fot. unsplash

Minimalizm Wielkiego Postu, czyli o potrzebie prostoty w czasie pokuty

Czy mają Państwo tak, że żeby skupić się na czymś ważnym, na pracy, modlitwie czy nawet na czymś bardzo lekkim i przyjemnym (jak rozmowa z przyjacielem czy lektura książki), potrzebują Państwo przestrzeni? Przestrzeni, w której nie ma bałaganu? Albo przynajmniej jest cicho i spokojnie? Tak jest też z Wielkim Postem 

Nie chcę powiedzieć, że jestem pedantem, bo na pewno jest mi do takiej postawy daleko (i chyba dobrze!). Miewam jednak tak, że gdy zaczynam nową, dużą, wymagającą skupienia rzecz, to lubię mieć puste biurko, umyte naczynia w kuchni i względną ciszę w okolicy. Ostatnio pomyślałem o tym, wchodząc na mszę świętą w Środę Popielcową. Kościół, który odwiedzam najczęściej jest surowy i minimalistyczny w formie. Na czas Wielkiego Postu dodatkowo zadbano o to, by w jego wnętrzu nie było ani jednej zbędnej rzeczy. Nie ma nawet kwiatów przy ołtarzu. W centrum jest krzyż. To przecież przez niego (przez krzyż) i przez Niego (przez Chrystusa) dokonało się nasze zbawienie. Czy potrzeba czegoś więcej niż skupienia się właśnie na krzyżu? Adorowaniu go? Kontemplacji męki Jezusa? 

Krzyż Zbawiciela Miłosiernego w kościele św. Dominika w Warszawie, fot. Maciej Kluczka

Czy potrzeba czegoś więcej?  

Drugi raz pomyślałem o tym samym dwa dni później, podczas nabożeństwa drogi krzyżowej. Z uwagi na pandemię zrezygnowano z obchodzenia kolejnych stacji upamiętniających drogę Jezusa na Golgotę. Ze względu na dużą liczbę wiernych zachowanie dwumetrowego dystansu byłoby po prostu niemożliwe. Wszyscy stali w ławkach i patrzyli nie tam, gdzie zawieszone na ścianach tabliczki, ale na krzyż. Krzyż, który jest w centrum kościoła 

>>> Papież w Środę Popielcową: Wielki Post to czynienie siebie małymi

Myśląc o potrzebnej nam prostocie, doszedłem do wniosku, że bardzo dobrze współgra ona z naszymi postnymi wyrzeczeniami. One przecież nie są podejmowane dla samych siebie, ale po to, by było miejsce na przestrzeń (tym razem nie przestrzeń fizyczną, ale bardziej duchową) spotkania z Bogiem i z samym sobą. Niektórzy praktykują w tym czasie dni o samym chlebie i wodzie (szczególnie w piątki Wielkiego Postu). Inni odmawiają sobie słodkości czy innych kulinarnych przyjemności. Są i tacy, którzy ograniczają korzystanie z internetu, rezygnują z oglądania telewizji czy korzystania z platform streamingowych. Nie po to, by odhaczyć kolejne wielkopostne dokonanie, ale by znaleźć miejsce i czas na drogę nawrócenia. Oczywiście trzeba to robić z głową, bo przecież radykalne odstawienie multimediów wcale nie musi być w tym pomocne. Rezygnując z kolejnego odcinka ulubionego serialu, można ten czas przeznaczyć na internetową lekturę rozważań wielkopostnych czy uczestniczenie w rekolekcjach online. Liczy się cel, środki ku niemu są sprawą drugorzędną.

fot. EPA/SEDAT SUNA

Zakryć, by odkryć  

Przy okazji przypomniałem sobie refleksje ks. Tomasza Halika z książki „Czas pustych kościołów”. W swoich ubiegłorocznych wielkopostnych rozważaniach (podejmowanych w czasie ostrego czeskiego lockdownu, w którym kościoły były praktycznie zamknięte) ten czeski duchowny i filozof przypomniał pewną dawną wielkopostną tradycję. W kazaniu na pierwszą niedzielę Wielkiego Postu (którą i my dziś przeżywamy) ks. Halik opisał zwyczaj zakrywania w kościołach fioletowym materiałem obrazów i krzyży. Ze zwyczaju – jak opisuje ks. Halik – niekiedy się rezygnuje. Bywa, że ze względów praktycznych, ale także – jak ocenia czeski duchowny – przez niezrozumienie jego sensu. A zakrywa się je na czas pokuty po to, by w tej pokucie nie rozpraszały. Po drugie, by nie spowszedniały. „Rzeczy, na które często patrzymy, często już później nie zauważamy” pisze duchowny A potem dodaje: „Człowiek powierzchowny uważa, że co z oczu, to z myśli. Ale dla refleksyjnego człowieka puste miejsce jest wezwaniem do zastanowienia”.

fot. cathopic

W Polsce ten zwyczaj praktykuje się najczęściej w piątą Niedzielę Wielkiego Postu. Dobrze by było, gdyby te parafie, które zrezygnowały z tej tradycji, przemyślały powrót do niej. Zwłaszcza te, które na co dzień cieszą się bogatą ornamentyką, mają wiele obrazów i figur. Można też przemyśleć rezygnację ze wszystkich „dodatków”, np. kolejnych kwiatów w prezbiterium czy plakatu z wizerunkiem świętego. To zresztą może być na swój sposób uzdrawiające. Jeszcze raz wrócę do rozważań ks. Halika. Mówi on, że „dla religii krytyczny jest moment pomylenia symbolu z rzeczywistością, na którą symbol ma wskazywać. Inaczej mówiąc: mylenie palca wskazującego na księżyc z samym księżycem. Tego typu pomyłka jest żyzna glebą dla chwastów fundamentalizmu i przesądów, które duszą prawdziwy wzrost wiary”. Czy aby nie bywa czasami tak, że bardziej modlimy się „do obrazu”, a nie Boga czy za wstawiennictwem tych, którzy na nim są przedstawiani? Takie „wielkopostne zakrycie” może być da nas cenną wskazówką.  

Miejsce na spotkanie  

I jeszcze jedna refleksja, zaczerpnięta tym razem z najnowszej książki „O bliskości. Jak żyć razem w podzielonym świecie”. Rozważania arcybiskupa Grzegorza Rysia zebrała Katarzyna Węglarczyk. Już w pierwszym rozważaniu łódzki metropolita pisze: „Tym, co nas uzdrawia, jest osobiste spotkanie z Nim. Nie uzdrawiają nas miejsca, nie uzdrawia nas zachowywanie takich czy innych przepisów, rytuałów”. W kolejnej refleksji bp Ryś przypomina orędzie papieża Franciszka na ubiegłoroczny Wielki Post. Ojciec Święty wspomina w nim o wyjściu na pustynię, a – jak podkreśla bp Ryś „wyjście na pustynię jest dla słuchania słowa. Chodzi o rzeczywiste spotkanie, rzeczywisty dialog – nie ma on polegać na gadulstwie. W spotkaniu liczy się nie liczba słów, ale zrozumienie, przeżycie miłosierdzia”. Duchowny zaprasza nas do tego, byśmy pustynię (wielkopostną pustynię) potraktowali jako miejsce spotkania. Epidemia wiele nam zabrała, ale jednocześnie wskazała na wiele ważnych (niekiedy zaniedbanych) aspektów naszego życia (także życia duchowego). „Na pustyni (Jezus – przyp. red.) nie chce z nami rozmawiać o rzeczach, lecz o naszej wzajemnej relacji. O Nim i o nas. Dlatego wprowadza nas w rozmowę, w której już nic nam nie przeszkadza. Wszystko, co mogło przeszkadzać, zostało odsunięte pisze bp Ryś. Dzięki temu można się spotkać – jak pisze Franciszek – twarzą w twarz, sercem w serce.  

>>> WielkopostneMyśli#1: jesteśmy na pustyni. Od roku

Odsuńmy, co przeszkadza, zakryjmy, co rozprasza, zróbmy przestrzeń i wyjdźmy ku Niemu na spotkanie. Wielki Post skłania nas do minimalizmu w formie i jednocześnie do maksymalizmu – w kontakcie z Bogiem.  

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze