Fot. Stanisław Rochowiak OFM

Azji trzeba szeptać Ewangelię. O misjach i inkulturacji na Wschodzie [MISYJNE DROGI]

Dzisiaj, mimo że to niedziela, po mszy świętej w uzbeckiej Bucharze sadziliśmy drzewa w ramach krajowego programu zalesiania. Chrześcijanie wnoszą swój wkład w dziedzictwo narodu, któremu przynoszą Ewangelię. Tak, przynosimy Ewangelię, największy dar. Owszem, usiłujemy ją wpisać w kulturę społeczeństw, do których Kościół przychodzi. Szanujemy jednak to, co tam zastaliśmy.

Katolicy na swoje nabożeństwa przychodzą w miejscowych ubraniach, a budując świątynie respektują przyjęte kanony architektoniczne, przyjmują melodykę śpiewanych pieśni, wedle zasady „gdzie inna wieś, tam inna pieśń”, język lokalny, a święci mają charakterystyczne rysy. Cieszy nas dobro, które już się dokonało i realizuje w tych, którzy w nas przyjmują Jezusa. On wszystkich umacnia i oczyszcza. Azja jest różnorodna – jej trzeba szeptać Ewangelię.

Nie ma ateistów

Niemalże od 30 lat jestem mieszkańcem Azji Centralnej (Turkmenistan), a do tej pory nie spotkałem tu nikogo, kto powiedziałby o sobie, że jest ateistą. Na tym kontynencie zwykle kult wyprzedza kulturę. Mam szczęście podróżować także po Azji Wschodniej, poznawać i podziwiać duchowe bogactwo ludów i narodów azjatyckiej ziemi. Zachodziłem do wielu świątyń różnych religii obecnych wśród tutejszej ludności.

Indie. Procesja liturgiczna ulicami miasteczka/Fot. Solomon Oblate

Już przed wiekami jedwabnym szlakiem przybywali ze Wschodu na wielbłądach mędrcy i handlarze. Ci ostatni przywozili różnorodne maści, olejki, kadzidła, wonności i ładan – w azjatyckich lasach rosną kadzidłowe drzewa! Tu używa się Bożych darów przede wszystkim w liturgii, w obrzędach religijnych, dla chwały Bożej. Nieco inaczej jest w Europie skoncentrowanej bardziej na człowieku. Na Zachodzie dary natury przede wszystkim służą za kosmetyki, środki higieniczne lub lekarstwa.

Kantyk stworzeń

„Błogosławcie Pana wszystkie dzieła Pańskie, chwacie Go i wywyższajcie na wieki” (Kantyk Trzech Młodzieńców, DN 3,52-90 – pozostałe fragmenty Biblii też są z tego kantyku). Całe stworzenie wychwala swego Stwórcę. Jakże różnorodna i bogata jest fauna i flora rozleglej Azji, oblanej morzami i oceanami. Obfitość wody i słońca sprawia, że przez okrągły rok nie brakuje tu bujnej zieleni i kwiatów. Niektóre drzewa są jak podniebne kwiaty. Chwalą Pana bezkresne stepy Kazachstanu, pustynia Kara-kum w Turkmenistanie i szczyty Himalajów spoglądające z wysoka na wiele ludów Azji. Różnobarwne ptaki śpiewają tu o każdej porze dnia i roku – przed wschodem słońca budzą mieszkańców tego kontynentu do modlitwy. Nie dziwi, że pierwsze msze święte są odprawiane tu czasem już o 4.00 nad ranem. „Wszystko, co żyje, niech chwali Pana”. Azja się modli kwiatami i ładanem, ogniem lampek i tańcem.

Nie przybywamy na pustynię

Gdy misjonarz przybywa do jakiegoś azjatyckiego kraju, szczepu lub narodu, to nigdy nie zastaje kulturowej lub religijnej pustki. Wszędzie, gdzie żyje człowiek, są już jakieś wierzenia, ludzie kierują się określonymi wartościami, mają swoje obyczaje, obrzędy, autorytety, respektują tradycje. Usiłuję poznawać nieco niektóre z kultur i religii różnych narodów Azji. Chrześcijanie są wezwani do dialogu międzyreligijnego. Rozmawiam z wyznawcami islamu, hinduizmu i buddyzmu, uczestniczę czasem w świętach innych religii. Fascynujące to i trudne – pozostać przy swojej wierze, a jednocześnie być otwartym na innych. Budować duchowe, międzyreligijne i ekumeniczne mosty. To właśnie nam się zadaje dzisiaj, w epoce ewangelizacji narodów, dialogu międzyreligijnego i globalizacji. Dostrzegając dobro u innych, mamy szansę wnosić ewangeliczny zaczyn w inne prądy myślenia i duchowe tradycje.

Krestane, Pakistan. Przygotowanie do Eucharystii/Fot. MAREK ADAMCZUK OMI

Wicher Ducha Świętego

W świątyniach katolickich Azji Wschodniej, gdzie panuje klimat gorący i wilgotny, ważna jest przewiewność miejsc, w których sprawowana jest liturgia święta. Dlatego obiekty sakralne buduje się tak, by okna były duże, często nawet nieprzeszklone. Do kolumn i filarów przyczepia się dziesiątki wentylatorów, co daje świątyniom pewną lekkość. Kobiety tutaj zwykle trzymają w rękach wachlarze. Świeżość zaś zawdzięcza się obfitości kwiatów i wonności kadzideł. To sprawia, że atmosfera na nabożeństwach jest podniosła i świąteczna. Duch Święty tchnie, raz jak zefirek, raz jak wicher. Dobrze więc, gdy w chrześcijańskiej świątyni coś fruwa!

Procesja w Lahore

Nie zapomnę tamtej Niedzieli Palmowej. Procesja szła kilka kilometrów, wierni trzymali w rękach nie gałązki, ale duże gałęzie palmowe. Co jakiś czas zatrzymywaliśmy się, a wierni z pakistańskiego narodu wznosili okrzyki: „Niech żyje Chrystus Król!”. Wzdłuż drogi patrzyli z zaciekawieniem na nas inni ludzie: z drzew, z okien, z balkonów, a nawet z dachów domów. Tak entuzjastycznego wyznania wiary w Jezusa Chrystusa Zbawiciela nie widziałem nigdy w życiu. A to wszystko w państwie muzułmańskim.

Sakralny taniec

„Błogosławcie Pana synowie ludzcy”. Nam, Europejczykom, grozi przeintelektualizowanie. Żyjemy przeważnie „w głowach”. Mieszkaniec Azji natomiast żyje całym sobą i także całym ciałem chwali Pana. Apostoł Paweł potwierdza, że człowiek jest świątynią Ducha Świętego. Jest tabernakulum i monstrancją Boga. Tańce, które wierzący w Izraelu wykonywali wokół Arki Przymierza są z powodzeniem kontynuowane w wielu chrześcijańskich kościołach Azji, zwłaszcza w Indiach. Cały człowiek, w pełni żyjący, jest chwałą Boga. Godność, radość i pokora wobec Boga, jeszcze bardziej niż w słowach, znajdują wyraz w milczeniu i w muzyce, w pełnym dostojeństwa i harmonii sakralnym tańcu uwielbienia.

Jerzy Kotowski OMI podczas święta Ofiarowania Pańskiego w Aszchabadzie, Turkmenistan/Fot. Archiwum OMI

U nas w Aszchabadzie

Nasi wierni są nam wdzięczni za to, że uszyliśmy ornaty do sprawowania liturgii z materiałów utkanych przez miejscowych. To znak dla nich, że Pan Bóg jest także blisko nich, w kulturze turkmeńskiego narodu. W Niedzielę Palmową w procesji witającej Jezusa szedł osioł. Wierni tradycyjnie rzucają tu pod nogi Zbawiciela chusty, kurtki, szaliki, zielone gałązki i kwiaty ze swoich ogrodów. W naszej wspólnocie katolickiej w Aszchabadzie w świętą Noc Paschy Słowo Boże czytamy w różnych językach, a psalmy śpiewamy na melodie pochodzące z różnych kręgów kulturowych, z których pochodzą nasi wierni. To świadectwo, że Kościół jest katolicki, czyli powszechny, a Ewangelia jest „dla wszystkich narodów.”

Nie obywa się bez dramatów

Na Filipinach, na cmentarzu Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, modliłem się nad grobami kilku współbraci zabitych przez fundamentalistów islamistycznych. Ojciec Michael Rodrigo OMI na Cejlonie odważnie głosił, że prawdziwe uwielbienie Boga pokrywa się ze sprawiedliwością wobec ubogich. Męczeńska śmierć przypieczętowała jego zaangażowanie społeczne.

Bangladesz. Poranna modlitwa w oblackim Niższym Seminarium Duchownym w Dhace (juniorat)/Fot. AJIT VICTOR COSTA OMI

Na szczęście są też i znaki nadziei. Na pogrzebie mojego kolegi Jajanty na Cejlonie zameldowały się setki buddystów. Na tej wyspie zwierzchnik wspólnoty buddystów prosił nas, oblatów, aby przed Bożym Narodzeniem nauczyć jego wiernych kilku katolickich kolęd. W Indonezji współpracują ze sobą z okazji swoich świąt muzułmanie i katolicy.

Jedność i wzajemność

Zachód zrobił wiele, by oddzielać ciało od duszy, rozum od wiary, kul- turę od kultu, filozofię od teologii, by stawiać wyraźne granice między myśleniem a modlitwą, oddzielając „czystą” naturę od „czystej” łaski, w końcu… by oddzielić (o zgrozo!) człowieka od Boga. Na wschodzie, czyli w Azji, mądrość narodów i religie pilnowały jedności i nie przeciwstawiały sobie dwóch biegunów jednej i tej samej rzeczywistości. Słowem – strzegły jej jedności. Wartości ludzkie i wartości Boże się przenikają i nawzajem wzbogacają jedne drugich. Życie jest naznaczone jednością i wzajemnością. Tu, na przysłowiowym Wschodzie, nie oddziela się tak wyraźnie i z taką determinacją jak na Zachodzie myślenia od mistyki. Rozum i wiara wzajemnie się przywołują. Przypomniał nam to święty papież Jan Paweł II. Wschód ma się czym podzielić z Zachodem. Jest bardziej otwarty na tajemnicę, na obecność Ducha Świętego, który tchnie tam, gdzie chce…

>>> Tekst pochodzi z „Misyjnych Dróg”. Wykup prenumeratę <<<

Czy ktoś może być pewny, że milczenie wobec Tajemnicy nie jest już modlitwą? Czy nie jest w jakiejś mierze modlitwą także podziw wobec piękna? Czy nie są nią mistyczne chwile zdumienia? Czy my na Zachodzie odważymy się pójść w kierunku owej jedności, aby „słuchać milczenia” i częściej zdumiewać się miłością. Aby się modlić. Aby poddawać nasze życie wielkiej Tajemnicy.

Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze