji jest uproszczeniem. Leon XIV nie odcina się od Franciszka, ale wprowadza własny styl: bardziej zakorzeniony w instytucji i rytmie Kościoła jako wspólnoty o głębokiej tradycji i żywej historii. Castel Gandolfo staje się więc dla niego nie tyle luksusem, lecz przestrzenią ciszy, modlitwy i rozeznania. To miejsce i czas, które przez wieki służyło papieżom jako bezpieczna przystań, także w momentach kryzysu. A wakacje mają być czasem, który Leon XIV spędzi na myśleniu, jakie decyzje podjąć jesienią. Zapowiedziana bowiem przez niego swoista „pauza strategiczna” po tych papieskich wakacjach się skończy i to wówczas powinniśmy spodziewać się najważniejszych decyzji nowego pontyfikatu – także tych personalnych.

Leon XIV w Castel Gandolfo

Pobyt Leona XIV w Castel Gandolfo zbiega się z okresem intensywnych przygotowań do nowej encykliki społecznej, planowanej na październik, prawdopodobnie poświęconej kwestii sztucznej inteligencji i zmianom technologicznym, którym podlega współczesny świat. Wakacje w Castel Gandolfo to także czas, gdy papież podejmuje kluczowe decyzje, dotyczące m.in. obsady Sekretariatu Stanu i dalszych reform strukturalnych w kurii, na które czeka wielu w Watykanie i na świecie. W tym kontekście czas spędzony poza Rzymem jest przestrzenią do spokojnej refleksji, modlitwy i rozmów z najbliższymi współpracownikami. Nie przypadkiem wielu papieży właśnie w Castel Gandolfo podejmowało najważniejsze decyzje swoich pontyfikatów. Przykładem jest chociażby św. Jan Paweł II, którego „podrzymskie wakacje” świetnie opisał w swoich wspomnieniach Joaquin Navarro-Valls, wskazując, że dla przywódcy Kościoła wcale nie jest to czas „słodkiego nieróbstwa”, ale spokojnej pracy intelektualnej oraz duchowej. Słynne „dialogi w Castel Gandolfo”, na które Jan Paweł II zapraszał najwybitniejsze umysły świata, wieńczyły wakacje polskiego papieża. Jak będzie w przypadku papieża z Ameryki?

>>> Chcemy przyjąć papieża jak najlepiej – mówi biskup diecezji Albano

Wbrew pozorom bowiem Leon XIV nie izoluje się w swojej letniej rezydencji, nie zamierza też uciekać od świata. Niedzielne modlitwy „Anioł Pański” transmitowane będą na żywo, a wierni znów przyjadą do Castel Gandolfo, aby modlić się wspólnie z papieżem w atmosferze znacznie bardziej intymnej niż rzymska. Msze święte sprawowane w plenerze, spotkania z młodzieżą, modlitwa różańcowa – to elementy, które przywracają to miejsce Kościołowi i ludziom po tym, jak stało się „Casa Laudato si’”, ekologicznym centrum, którym uczynił je poprzedni papież. Rezydencja w Castel Gandolfo znów więc tętni życiem, a zarazem pozostaje oazą spokoju, której potrzebuje każdy przywódca, także ten duchowy. Czy będzie to symbol nowego pontyfikatu, łączącego nowe ze starym? Pokusić się można o tezę, że oto jesteśmy świadkami symbolicznego wykuwania się stylu nowego papieża. Pewne jest też, że Castel Gandolfo odzyskało swoje miejsce w sercu Kościoła. Nie jako symbol dawnego przepychu, lecz jako świadectwo mądrości instytucji, która wie, że odpoczynek nie osłabia przywództwa lecz je umacnia. Bo nawet papież potrzebuje wakacji. I dobrze, że z tego prawa skorzystał.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze