fot. Anna Gorzelana/misyjne.pl

Miejsce pełne książek, dobrych spotkań i artystycznych inspiracji. Pracownia Poezji „uBoga” [ROZMOWA]

Przy rynku w Swarzędzu k. Poznania jedna gablota wyróżnia się spośród pozostałych witryn. Cytat z wiersza i wydrukowane nuty przyciągają przechodniów spragnionych sztuki. Pracowna Poezji „uBoga” to oryginalne miejsce, w którym przy pachnącym cieście i dźwiękach harfy można poczytać książkę, rozmawiać o poezji i inspirować się na wiele sposobów.

O ubóstwie – nie tylko materialnym, o docenianiu sztuki w społeczeństwie oraz o różnorodności artystycznego wyrażania się Anna Gorzelana rozmawia z Rozalią Dmochowską – pomysłodawczynią i kierowniczką Pracowni Poezji „uBoga” znajdującej się w wielkopolskim Swarzędzu.

Anna Gorzelana (misyjne.pl): Znajdujemy się w Pracowni Poezji „uBoga”. Kojarzę wiele kawiarni, nawet pełnych sztuki czy w stylu vintage, ale nie znam pracowni artystycznych i miejsc w których czołowe miejsce zajmuje harfa…

Rozalia Dmochowska: – To prawda, nie było czegoś takiego jak „pracownia poezji”, nikt nie stworzył wcześniej takiej przestrzeni.

Kiedy wystartowałaś z tym oryginalnym pomysłem?

– Dziewiętnastego września – we wspomnienie Matki Bożej z La Salette, dostałam klucze. Już dwudziestego dziewiątego września mieliśmy uroczyste otwarcie –  koncert inauguracyjny, w którym wzięło udział sporo osób – aktualnie mieści się tu nie więcej niż dwadzieścia gości.

fot. Anna Gorzelana/misyjne.pl

To jest bardzo przytulne wnętrze, ale i dopracowane. Aż się nie chce wierzyć, że tak szybko zostało zrobione. Kiedy zaczęłaś myśleć o tym, żeby stworzyć coś swojego?

– Od bardzo dawna myślałam o przestrzeni artystycznej, szukałam nawet kierunku studiów, który pomógłby mi stworzyć „coś swojego”. I pewnego dnia po prostu stwierdziłam, że to jest ten moment, żeby po prostu spróbować. Zaczęłam szukać lokalu i znalazłam to miejsce – lokal po piekarni. Bardzo mi się to spodobało – bardzo lubię zapach świeżego pieczywa, ale podobało mi się to miejsce również w kontekście wiary.

Jest to związane z nazwą pracowni? Skąd pomysł na „uBoga”?

– Samo to słowo ma wiele znaczeń, począwszy od najpopularniejszego znaczenia – uboga, ubogi jako ktoś biedny. Jestem związana z osobami w kryzysie bezdomności, mam historię z nimi, ze służbą im w Zakonie Sióstr Misjonarek Miłości. Dodatkowo nazwa pracowni „uBoga”, bo chciałabym, żeby wszyscy się tutaj czuli dobrze – jak u Pana Boga za piecem.

A odnośnie do doświadczenia ubogości, wszystko chcę mieć „u Boga”. Cały mój talent muzyczny i poetycki, On mnie prowadzi i dyktuje mi, co mam napisać. Chcę sztukę tworzyć na Jego chwałę, bo właśnie w tym widzę sens. W innym przypadku wydaje mi się to płaskie, gdy nie ma perspektywy duchowej, czegoś więcej. Przez swoją twórczość chcę zachęcić ludzi, aby doświadczali Boga i cieszę się, że On może się mną posłużyć. Chcę być – jak mówiła Matka Teresa z Kalkuty – ołówkiem w ręku Boga.

fot. Anna Gorzelana/misyjne.pl

Ale też jako artyści często jesteśmy „ubodzy” – jeżeli chcemy być autentyczni w tym co tworzymy, nie zawsze  jesteśmy doceniani. Im bardziej sztuka jest prawdziwa, tym bardziej nie potrzebujemy wiele, żeby móc siebie wyrazić – chcemy być autentyczni, ale nie zawsze za tym idą wielkie pieniądze i docenienie.

Sztuka nie jest dziś w cenie?

– Sztuka nie jest rzeczą „pierwszej potrzeby”, ludzie bardziej potrzebują choćby jedzenia czy lekarza. Choć mój tata, jako lekarz, często podkreśla, że jeżeli nie będzie artystów, to on nie ma po co leczyć ludzi. Sztuka, słowo i poezja są też potrzebne i artyści dają przestrzeń, w której ludzie mogą na chwilę zaczerpnąć czegoś zupełnie innego, mogą czerpać dzięki nam troszeczkę jakiegoś innego świata, zatrzymać się.

Myślę, że to jest bardzo ważne – teraz, gdy bardzo dużo ludzi pędzi, przeczytanie wiersza powoduje, że trzeba się zatrzymać i zastanowić, o co chodzi, jak to wpływa na doświadczenia tej osoby. Bardzo lubię, gdy ktoś interpretuje mój wiersz, bo ten wiersz żyje razem z odbiorcą.

Twoja Pracowania Poezji może w tym pomóc.

– Po tych wydarzeniach, które już się odbyły, np. po wieczorkach poetyckich, ludzie siedzą i jest takie wrażenie, jakby nikt nie chciał stąd wyjść. Dla mnie to jest największy sukces, że ludzie tutaj doświadczają innego świata, odskoczni pełnej ciepła.

Rozalia Dmochowska z jednym ze swych tomików wierszy, fot. Anna Gorzelana/misyjne.pl

Jakie wydarzenia artystyczne odbywają się w Pracowni „uBoga”? Kojarzę dużą różnorodność – i warsztaty dla dzieci, i koncerty patriotyczne…

– Wszystkie dziedziny sztuki się nawzajem przenikają – jako pisarka często inspiruję się obrazem czy muzyką. Myślę, że malarz może się zainspirować pewnym wierszem i wszystko się łączy – bardzo mnie fascynuje ten synkretyzm sztuki. I bardzo lubię wydarzenia, w których właśnie można cos połączyć, np. obraz z muzyką. Łatwiej się wówczas interpretuje sztukę, jest ona łatwiej przyswajalna.

Różnorodność wynika też z tego, że chcę na wiele sposobów dotrzeć do gości, bo nie każdy będzie chciał wybrać się na wieczorek poetycki – ktoś woli koncert, ktoś inny wiersze.

fot. arch. Rozalii Dmochowskiej

Kto przychodzi do tego miejsca?

– Na co dzień mało kto tutaj wchodzi przypadkiem, np. w drodze do pracy, ale jak ktoś już się dowie, że takie miejsce istnieje, to bardzo często wpada. Rozumiem też, że nie każdy potrzebuje częstego obcowania ze sztuką. Na wydarzenia przychodzą zarówno ludzie starsi, jak i osoby w średnim wieku, jak i studenci czy młodzi – cały przekrój społeczeństwa. Na koncert otwierający przyjechała para z innego miasta. Dowiedzieli się o tym miejscu z Instagrama i zaciekawieni chcieli odwiedzić Pracownię. Bardzo jestem wdzięczna za tę i inne znajomości, które rodzą się w tym miejscu.

Są momenty, w których wiem, że jest to przestrzeń dla każdego. Miałam sytuację, że dziewczyna przyszła tu na kawę w ciągu tygodnia, przeczytała, że jest wieczór poetycki z wierszami Słowackiego. Okazało się, że to jest jej ulubiony poeta – przyszła, przeczytała wiersz i została. Są już stali bywalcy, którzy tu wciąż wracają, np. pewien starszy pan, gawędziarz, który często opowiada nam niesamowite historie.

Można się poczuć jak w schronisku w Bieszczadach – przy świecach, z gitarą… To miejsce ma swój klimat.

– Mimo ryzyka, na które się odważyłam i pomimo zmęczenia samodzielnym prowadzeniem tego miejsca, niosą mnie dobre słowa i wsparcie od osób, które odwiedziły Pracownię Poezji. Też w życiu spotykam ludzi, którzy chcą mnie wspierać – np. finansowo – w wydaniu tomiku poezji. Uczy to mnie zaufania Bogu, moje pieniądze też są „u Boga” i będę robić to, co On chce, żebym robiła.

Moje inspiracje poetyckie to przede wszystkim Karol Wojtyła i Roman Brandstaetter, ich wiersze są dla mnie bardzo wartościowe, również w kontekście rozwoju duchowego. Pomaga mi to rozbudować wyobraźnię, dotknąć przestrzeni mojego wnętrza, ale też dotyka duszy – poezją mogę się modlić. Chciałabym, żeby każda sfera mojego życia była tą modlitwą. I jeśli ktoś chce się tym zainspirować, to serdecznie zapraszam.

W listopadzie wiele spotkań miało charakter patriotyczny albo związany z pożegnaniem bliskich. Co nas czeka w kolejnych miesiącach?

– Chcę organizować wydarzenia w rytmie roku – kalendarzowego i liturgicznego. Na pewno w okolicach świąt Bożego Narodzenia będą kolędy, zastanawiałam się też nad adwentowym cyklem. Chcę inspirować się i porami roku, i wydarzeniami, którymi żyje cały świat.

Chciałabym też wszystkich zaprosić do obserwowania moich mediów społecznościowych, bo tam są informacje o tym, co się tutaj dzieje. Zapraszam na wszystkie wydarzenia, jakie tutaj są organizowane.

Galeria (2 zdjęcia)
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze