Abp Mokrzycki: papież planuje wizytę na Ukrainie w przyszłym roku
Rozmowa z metropolitą lwowskim obrządku łacińskiego abp. Mieczysławem Mokrzyckim?
KAI: Czym żyje dzisiaj Kościół na Ukrainie?
– Jesteśmy wdzięczni Panu Bogu, bo w tym roku mogliśmy dziękować za 30. rocznicę odnowienia struktur Kościoła rzymskokatolickiego przez Ojca Świętego Jana Pawła II, a także za jego pielgrzymkę do naszego kraju: do Lwowa i do Kijowa przed 20 laty.
Kościół ten w dalszym ciągu przeżywa wiosnę. Każdego roku tworzymy jedną albo dwie parafie. W tym roku konsekrowaliśmy także klasztor klauzurowy dla sióstr benedyktynek. W ubiegłym roku święciliśmy cztery nowe kościoły. W tym roku przed Bożym Narodzeniem będzie konsekrowany kościół, który wybudowali księża pallotyni w Brzuchowicach. Obecnie budujemy dwa kościoły i staramy się o jeszcze jedną działkę na peryferiach Lwowa, żeby w każdej dzielnicy była nasza wspólnota. Cieszymy się, że nasz Kościół wzbogacają także nowe zgromadzenia: ojcowie benedyktyni, ojcowie pijarzy, a w ubiegłym roku klaretyni. W ten sposób nasz Kościół na Ukrainie jest wspierany przez Kościół powszechny, szczególnie z Polski, skąd przybywają nowi kapłani. Dzięki tej pomocy i solidarności, także finansowej, nasz Kościół może się dalej rozwijać i jak najlepiej służyć wiernym.
Wielką radością dla mnie było to, że pomimo obaw, iż po roku pandemii niektóre akcje duszpasterskie się nie udadzą, na zjazd ministrantów przyjechało jeszcze więcej chłopców. Podobnie było z pielgrzymkami pieszymi do naszego sanktuarium archidiecezjalnego w Bolszowcach. W tych pięciu grupach było więcej pielgrzymów niż w poprzednich latach. Również zjazd młodzieży we wrześniu pokazał, że ludzie potrzebują życia duchowego, potrzebują spotkania, bycia ze sobą, potrzebują modlitwy. Młodzież, dzieci, rodziny chętnie przybywają na różne spotkania organizowane przy parafiach, bo potrzebują formacji, potrzebują, żeby ktoś się nimi zaopiekował. I z tego bardzo się cieszymy.
Kościół rzymskokatolicki na Ukrainie jest bardzo otwarty. Widzę, że ludzie z innych Kościołów albo obojętni religijnie nie mają barier, żeby przychodzić do naszych świątyń. Niektórzy kapłani mówią, że przed świętami Bożego Narodzenia czy Wielkanocy spowiadają dwa razy: najpierw swoich wiernych, a za dwa tygodnie przychodzą wierni innych obrządków.
Zawsze jesteśmy otwarci na wszystkich. Inni to też zauważają i podkreślają. W naszym Kościele są wierni nie tylko pochodzenia polskiego, ale też inni. Często opowiadają, że liturgia w Kościele rzymskokatolickim jest klarowna, nie jest długa, a przede wszystkim jest formacja, katecheza, homilia.
Jesteśmy także bardzo zaangażowani charytatywnie. Przy naszych parafiach są przedszkola, są świetlice, które przyjmują dzieci po lekcjach w szkole – mogą tu otrzymać ciepły posiłek, a potem siostry czy nauczyciele pomagają im odrabiać lekcje. Budujemy przytułek dla bezdomnych kobiet. Są też miejsca, w których codziennie wydawane są posiłki dla potrzebujących.
Prowadzimy także działalność kulturalno-oświatową. Często organizujemy różne sympozja, koncerty, wystawy z okazji świąt czy rocznic. Na Ukrainie przyjął się też Orszak Trzech Króli. Kościół rzymskokatolicki od początku zawsze głosił wiarę, ale także tworzył kulturę.
>>> Ukraina: parafianie walczą o odnowienie kościoła zniszczonego w pożarze
Na wschodzie Ukrainy cały czas trwa wojna. Jak Kościół odnosi się do tej sytuacji? Czy organizuje pomoc dla poszkodowanych i ich rodzin?
– Niestety, sytuacja na Ukrainie jest w dalszym ciągu bardzo trudna. W tym roku 24 sierpnia obchodziliśmy trzydziestolecie niezależności Ukrainy. Wiele mówiono o wojnie trwającej na wschodzie, ponieważ każdego tygodnia ginie dwóch, trzech ukraińskich żołnierzy. Nasz Kościół, a zwłaszcza diecezja charkowsko-zaporoska, biskup Paweł Honczaruk i biskup Jan Sobiło starają się organizować, na ile mogą, pomoc humanitarną, aby zabezpieczyć tym ludziom podstawowe warunki życia. Zwracamy się do innych organizacji, do naszych braci w biskupstwie, do Ojca Świętego, do Stolicy Apostolskiej, by interweniowali, by pokój mógł wreszcie przyjść i zakrólować na Ukrainie.
A jak wygląda sytuacja duszpasterska na Krymie, anektowanym przez Rosję?
– Na Krymie jest ksiądz biskup Jacek Pyl, który podlega bezpośrednio Stolicy Apostolskiej. Nasz Kościół może tam prowadzić swobodną działalność duszpasterską. Boryka się z pewnymi trudnościami materialnymi, ale jeśli chodzi o posługę duszpasterską, to nie jest ona ograniczona.
Prawosławie na Ukrainie wciąż jest podzielone, pomimo utworzenia Prawosławnego Kościoła Ukrainy, któremu autokefalii udzielił patriarcha Konstantynopola. Czy Kościół katolicki ma kontakt ze wszystkimi tamtejszymi Kościołami prawosławnymi? A może podejmuje się mediacji między nimi?
– Myślę, że utworzenie Prawosławnego Kościoła Ukrainy było bardzo pozytywnym krokiem. Nastąpiło pewne zbliżenie: niektóre wspólnoty Patriarchatu Moskiewskiego przeszły do Prawosławnego Kościoła Ukrainy, także Autokefaliczny Kościół Prawosławny się z nim zespolił. Klaruje się tu pozytywna przyszłość, ponieważ te Kościoły z czasem będą ze sobą bardziej współpracowały, dojdzie do jakiejś symbiozy między Patriarchatem Moskiewskim a Prawosławnym Kościołem Ukrainy. Zawsze mieliśmy dobre relacje z jednym Kościołem i z drugim. Myślę, że jesteśmy mediatorami w zbliżeniu się tych dwóch Kościołów. Dotychczas nie widziałem jakichś większych z tego powodu problemów.
>>> Ukraina dziękuje za beatyfikację Matki Elżbiety Czackiej
Na czym ta mediacja polega?
– Na uroczystości, które organizujemy przychodzą prawosławni z obu Kościołów. Zapraszamy wszystkich kapłanów niezależnie od obrządku i chętnie do nas przychodzą.
Czy Ukraina spodziewa się wizyty papieża Franciszka?
– Dowiedziałem się, że Ojciec Święty planuje taką wizytę w następnym roku.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |