Asia Bibi

Konferencja prasowa dotycząca sytuacji Asi Bibi, fot. EPA

Asia Bibi – sprawa zamknięta czy zapomniana?

Kto jeszcze pamięta sprawę katoliczki z Pakistanu, matki pięciorga dzieci, która oskarżona została o bluźnierstwo i oczekiwała w więzieniu na wykonanie kary śmierci? Od nagłośnienia sprawy minęło ponad siedem lat. Życie kobiety uratowała solidarność chrześcijan z całego świata. Jednak czy to koniec kontrowersyjnej sprawy?

Warto przypomnieć, jak zaczęła się historii pakistańskiej chrześcijanki. Czternastego czerwca 2009 r. Asia Bibi pracowała wraz z muzułmańskimi sąsiadkami w polu przy zbiorach. W niektórych miejscach można znaleźć informację, że ze względu na swoją pracowitość była nadzorczynią. Wyczerpana upałem, postanowiła napić się wody z pobliskiej studni. Jej muzułmańskie towarzyszki uznały, że ten gest zanieczyścił wodę. Aby woda w studni znów była zdatna do picia, Asia powinna wymówić szahadę (muzułmańskie wyznanie wiary), a to spowodowałoby jej konwersję na islam. Wypowiedziała wtedy słowa, które stały się późniejszą podstawą o oskarżenie jej o bluźnierstwo, mianowicie: „Jezus Chrystus umarł za moje grzechy i za grzechy świata. A co zrobił Mahomet dla ludzi?”. Wywołało to agresywną reakcję zebranych, a trochę poturbowana kobieta uciekła z miejsca zdarzenia.

Gdy wróciła po kilku dniach, została zaatakowana przez grupę rozwścieczonych ludzi, którzy żądali ukarania jej za bluźnierstwo. Chrześcijanie z wioski zawiadomili policję, która zabrała Asię na komisariat, aby uratować ją przed linczem. Nie uratowało to jej jednak przed aresztowaniem i oskarżenie o bluźnierstwo, za które pakistański kodeks karny przewiduję karę śmierci lub dożywotniego więzienia. Naciski ze strony islamskich duchownych doprowadziły do skazania kobiety na karę śmierci przez powieszenie. Nastąpiło to po szesnastu miesiącach procesu. Czas ten spędziła w niewielkiej izolatce bez okien, umywalki i toalety. Było to jednakże niezbędne, aby zapewnić jej minimum bezpieczeństwa i aby nie została zamordowana przed wyrokiem sądu. Pierwszy wyrok zapadł 7 listopada 2010 r. Sąd apelacyjny w Lahore 16 października 2014 r. potwierdził wcześniejszy wyrok. Jedyną szansą było odwołanie się do Sądu Najwyższego, który 22 lipca 2015 r. orzekł, że sądy poprzednich instancji dopuściły się istotnych nieprawidłowości. Dzięki temu wykonanie kary śmierci zostało wstrzymane do czasu rozpatrzenia sprawy przez Sąd Najwyższy. Mimo tego, że miała szansę opuścić więzienie, postanowiła w nim pozostać, obawiając się o swoje życie.

Asia Bibi miała szczęście w nieszczęściu, bo o jej uwolnienie walczyła światowa opinia publiczna. Od samego początku podejmowano wiele zabiegów dyplomatycznych oraz zbierano podpisy pod petycją o uwolnienie. W 2010 r. papież Benedykt XVI zaapelował o wypuszczenie uwięzionej oraz zapewnił ją o modlitwie i duchowej bliskości z nią i jej rodziną. W Pakistanie w latach 1986–2007 doszło do oskarżenia 647 osób o bluźnierstwo. Ponad dwadzieścia osób zginęło z rąk fanatyków mimo uniewinnienia. Trudno wybronić się z oskarżenia o bluźnierstwo z dwóch powodów: po pierwsze pakistańskie prawo zakłada, że obraza Mahometa nie musi być celowa, a obradom sądu przewodniczyć musi islamski sędzia. Po drugie osoby pomagające osobie oskarżonej uważane są za tak samo winne. O uwolnienie Bibi zaapelowali dwaj ważni pakistańscy urzędnicy: gubernator prowincji Pendżab, muzułmanin Salman Taster oraz chrześcijanin minister ds. mniejszości Shahbaz Bhatti. Rodzina Tastera miała nawet problem ze znalezieniem duchownego muzułmańskiego, który by go pochował. Za to mordercy odsiadują kary więzienia, ale uważani są za bohaterów.

Kilka lat temu sprawą Asia Bibi żył cały świat. Chrześcijanie jednoczyli się, walcząc o jej uwolnienie. Z biegiem czasu ludzie zapominają, że w dalekim Pakistanie żyje kobieta czekająca na uniewinnienie lub karę śmierci. Nie możemy zapomnieć tylko dlatego, że emocje opadły i dopadła nas codzienność bo chrześcijanie tam w świecie potrzebują naszej walki, pamięci i modlitwy.

fot. HazteOir.org, flickr.com

Wybrane dla Ciebie

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze