Miłość ukrzyżowana [WIELKI PIĄTEK]
Liturgię Wielkiego Piątku rozpoczęliśmy nietypowo. Zazwyczaj ksiądz staje przy ambonce i rozpoczyna modlitwę wspólnoty Kościoła czyniąc znak krzyża i przypominając, że spotykamy się: „W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Dziś tak nie było. Kontynuujemy liturgię rozpoczętą wczoraj. Po wejściu do kościoła ksiądz położył się w geście uniżonej modlitwy na podłodze. Księgi liturgiczne mówią dobitniej: „pada na twarz” – jak w czasie święceń. Tak jakby miał sobie przypomnieć, że nie ma kapłaństwa bez krzyża. Ma uzmysłowić sobie i nam, że stajemy przed tajemnicą krzyża. Tajemnicą śmierci na krzyżu Chrystusa z miłości do nas. Zaskakujący jest kolor szat. Z pogrzebów znamy fioletowy, a czasem czarny. W Wielki Piątek jest on czerwony, bo świętujemy krzyż chwalebny, zwycięski. Instrumenty słyszymy w ograniczonym zakresie. Wszystkie elementy liturgii mają nas prowadzić w skupieniu ku Ukrzyżowanemu.
Słyszeliśmy czytania. W nich także jest o krzyżu. Izajasz pisze proroctwo do Izraelitów w czasie ich kolejnej niewoli w Babilonii. Ten tekst daje wiele nadziei. Jesteście niewolnikami, jest wam ciężko, nie wierzycie, że to się zmieni, ale przyjdzie czas wolności. To nie tylko zapowiedź wolności, którą w końcu odzyskują, ale też zapowiedź Mesjasza, który odda życie za moje i Twoje grzechy. W tradycji żydowskiej w święto Jom Kippur praktykowany jest obrzęd kaparot. Wiąże się z przekonaniem, że możliwe jest przeniesienie grzechu, winy czy choroby na inną osobę, istotę żywą lub przedmiot. Dawniej były to kozły, z których jeden ginął w świątyni jerozolimskiej, a drugi był wypędzany na pustynię, jako ofiary za grzechy ludzi. W czytaniu słyszymy, że to nie krew cielca da nam życie, zbawienie, ale że to ofiara Mesjasza – za nasze grzechy – otworzy nam niebo. Ofiara z miłości. O tej ofierze pisze autor listu, który słyszeliśmy jako drugie czytanie, do chrześcijan pochodzenia żydowskiego. Mamy zbliżyć się do Chrystusa Ukrzyżowanego z ufnością. Mamy Go odkrywać jako Kogoś, kto cierpi, kiedy my cierpimy, i kto cieszy się z naszego szczęścia. Jako Kogoś, kto z miłości poniósłby jeszcze raz ofiarę z życia dla nas. Ewangelia to opis ostatniej drogi Chrystusa, jak wczoraj – w zapisie św. Jana. Wzruszający opis. Widać to po naszych twarzach, po ciszy w kościele. Miłość, największa, została ukrzyżowana. Przychodzą tu na myśl słowa jezuity Karola Antoniewicza: „W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie, w krzyżu miłości nauka (…) W krzyżu osłoda, w krzyżu ochłoda, dla duszy smutkiem zmroczonej. Kto krzyż odgadnie, ten nie upadnie, W boleści sercu zadanej…”.
>>> Przewodnik po Triduum: Wielki Piątek
Za chwilę usłyszymy modlitwę powszechną. Jej uroczystą formę. Nieco inną niż zazwyczaj. Będziemy modlić się za wspólnotę Kościoła, za chrześcijan, Żydów, osoby wierzące w jednego Boga – muzułmanów, za uznających Boga i za niewierzących w Boga, za rządzących państwami, strapionych i cierpiących – za cały świat. Czasem, bardzo rzadko, są dodawane inne wezwania. Dwa lata temu – o zakończenie pandemii, przed rokiem z prośbą o zakończenie wojny w Ukrainie. Chcemy cały świat powierzyć Ukrzyżowanemu. Dodajmy tu w sercu wszystkie rzeczy, z którymi przyszliśmy, szczególnie te, które wydaje się nam, że nas przerastają. To najlepszy moment. Po tej modlitwie będziemy adorować krzyż, który w trzech etapach będzie odsłaniany. To znowu mądrość wspólnoty Kościoła. Krzyż jest nam odsłaniany stopniowo – tak jak stopniowo zaczynamy go rozumieć w życiu. Znajdźmy czas na jego adorację bez pośpiechu. Po adoracji ołtarz zostanie ubrany w obrus, świece – co będzie kolejnym znakiem, wręcz dowodem, na to, że trwamy w jednej liturgii i od wczorajszego wieczoru nie była sprawowana żadna inna. Po Komunii ołtarz na nowo będzie pozbawiony tych rzeczy. Spożyjemy Ciało Pańskie przeistoczone na wczorajszej mszy wieczerzy.
>>> Kto umarł na Golgocie? Bóg czy człowiek?
Po Komunii i modlitwie Najświętszy Sakrament przeniesiemy do kaplicy adoracji – Bożego grobu. Ojcowie Kościoła mówili, że to „łożnica”, w której Chrystus odpoczywa po zwycięstwie na krzyżu. W grobie to Najświętszy Sakrament jest w centrum – czyli żywy i prawdziwy Chrystus, który dla nas dał się ukrzyżować – a nie figura Chrystusa leżącego w grobie. Ona ma nam tylko dopomagać w modlitwie, w zadumie. Na zakończenie liturgii nie będzie błogosławieństwa. Jak wczoraj ksiądz i służba liturgiczna w rozproszeniu przejdą do zakrystii.
Po liturgii wielkopiątkowej, w której centrum był krzyż, zaczyna się „wielka cisza”. W kościołach wschodnich mówi się „wielka smuta”. Jest ona jakby wstrzymaniem oddechu, zatrzymaniem się świata przez zmartwychwstaniem. Zatrzymajmy się. Zamilknijmy. Nie róbmy niepotrzebnego zamieszania. Liturgia trwa nadal…
Źródło: Biblioteka Kaznodziejska
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |