fot. Arch. Brat Szymon Janowski OFMCap:

25 lat w tropikalnym lesie. Kapucyni z Polski w sercu Afryki [ROZMOWA]

Jak wygląda życie Kościoła w środku tropikalnego lasu? Dlaczego Afrykańczycy tańczą na liturgii, a synkretyczne wierzenia bywają większym wyzwaniem niż ubóstwo? Ojciec Szymon, kapucyn, opowiada o tym, jak Polacy od 25 lat tworzą wspólnotę żywego Kościoła w Gabonie.

Brat Szymon Janowski OFMCap jest sekretarzem misyjnym Warszawskiej Prowincji Kapucynów, pracuje w Polsce – jego zadaniem jest wspieranie kapucyńskich misji z Polski, zajmuje się organizacją i logistyką misji.

fot. Anna Gorzelana

Anna Gorzelana (misyjne.pl): Odwiedza Brat braci nie tylko w Afryce, ale również w krajach Europy

Brat Szymon Janowski OFMCap: – Jesteśmy w trzynastu krajach. Moim zadaniem jest ich wspomaganie we wszelkich potrzebach, jakie się pojawią. Szczególną troską naszego sekretariatu misyjnego – czyli mojej posługi – jest Gabon, gdzie nasi bracia posługują już od 25 lat. Kierujemy tam najwięcej wsparcia finansowego i logistycznego.

fot. Arch. Brat Szymon Janowski OFMCap:

Jakie są konkretne zadania Brata tutaj, w Polsce?

– Zajmuję się logistyką misjonarzy – od organizacji ich urlopów w Polsce, przez kwestie finansowe, zakup biletów, aż po pomoc w razie potrzeby leczenia. Bracia z Gabonu przyjeżdżają mniej więcej co dwa lata i wtedy staram się ich wspierać.

Ilu braci obecnie pracuje w Gabonie?

– Z naszej prowincji jest tam obecnie ośmiu braci, do których dołączyło dwóch z prowincji krakowskiej i dwóch afrykańskich współbraci. W skali całej prowincji warszawskiej, ok. jedna trzecia naszych braci – czyli ok. 60 osób – posługuje poza granicami Polski. Sam nie wyjeżdżam na misje na dłużej, moje wizyty to raczej krótkie pobyty – odwiedzam braci, poznaję miejsca ich pracy, rozeznaję, jak możemy ich wesprzeć z Polski. Dotyczy to głównie Afryki i Gruzji.

W jakich krajach afrykańskich, poza Gabonem, pracują jeszcze kapucyni z Polski?

– Z naszej prowincji tylko w Gabonie, natomiast bracia z prowincji krakowskiej są obecni w Sudanie Południowym, Republice Środkowoafrykańskiej i Czadzie. W Nigerii także obecni są kapucyni, ale tam zakon rozwinął się już lokalnie – mają swoje struktury, kustodie, prowincje. Niestety, niedawno doszło tam do tragicznego wypadku – zginęło siedmiu braci.

Obecnie powołania rodzą się głównie na misjach.

– Zdecydowanie – obserwuję, jak środek ciężkości zakonu przenosi się poza Europę. Papież Franciszek nazwał Kościół w Europie „babcią” – i coś w tym jest. Podczas wizyty w Beninie w styczniu widzieliśmy, jak bardzo młody i żywy jest tam Kościół. Kapucyni z Włoch rozpoczęli tam misję w 1995 r., a dziś formacja młodych braci afrykańskich obejmuje siedem krajów regionu. Wśród kilkudziesięciu braci pozostało tam już tylko dwóch Włochów.

fot. Arch. Brat Szymon Janowski OFMCap:

A jak zaczęła się misja kapucynów w Gabonie, której teraz świętujemy 25-lecie?

– Wszystko zaczęło się od sióstr klarysek, które osiedliły się niedaleko stolicy, Libreville, i potrzebowały kapelanów – najlepiej franciszkańskich. Prośba ta dotarła do generała zakonu, który rozesłał wezwanie misyjne do całego świata. Nasza prowincja – za czasów ministra prowincjalnego brata Piotra Stasińskiego – odpowiedziała na to wołanie. Dwaj bracia – Jarek Antoniak i Jurek Siedlecki – 2 sierpnia 2000 roku wylądowali w Libreville.

Dwadzieścia pięć lat to dużo, biorąc pod uwagę, że chrześcijaństwo w Gabonie jest też – z europejskiej perspektywy – bardzo młode.

– Prawda, chrześcijaństwo dotarło tutaj dopiero w XIX w. Kościół w Gabonie jest młody, a jednocześnie fascynujące jest obserwowanie, jak silnie się zakorzenia w ludziach, którzy się zachwycają Ewangelią i dzielą się nią.

>>> Poznań: o. Andrzej Dzida SVD wyróżniony nagrodą Stukot ’56

Czym konkretnie zajmują się bracia w Gabonie?

– Obecnie posługują w czterech parafiach – wszystkie znajdują się na zachodzie kraju, jedna z nich niemal na granicy z Gwineą Równikową. Kapucyni pełnią tam zwyczajną posługę duszpasterską: odprawiają Eucharystię, katechizują, formują lokalnych liderów wspólnot, odwiedzają rozrzucone po lesie tropikalnym kaplice dojazdowe. Tam 90% powierzchni kraju stanowią lasy – czasem dotarcie do wiernych wymaga podróży łodzią w górę rzeki.

fot. Arch. Brat Szymon Janowski OFMCap:

Czyli tutejsze duszpasterstwo mocno angażuje świeckich?

– Tak, bardzo. Katechiści, chóry, grupy młodzieżowe, wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym i Neokatechumenatu, bractwa – wszystko to tam funkcjonuje. Ministranci, tzw. Dzieci ołtarza, grupy liturgiczne, chóry – nawet po kilkanaście, dwadzieścia kilka osób. Oprócz tego opieka nad chorymi, troska o ubogich – a jest ich niestety wielu, mimo ogromnych zasobów naturalnych kraju. Około 40% społeczeństwa żyje w skrajnym ubóstwie z powodu korupcji i niewydolności państwa.

W albumie wspomniana jest kwestia kultu bwiti. Czy Brat mógłby o tym opowiedzieć?

– Bwiti to synkretyczny kult obecny głównie wśród ludu Fang. Charakterystyczna jest tu relacja z duchami przodków, oparta na rytuałach, transie i zażywaniu ibogi – rośliny, której korzeń ma właściwości halucynogenne, występującej tylko w Gabonie. Świątynie bwiti zawierają elementy chrześcijańskie: figury Matki Bożej czy św. Michała Archanioła, ale istotą kultu są inicjacje, wizje, kontakt z duchami.

Synkretyzm religijny – to musi być duże wyzwanie dla misjonarzy.

– Ogromne – wielu chrześcijan przechodziło inicjację w bwiti. Czasem niektórzy tubylcy jednego dnia uczestniczą w rytuale, a kolejnego przychodzą na mszę – nie widząc w tym sprzeczności. To wymaga delikatności i cierpliwości duszpasterskiej. Dochodzi do sytuacji, w których bracia muszą uczyć rozróżniania duchów i wyjaśniać nauczanie Kościoła.

>>> Wolontariat misyjny – sposób na kryzys w Kościele?

fot. Arch. Brat Szymon Janowski OFMCap:

Z jakimi jeszcze wyzwaniami misjonarze mierzyli i mierzą się na przestrzeni tych dwudziestu pięciu lat misji w Gabonie?

–Na pewno silne są tam zabobony. Wiara w czary, wpływy złych duchów, działanie czarowników – to rzeczywistość, która realnie wpływa na codzienne życie ludzi. O bycie czarownikiem może być podejrzany każdy, jednocześnie nikt tak naprawdę nie wie kto nim jest – to budzi lęk, niepokój i podejrzliwość. Co ciekawe, podobieństwa do naszej kultury ludowej sprzed 100 lat są uderzające – rola szeptuchy w Polsce przypomina ngangę czy szamana w Afryce.

Jednocześnie Gabon jest bardzo bezpiecznym krajem – nawet ostatni zamach stanu przebiegł bez rozlewu krwi, a w jego wyniku niedawno przeprowadzono demokratyczne wybory prezydenta. To naprawdę ewenement w skali Afryki.

Wróćmy do liturgii – jak wygląda Eucharystia w Gabonie?

– Jest niezwykle żywa, barwna i pełna zaangażowania. Trwa nawet kilka godzin, nikt się nie spieszy. Dużo śpiewów, tańców, które są formą modlitwy i wyznania wiary. Tańce wyrażają szacunek, skupienie, wspólnotowe przeżywanie – są wyrazem afrykańskiej duchowości.

fot. Arch. Brat Szymon Janowski OFMCap:

W tym roku mija 25 lat obecności kapucynów w Gabonie. Jak będziecie to świętować?

– W rocznicę przybycia kapucynów do Afryki – 2 sierpnia, jedziemy z delegacją naszej prowincji na główne obchody do miejscowości Ntoum. Jest to również dzień odpustu Matki Bożej Anielskiej – dla nas, kapucynów, bardzo ważny, bo to odpust Porcjunkuli. Wydaliśmy też książeczkę powołaniową, żeby promować nasz charyzmat na miejscu.

fot. Anna Gorzelana

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze