Fot. 123RF

Miriam z Nazaretu

Od wczesnego dzieciństwa z Maryją łączy mnie uczuciowa więź. Tę miłość do Matki Bożej wpoiła mi babcia i mama. Miała w tym też udział parafia i sierpniowe pielgrzymki na Jasną Górę, które wyryły niezatarte znamię maryjności w moim życiu – pisze o. Paweł Opioła MCCJ, misjonarz kombonianin.

Moja babcia codziennie odmawiała różaniec i również mnie zapraszała do tej modlitwy. Każdego wieczoru klękaliśmy do modlitwy. Bardzo mile wspominam te chwile. Różaniec babci z drewnianych paciorków miał widoczne ślady codziennego użytkowania. Mojej mamie do dziś towarzyszy modlitwa różańcowa. Kiedy przyjeżdżam do domu, to zawsze wieczorami widzę ją na kolanach z różańcem w ręku. Mama często powtarza, że Matka Boża wielokrotnie jej pomogła i nie wyobraża sobie życia bez Niej.

>>> Azjatyckie oblicza Maryi

Śmiało mogę powiedzieć, że moje powołanie kapłańskie i misyjne to zasługa Maryi. Kiedy chodziłem do technikum budowlanego w Sowlinach koło Limanowej, to w drodze na dworzec autobusowy często wchodziłem do bazyliki Matki Bożej Bolesnej i modliłem się przed Jej figurą, prosząc o dar rozeznania powołania życiowego. Miałem bowiem różne wątpliwości, choć od dłuższego czasu nosiłem się z myślą o założeniu rodziny i  spokojnym życiu na wsi.

Fot. arch. o. Paweł Opioła MCCJ

W wieku 18 lat zaproszono mnie na Wielki Tydzień do sanktuarium Matki Bożej Kalwaryjskiej. Podczas tych dni żarliwie się modliłem i intensywnie rozmyślałem, co dalej mam robić w życiu. I choć było wtedy bardzo zimno i deszczowo, do sanktuarium przybyło mnóstwo ludzi. Wspólnie odprawialiśmy dróżki do Pana Jezusa i Matki Bożej. Ale któregoś dnia podeszła do mnie starsza kobieta z innej grupy. Spojrzała na mnie przenikliwym wzrokiem i powiedziała, że kiedyś będę misjonarzem. Nie kryłem zaskoczenia, ale jej słowa bardzo mnie dotknęły. Skąd ona wiedziała, że jestem tutaj i proszę Matkę Bożą o dar rozeznania swojej drogi życiowej… Wróciłem do domu, a po kilku tygodniach w naszej szkole w Sowlinach spotkałem misjonarzy kombonianów. Ucieszyłem się przeogromnie, bo poczułem w sercu, że będzie to moja droga.

Po dwóch latach rozeznania z ojcem duchowym powiedziałem sobie, że spróbuję i powierzyłem się Maryi. W roku 2000 wstąpiłem do postulatu w Warszawie i pod opieką Matki Bożej rozpocząłem przygodę wiary i życia misyjnego. Od tamtych chwil Maryja towarzyszy mi nieustannie. Niezależnie, czy są to dobre czy trudne dni. A kiedy jest mi  ciężko, to jeszcze więcej Ją przyzywam, modląc się na różańcu. I wtedy wraca nadzieja, bo czuję, że Ona osładza moje życia i wszelkie moje trudności. Dzisiaj nie mogę sobie wyobrazić dnia bez modlitwy różańcowej. Wciąż powtarzam Maryi: „Ty wymodliłaś moje powołanie misyjne i teraz się mną opiekuj”.

Fot. 123RF

Wszyscy wiemy, że Maryja jest opiekunką misji i misjonarzy. W poniedziałek po Niedzieli Zesłania Ducha Świętego obchodzimy święto Matki Bożej, Matki Kościoła. To piękne święto, ponieważ dzieło ewangelizacji rozpoczyna się właśnie w dzień Zesłania Ducha Świętego. Apostołowie wraz z Maryją i gromadką uczniów Jezusa modlili się w Jerozolimie zgromadzeni w pokoju na górze. I choć drzwi były zaryglowane, to jednak oni trwożyli się, że przyjdą Żydzi i zrobią z nimi to samo, co uczynili z Jezusem. W takiej oto atmosferze niepokoju zadziało się coś niezwykłego. Duch Święty zszedł na nich i ich przemienił. Przestali się lękać. Otworzyli na oścież drzwi wieczernika i pełni radości i mocy wyszli do ludzi i zaczęli opowiadać o zmartwychwstaniu Jezusa i uzdrawiać chorych. Ta chwila to narodziny Kościoła misyjnego, czyli narodziny wspólnoty uczniów Chrystusa, a Maryja od samego początku stała się Matką tej wspólnoty wierzących. To Ona opiekują się tą wspólnotą od ponad dwóch tysięcy lat i prosi, żebyśmy czynili wszystko, co nam powie Jej Syn, Jezus Chrystus. Jezus przyszedł na świat po to, aby każdy człowiek był szczęśliwy, spełniony i radosny.

Kochani Chłopcy i Dziewczęta, z całego serca Was zachęcam, żebyście zaprzyjaźnili się z Jezusem i Maryją. Z pewnością macie wielu różnych przyjaciół, kolegów, znajomych czy idoli. To bardzo dobrze, ale nie każda przyjaźń jest dobra. Jest takie polskie przysłowie, które mówi, że z kim przystajesz, takim się stajesz. To naprawdę mądre słowa. Bo kiedy przebywamy z ludźmi mądrymi i dobrymi, to stajemy się mądrzy i dobrzy jak oni. Kiedy jednak przystajemy ze złymi, to też stajemy się źli jak oni. Tacy, którzy nie modlą się na różańcu, nie zachowują Bożych przykazań, nie są szczęśliwi i innych również czynią nieszczęśliwymi.

Fot. 123RF

W Ewangelii św. Łukasza czytamy kapitalne słowa, które są bardzo ważne, szczególnie dla nas, ludzi młodych: „Maryja zachowywała wszystkie te słowa i rozważała je w swoim sercu” (Łk 2, 19). A jakie to słowa? To słowa Archanioła Gabriela podczas zwiastowania, słowa Elżbiety w Ain-Karim, do której poszła Maryja po wizycie archanioła Gabriela, słowa pasterzy w grocie betlejemskiej, gdzie się narodził Jezus, słowa Symeona i prorokini Anny podczas ofiarowania Syna w świątyni jerozolimskiej i pewnie wiele innych ważnych słów, które usłyszała. Maryja nie zapomina. Zapamiętuje te słowa, zachowuje je i rozmyśla nad ich sensem. To jest niezwykle ważne dla nas. My często jesteśmy przebodźcowani nadmiarem skrolowania Tik-toka, Facebooka, Instagrama, You Tuba i wielu innych platform informacyjnych czy rozrywkowych. Czujemy się przytłoczeni ogromem informacji i bodźców, które z nich płyną, co często sprawia, że czujemy się nieszczęśliwi, a nawet chorzy. Kiedy jesteśmy obciążani informacjami z zewnątrz, to nie możemy skupić się nad własnym życiem. Trudno nam zapanować nad swoimi myślami, uczuciami, ciałem… To powoduje, że zapominamy o sobie. Nie zastanawiamy się, co jest dobre a co złe? Co jest wolą Bożą a co nie? Co daje radość prawdziwą, a co jest iluzją szczęścia? Od czasu do czasu wyłączmy smartfony, zalogujmy się do swojego serca i wsłuchajmy się w to, co ma nam ono do powiedzenia. Bo z pewnością chce nam dużo przekazać o nas samych, tylko my nie pozwalamy mu mówić albo zagłuszamy nadmiernymi informacjami z zewnątrz .

Fot. 123RF

Matka Boża, która ukazała się dzieciom w Medjugorie, była bardzo piękna. A gdy Ją zapytały, czemu jest taka piękna, Maryja odpowiedziała, że dlatego, bo bardzo kocha i dlatego, że nie ma w Jej sercu grzechu. Podobne świadectwa dawały dzieci z Fatimy, Lourd czy Juan Diego z Gwadelupy. Święci i wszyscy, którzy kochają Matkę Bożą, są zgodni, że jest Ona najpiękniejszym kwiatem całego stworzenia. To najpiękniejsza Kobieta, jaką świat widział, i piękniejszej nad Nią nie będzie. Jest najwspanialszym dziełem Boga. Profesor Atila Soares da Costa Filho, pochodzący z Rio de Janeiro, wspierając się wizerunkiem twarzy Jezusa z Całunu Turyńskiego i sztuczną inteligencją, przedstawił swoją wizję wyglądu Maryi. Według niego ma Ona ciemne włosy i ciemną karnację charakterystyczną dla urody semickiej. Jej twarz jest niezwykle piękna, emanująca godnością i niepowtarzalnym uśmiechem.

Fot. 123RF

Kochani Młodzi, zaprzyjaźnijmy się z Miriam z Nazaretu i Jej Synem Jezusem Chrystusem. Oboje mają nam coś ważnego do przekazania. Coś co może uzdrowić nasze serca i uczynić nasze życie radosnym i szczęśliwym. Pamiętajmy o sobie w modlitwie.

Zawsze trzymajcie za rękę Jezusa i Maryję.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze