Fot. Quodvultdeus, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=35250657

Misja jako styl życia – seminarium Redemptoris Mater

Każdy chrześcijanin jest w pewien sposób ewangelizatorem. Głoszenie dobrej nowiny nie wymaga spektakularnej wiary. Jezus mówi przecież: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy…”. Wszyscy jesteśmy posłani do naszych domów, miejsc pracy, uczelni, do  przyjaciół, a nawet do tramwajów czy sklepów. Wydaje mi się, że wbrew pozorom w sytuacjach dnia codziennego okazji do dawania świadectwa jest mnóstwo – czynem, postawą, nawet uśmiechem.  

Potrzebni są jednak i tacy, którzy słowo Boże zaniosą do najdalszych zakątków świata i jako główny cel w życiu obiorą właśnie taką misję. Z tej potrzeby powstają seminaria Redemptoris Mater (łac. Matka Odkupiciela), których jest już na całym świecie prawie sto. Pierwszy taki instytut założony został z inicjatywy Jana Pawła II i Kiko Argüello (współtwórcy Drogi Neokatechumenalnej) w 1987 r. Ideą seminariów Redemptoris Mater jest przygotowanie aspirantów do kapłaństwa i posługi misyjnej na całym świecie. W Polsce tego typu seminaria znajdują się w Warszawie i w Łodzi. Mają one charakter międzynarodowy – przebywają w nich seminarzyści z Polski, Hiszpanii, Włoch, Kolumbii, Kazachstanu, Gruzji i z innych krajów. 

>>> Żyję, ale co to za życie? Co daje mi Droga Neokatechumenalna? [FELIETON]

W seminarium   

Przyszli kapłani przygotowują się do swojej posługi przez 6 lat studiów i 2 lata wędrowania. Codzienność w seminarium może być jednak pewnym zaskoczeniem dla młodych kleryków. Pobudka przed szóstą, potem laudesy, śniadanie i wykłady, następnie obiad, chwila odpoczynku i wieczorna Eucharystia. Klerycy nie mają też na co dzień dostępu do swoich telefonów, a dostęp do internetu jest mocno ograniczony. Nigdy jednak nie są pozostawieni sami sobie. Charakterystyczną funkcją w seminariach Redemptoris Mater jest socjusz – inny kleryk, który towarzyszy aspirantowi zawsze, gdy ten musi opuścić seminarium (pójść do lekarza, odebrać przesyłkę czy udać się gdziekolwiek indziej). Z jednej strony jest to wsparcie dla kleryków, z drugiej strony na pewno bywa to czasami trudne do zniesienia. Kolejnym zwyczajem panującym w Redemptoris Mater jest niedzielny obiad, który klerycy spożywają najczęściej u rodzin z parafii, aby mieć już jakiś kontakt z lokalną społecznością. Tak na pytanie o największą wartość seminarium odpowiedział jeden z kleryków: „Myślę, że największą wartością Redemptoris Mater jest przestrzeń potrzebna do wyciszenia, która umożliwia zadawanie sobie poważniejszych pytań. Dzięki temu można rozwijać relację z Bogiem i zastanawiać się nad swoim powołaniem”. 

Seminarium Redemptoris Mater w Brazylii Fot. N4TR!UMbr, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=41775401

Wędrowanie 

Mniej więcej w połowie studiów przyszły kapłan wysyłany jest na tak zwane wędrowanie.  

Okres trwający najczęściej dwa lata może przybierać różne formy. Czasami zadaniem kleryka jest wtedy udział w wyjazdach grup ewangelizujących na świecie, granie na gitarze, a czasami podjęcie również bardziej konkretnej pracy. Jest to kolejna forma, dzięki której aspirant może rozważyć, czy kapłaństwo i życie z taką szczególną misją będzie dla niego dobrym rozwiązaniem.  

Co dalej? 

Wyświęcony prezbiter przeważnie na jakiś czas zostaje w diecezji, gdzie pomaga w posłudze duszpasterskiej, by później ruszyć dalej w świat. Zadaniem kapłanów z Redemptoris Mater często jest towarzyszenie i wspieranie rodzin w misji. To szczególne dzieło – świeccy (rodzina), wspomagani przez księdza, niosą słowo Boże zwłaszcza tam, gdzie mocno dała o sobie znać dechrystianizacja. 

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze