Procesja maryjna w Hongkongu/fot. arch. Sławomira Kalisza OMI

Azja: zakonnica w warsztacie i świecki na ambonie [MISYJNE DROGI]

Misjonarze, którzy przybywali do Azji w XVI w., byli pod wrażeniem tamtejszej cywilizacji, zwłaszcza Chin. Kontynent ten od wieków jest też miejscem prześladowań chrześcijan. Przez utrudniony dostęp księży do swoich wiernych świeccy zaczęli zarządzać lokalnymi wspólnotami na długo przed tym, zanim w Kościele oficjalnie zaczęto mówić o ich ważnej roli.

Główny kościół prefektury apostolskiej w Guilin w Chinach jest stosunkowo niewielki i niejako wciśnięty między okoliczne budynki. Zdążyliśmy dotrzeć na poranną niedzielną mszę świętą. W środku wierni przygotowywali się już do Eucharystii. Chińczycy często wcześniej przychodzą i modlą się w imponującym skupieniu. Minuty mijały, msza powinna rozpocząć się już jakiś czas temu, lecz ksiądz nadal się nie zjawiał. Po jakimś czasie oczekiwania do ambony podszedł świecki w średnim wieku, zapewne lokalny katechista wyjaśnił coś po chińsku i zaczął przewodniczyć niedzielnej liturgii słowa. Kapłan z jakichś względów nie mógł przybyć.

Świecki prowadzi rekolekcje

Jest możliwe, że księdza, który miał celebrować tamtego dnia Eucharystię, zatrzymały chińskie służby bezpieczeństwa. Przed pandemią sytuacja katolików w Państwie Środka była dość zróżnicowana, w zależności od regionu. Zdaje się jednak, że po pandemii sytuacja chrześcijan w całych Chinach się pogorszyła. Już wcześniej zagraniczni duchowni nie mogli tam legalnie pracować duszpastersko (poza pewnymi wyjątkami). Często zatrudniali się jako profesorowie na uczelniach i w szkołach średnich, inni potajemnie dojeżdżali z Makau i Hongkongu. Prezbiterów miejscowych nie jest tak mało, ale istnieją miejsca, w których katolicy widują ich dość rzadko. Dlatego ich rola rośnie, co zauważa o. dr Jarosław Duraj SJ, pracujący w Makau Ricci Institute i na Uniwersytecie św. Józefa. To właśnie z Makau misjonarze podejmują się formacji świeckich liderów.

Kurs biblijny w Dengerzhuang w Chinach/fot. JACEK GNIADEK SVD

– Wszelkie kontakty duszpasterskie mogą się wiązać z problemami nie tyle dla mnie, co dla tych, z którymi bym się spotykał, więc musi by ogromna ostrożność – mówi o. Duraj. – Przygotowujemy grupę liderów świeckich w Chinach, którzy będą prowadzić rekolekcje ignacjańskie lub szeroko rozumianą formację chrześcijańską w środowiskach, w których żyją. Głównie chodzi o pracę z młodzieżą – wskazuje jezuita.

Będzie się to wszystko odbywać bez udziału księży. Duchowny dodaje, że dużo się dzieje również w zakresie pracy społecznej. – Mamy sieć ośrodków dla trędowatych, prostytutek, sierot w różnych częściach Chin. Są one oficjalnie aprobowane przez lokalne rządy danych prowincji i miast, ale nie mogą mieć charakteru religijnego. Niemniej jednak organizowane jest to tak, żeby pewne elementy formacji chrześcijańskiej były tam uwzględnione – podkreśla o. Duraj. Podobnie widzi to polski oblat o. Sławomir Kalisz OMI, posługujący na co dzień w Hongkongu.

Klucz do Kościoła przyszłości

W tych ośrodkach organizuje się również warsztaty np. z ekologii czy kontemplacji, za których pośrednictwem można „przemycić” nieco Ewangelii. Pracują w nich głównie siostry zakonne lub wolontariusze świeccy, wcześniej uprzednio przygotowywani przez różne programy formacyjne. – De facto jest tylko kilku zakonników, którzy wspierają bezpośrednio te wspólnoty i są w stanie je odwiedzać bardzo rzadko, zaledwie raz na rok lub nawet raz na kilka lat. Nawet jeśli zarząd dokonuje się z Makau, to te ośrodki w dużym stopniu zdane są na siebie – zaznacza o. Duraj.

Formacja liderów świeckich nie odbywa się w Makau, lecz właśnie w tych ośrodkach w Chinach kontynentalnych. Jest ona organizowana w bardzo dyskretny sposób, żeby nie zwracać na siebie uwagi, ale zawsze wiąże się to z pewnym ryzykiem. – Przybiera to formę np. szkoleń osobowości czy warsztatów psychologicznych. Współpraca ze świeckimi to najbardziej obiecująca perspektywa, bo przygotowywanie liderów świeckich to klucz do Kościoła przyszłości – mówi o. Jarosław Duraj SJ.

W Makau tylko raz na jakiś czas organizuje się spotkania formacyjne dla świeckiej młodzieży z różnych regionów: Tajwanu, Hongkongu czy Chin kontynentalnych.

Renesanse świeckich

W Chinach, jak i w wielu innych krajach Azji, nadchodzi zatem kolejny renesans świeckich. Podczas ewangelizacji Państwa Środka w XVI i XVII w. ważną rolę pełnili nawróceni na chrześcijaństwo mandaryni, czyli intelektualna elita kraju. Wyjątkowe znaczenie miały kobiety konsekrowane zwane beatas, które umocniły się w XVIII w., kiedy misjonarze musieli opuścić Chiny. Katoliczki te przejęły na siebie wiele zadań ewangelizacyjnych i duszpasterskich. Te tradycje do dzisiaj są tam żywe. Niemal w każdej parafii, jaką odwiedziłem w Chinach, ważną funkcję pełniły kobiety. To one zazwyczaj wychodziły do mnie, by przedstawić lokalną wspólnotę, zwłaszcza gdy nie było księdza. Odpowiadały też za wiele kwestii organizacyjnych. W Xi’an Cecylia, jak ją nazywali obcokrajowcy, wyławiała z kościoła kandydatów do służby liturgicznej czy czytania podczas mszy w języku angielskim. Potrafiła przekonać najbardziej nieśmiałego wiernego z zagranicy. Cecylia przyprowadzała na liturgie i spotkania również wielu chińskich niechrześcijan. Niektórzy z nich po jakimś czasie decydowali się na katechumenat i przyjęcie chrztu.

Chrześcijaństwo rozwijało się historycznie dzięki świeckim także w innych krajach regionu. Do koreańskiego królestwa Joseon w XVIII w. chrześcijaństwo przynieśli świeccy. Pierwszy ksiądz, który przybył do tego państwa u schyłku tego stulecia, zastał już kilka tysięcy chrześcijan. We współczesnej Korei Południowej religia ta dynamicznie się rozwija. Do Korei Północnej z kolei księża nie mają żadnego wstępu, a za wyznawanie wiary grozi obóz pracy lub śmierć. Z przedostających się informacji wynika, że świeccy katolicy wciąż potajemnie praktykują chrześcijaństwo. Robią to w wymyślny sposób, przenosząc na przykład Biblię na pedrive’ach.

fot. arch. Sławomira Kalisza OMI

Korea Północna być może powtórzy historię japońskich chrześcijan. Ich społeczność ostała się – pomimo brutalnych prześladowań i braku księży przez ponad 200 lat. Wiara przetrwała dzięki świeckim bez udziału kapłanów.

>>>Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Zamów prenumeratę<<<

Renesans świeckich zapowiada się również w Laosie, gdzie rząd prześladuje Kościół i – podobnie jak w Chinach – zabrania zagranicznym księżom pracy w kraju. Tam chrześcijaństwo, w tym katolicyzm, przetrwało dzięki świeckim, bo duchownych praktycznie już nie było – warto przypomnieć tu błogosławionych męczenników z Laosu, z lat 60. i 70. ubiegłego wieku, na czele z zamordowanym 27-letnim Mariem Borzagą OMI. Aktualnie na niemal 60 tys. katolików znajduje się tam zaledwie 20 kapłanów i 4 biskupów. Pomimo trudnej sytuacji wiernych przybywa. Jest tam zatem ogromne pole do pracy dla zaangażowanych świeckich. To oni często muszą przejmować część obowiązków duchownych i prowadzić działalność misyjną. – Niektórzy katechiści towarzyszą księżom, gdy ci udają się do wiosek i udzielają sakramentów – opowiada ks. Paul Chatsirey Roeung, cytowany przez „La Croix”. – Czasami, gdy jest to konieczne, katechiści odwiedzają te tereny sami, dając świadectwo wiary i głosząc Ewangelię. Czasami chrzczą – dodaje narodowy dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych dla Laosu i Kambodży. Nieco łatwiejsza sytuacja jest w azjatyckich byłych republikach radzieckich, ale wpajany tam przez kilka pokoleń ateizm jest trudnością. Są też państwa, takie jak Turkmenistan, gdzie otwarcie nie wolno ewangelizować.

Azja pokazuje, że świeccy nie tylko mogą, ale i powinni brać większą odpowiedzialność za Kościół. Podobnie istotną rolę pełnią siostry zakonne, tak często niedocenianie w Kościele. To świeccy są przyszłością Kościoła, nie tylko w Azji.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze