Bez chrześcijan wschodnich chrześcijaństwo straci swoje korzenie
Jeśli chrześcijanie wschodni znikną, chrześcijaństwo straci swoje korzenie – przestrzegł kard. Louis Sako. Patriarcha Chaldejskiego Kościoła Katolickiego od ponad pół roku roku przebywa w Irbilu w autonomicznym regionie Kurdystanu.
Hierarcha wyrażał swoją dezaprobatę dla zajmowania mandatów parlamentarnych przez muzułmanów, mimo że zgodnie z prawem są one zastrzeżone dla mniejszości. Sprzeciwiał się także kontroli ze strony Brygady Babilońskiej – bojówki podającej się za chrześcijańską, ale powiązanej ze Strażnikami Rewolucji Islamskiej w Iranie, która dąży do usunięcia patriarchatu chaldejskiego i przejęcia jego roli przedstawiciela chrześcijan w kraju.
Na początku lipca 2023 roku, prezydent Iraku Abdul Latif Raszid unieważnił dekret wydany w 2013 roku przez jego poprzednika Dżalala Talabaniego, który przyznał patriarsze szerokie uprawnienia do zarządzania sprawami Kościoła i oficjalnie uznał go za głowę Kościoła chaldejskiego. Dekret ten był zgodny z tradycją sięgającą XIV wieku. Na znak protestu przeciwko cofnięciu dekretu i związanemu z tym przesłuchaniu przez policję, kard. Sako opuścił swoją rezydencję w Bagdadzie i przeniósł się do Kurdystanu, gdzie mieszka w patriarszym seminarium duchownym św. Piotra. Stamtąd nadal zajmuje się sprawami Kościoła, utrzymując kontakt z księżmi i z biskupem pomocniczym w Bagdadzie za pośrednictwem e-maili i telefonu, odwiedza też wspólnoty chrześcijańskie w Kurdystanie.
>>> Chrześcijanie w Iraku obawiają się eskalacji konfliktu izraelsko-palestyńskiego
Wspomniana Brygada Babilońska „nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem”, tłumaczy hierarcha. Wywiera ona olbrzymi wpływ na rząd, gdyż umieściła swoich członków w otoczeniu prezydenta i premiera. Co więcej, uciska chrześcijan, doprowadzając do ich wywłaszczenia na Równinie Niniwy, gdzie mieszka większość wyznawców Chrystusa.
Kardynał przypomina, że liczba chrześcijan w Iraku znacznie spadła od czasu, gdy rządziło tu tzw. Państwo Islamskie. Jednak choć jego panowanie się skończyło, to niebezpieczeństwo zaniku chrześcijan w tym kraju nie jest tylko złym wspomnieniem, zauważa chaldejski patriarcha Bagdadu. „Strach przed przyszłością jest wielki. Setki rodzin opuściło równinę Niniwy w poszukiwaniu bezpiecznego schronienia i możliwości wychowania dzieci. Nawet jeśli pokój jako taki powrócił, ci chrześcijanie nie powrócili” – ubolewa kard. Sako, podając, że w Iraku mieszka nadal 500 tys. chrześcijan, co oznacza, że jest ich o milion mniej niż w 2014 roku. A ci, którzy pozostają, są na ogół bardzo biedni i żyją w ciągłej niepewności, szczególnie z powodu prześladowań ze strony muzułmanów.
Jednak patriarcha nie załamuje rąk rozważa powrót do Bagdadu. Podjął kroki prawne mające na celu „wykazanie niezgodności z prawem uchylenia dekretu”. Ma też nadzieję, że po zakończeniu kadencji obecnego prezydenta w 2026 roku, zostanie wydany nowy dekret potwierdzający uprawnienia głowy Kościoła chaldejskiego.
Dotychczas wschodni chrześcijanie opierali się na Zachodzie, który obecnie – zdaniem kardynała – zapomina o swoich korzeniach. „Zachód utracił chrześcijańskie wartości, które skłaniały go do wspierania prześladowanych chrześcijan na Wschodzie. Jeśli zostawisz Boga za sobą, to co ci pozostaje? Pieniądze, egoizm, przyjemności. Ten indywidualizm prowadzi do obojętności. Jeśli chrześcijanie ze Wschodu znikną, chrześcijaństwo nie będzie miało żadnych korzeni. Obecność ta jest symboliczna i świadczy o ważnym powołaniu do proponowania innej drogi niż islam” – wskazuje kardynał. Dlatego prosi chrześcijan Zachodu, by nie zapominali o swych wschodnich braciach, którzy znajdują się w trudnej sytuacji.
Wybrane dla Ciebie
Czytałeś? Wesprzyj nas!
Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!
Zobacz także |
Wasze komentarze |