fot. EPA/Juan Ignacio Roncoroni

260 milionów chrześcijan doświadcza prześladowań. Nie zauważamy ich cierpienia i śmierci

Niedawno obchodziliśmy Redweek, czyli tydzień poświęcony prześladowaniom chrześcijan na całym świecie. W zeszłą sobotę w Poznaniu miała miejsce mała manifestacja, która zgromadziła zaledwie garstkę osób. Jej uczestnicy przeszli w ciszy ze zdjęciami zamordowanych wyznawców Chrystusa. Ludzie mijający przemarsz głośno i nieprzychylnie komentowali to wydarzenie. Można było usłyszeć, że „po co stawać w obronie jakichś prześladowanych chrześcijan”. Dużo było śmiechów i niezrozumienia, a przecież statystyki podają jasno, że chrześcijaństwo to najmocniej, najbardziej krwawo represjonowana religia na świecie. 

Liczby szokują. Według organizacji OpenDoors, która zajmuje się pomaganiem prześladowanym chrześcijanom, ponad 260 milionów wyznawców Chrystusa doświadcza represji. W 2021 r. miało zginąć już 3530 chrześcijan. Światowy Indeks Prześladowań wymienia aż 50 państw, z czego w 13 mają występować prześladowania „skrajnie wysokie”. Co ciekawe, na liście znalazły się kraje, które nominalnie traktuje się jako „chrześcijańskie”. Przykładem jest Meksyk. Kraj ten rozrywany jest przez przemoc związaną z przestępczością zorganizowaną. Miejscowi katolicy starają się przeciwstawić złu, popełnianemu przez kartele i gangi, co naraża ich na odwet. Najbardziej niebezpiecznym dla chrześcijan rejonem świata jest za to Afryka Subsaharyjska. 

>>> Arcybiskup Aten: papież umocni jedność wśród katolików z Grecji

Zachodnia nauka przeczy islamowi 

Nigeria to jeden z krajów, w których ekstremistyczne ugrupowania islamskie działają niemal bezkarnie, terroryzując mniejszości religijne, w tym chrześcijan. Na terenie tego kraju działa kilka niebezpiecznych organizacji terrorystycznych, z czego najbardziej znaną i najbrutalniejszą jest Boko Haram. Boko oznacza „książkę” w języku hausa – od angielskiego „book”, „haram” z kolei określa w języku arabskim, że coś jest zabronione. Na przykład w islamie picie alkoholu jest „haram”. W prostym tłumaczeniu byłoby to „zakaz książek”. Owszem, organizacja sprzeciwia się między innymi zachodniej edukacji w Nigerii. Jednak znaczenie jest szersze. Ruch ma wymiar radykalnie antyeuropejski. Od wielu lat domaga się całkowitego wyrzucenia „zepsutej” kultury zachodniej z Afryki, wprowadzenia prawa szariatu (islamskie prawo regulujące wszystkie aspekty życia) w każdym stanie Nigerii oraz islamizację. Nie ma tam miejsca dla chrześcijaństwa. Bojownicy rekrutują się zazwyczaj z młodych mężczyzn bez perspektyw życiowych. Migracje ze wsi do miast, zerwanie tradycyjnych więzi społecznych i bieda sprawiają, że wpadają oni w sidła ekstremistycznych sekt, które skłonne są do bezwzględnej przemocy, by wprowadzić swoje postulaty. Boko Haram regularnie dokonuje porwań i rzezi, zabijając nieraz setki osób. 

>>> Sri Lanka: policja przetrzymuje księdza

fot. Youtube

Leah Sharibu wciąż uwięziona 

Dapchi to niewielka miejscowość w północno-wschodniej Nigerii. W poniedziałkowe popołudnie 19 lutego 2018 r. bojownicy Boko Haram napadli na tamtejszą szkołę i porwali 110 dziewcząt, w tym jedyną chrześcijankę w grupie – 14-letnią Leah Sharibu. Chociaż prezydent Muhammad Buhari ogłosił zaginięcie uczennic jako „narodową katastrofę” i już wcześniej zapowiedział walkę z Boko Haram, to organizacja ta nadal pozostaje dość silna. W marcu tego samego roku terroryści uwolnili dziewczynki. Zostawili tylko dzielną Leah, która odmówiła przejścia na islam. Porównanie postaw polskich katolików do tej 14-letniej chrześcijanki wygląda blado. Do dzisiaj pozostaje ona w niewoli islamistów, a jej rodzice wciąż czekają na powrót córki do domu. Po siedmiu latach nieznany pozostaje los również około 100 z 279 uczennic, które porwano w nocy z 14 na 15 kwietnia 2014 r. z jednej ze szkół w Chibok. W miejscowości tej mieszka stosunkowo liczna mniejszość chrześcijańska. Schwytane nastoletnie chrześcijanki zmuszano do konwersji na islam. Często porwane dziewczynki są zmuszane do małżeństw z bojownikami. 

>>> PKwP: najbardziej prześladowane na świecie są chrześcijanki

fot. Youtube

Tutaj rządzą kartele 

Meksyk już w poprzednim wieku nie zawsze był przyjemnym miejscem dla katolików. Agresywna laicyzacja prowadzona przez prezydenta Plutarco Callesa w latach 20. XX w. spowodowała tzw. powstanie Cristeros przeciwko opresyjnemu antyklerykalizmowi. Obecnie w niektórych rejonach Meksyku od dekad panuje brutalna przemoc, a organizacje przestępcze działają niemal swobodnie i bezkarnie. Dotyczy to szczególnie stanów Michoacán i Sinaloa na zachodnio-północnym i zachodnio-środkowym wybrzeżu kraju, oraz niektórych miast przy granicy ze Stanami Zjednoczonymi (jak na przykład Ciudad Juarez czy Tijuany). Zagrożenie związane jest nie tylko z operującymi tam grupami narkotykowymi takimi jak kartel Sinaloa czy Jalisco Nowa Generacja. – Przemysł narkotykowy często może być ukryty i niewidoczny w dużych miastach – powiedział mężczyzna pochodzący ze stanu Veracruz. – Produkcja odbywa się w wioskach i małych miejscowościach. Lepiej nie znaleźć się w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiednim czasie. W wielu miejscach skorumpowana policja ma w tym swój współudział. Jedną z przyczyn są niskie pensje, które zmuszają funkcjonariuszy do szukania alternatywnych źródeł dochodu – podsumował mój rozmówca. Rzeczywiście, do walki z kartelami, które dysponują nie tylko zaawansowaną bronią, lecz nawet helikopterami bojowymi, rząd wysłał wojsko. W cieniu dużych organizacji działają mniejsze, lokalne gangi. Kościół stara się ograniczyć zasięg przemocy i wspomagać wykluczonych, którzy najbardziej są zagrożeni akcją werbunkową ze strony karteli. Przestępcy nie pozostają dłużni. Do tego dochodzi obecna w przestrzeni medialnej nagonka na Kościół. 

>>> Boliwia: doszło do ataku bombowego na siedzibę episkopatu

fot. Youtube

Jeden z najniebezpieczniejszych krajów dla duchownych 

Od 2012 r. zamordowano w Meksyku ponad 30 księży katolickich. W samym 2021 r. doszło już do kilku zabójstw. Pod koniec marca w Dolores Hidalgo w stania Guanajuato znaleziono ciało 64-letniego księdza Gumersinda Cortésa Gonzáleza. Znaleziono na nim ślady tortur i strzałów. W czerwcu franciszkanin o. Juan Antonio Orozco zginął w trakcie odprawiania nabożeństwa podczas strzelaniny w stanie Durango. Pod koniec sierpnia w Galeanie w stanie Morelos znaleziono w kościele ciało ks. José Guadalupe. Kapłani i wspólnoty chrześcijańskie otrzymują groźby od gangsterów. Nie tolerują oni bowiem sprzeciwu wobec swoich aktywności. Chito Aguilar, jeden z pastorów z miasta Ciudad Juarez (stan Chihuahua) i nawrócony diler narkotykowy, znajduje się w ciągłym stanie zagrożenia. Opiekuje się on ponad 20 kościołami w okolicy. Wiele razy grożono mu śmiercią lub nawet celowano do niego z broni. Spalono także kościół należący do jego wspólnoty. W mieście tym wielu przewodniczących kościołów chrześcijańskich było porywanych, a ich dzieci mordowane. Taki los spotkał 24-letniego Abrahama, syna pastora Eduardo Garcii, zabitego w 2009 r. 

fot. Youtube

To tylko pojedyncze przykłady, które kryją się za tak wysokimi liczbami. Kościół ze swoim radykalnym orędziem miłości, która nie jest płytkim i naiwnym sentymentalizmem, lecz konkretną ofiarą na rzecz drugiego, od początku swego istnienia natrafia na agresywny opór. Przed paroma dniami w Boliwii dokonano zamachu bombowego na siedzibę tamtejszego episkopatu. Przypuszcza się, że atak spowodowany był sprzeciwem Kościoła wobec aborcji. Każdego dnia ma ginąć aż 13 osób wyznawców Chrystusa. Możemy brać wzór z ich męstwa i oddania Chrystusowi aż do końca. 

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze