Fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

Bóg wypisany na twarzach

Jornada de retribución social w Kolumbii to specjalny dzień, w którym czas przeznacza się na rzecz społeczeństwa i potrzebujących. Retribución social to bowiem realizacja odpowiedzialności za społeczeństwo. Każdy z nas może coś dać od siebie. Towarzyszyliśmy lekarzom, którzy udali się do domu dla ludzi z niepełnosprawnościami i starszych w jednej z najbardziej zmarginalizowanych dzielnic Cali.

Mojica, bo tak nazywa się ta dzielnica położona w dystrykcie Aguablanca, to miejsce, którego nikt z zewnątrz nie odwiedza – jeśli nie musi tego robić. To tam odnotowuje się jedną z najwyższych liczb morderstw w mieście. Nie muszę dodawać, że warunki życia czy usługi publiczne są tam często na tragicznym poziomie. Dzielnicę zalicza się do warstwy 1, czyli najniższej (w Kolumbii rozwarstwienie społeczne związane jest z miejscem zamieszkania, dzieli się pod tym względem poszczególne dzielnice). Nie jest to zatem dobre miejsce dla ludzi z niepełnosprawnościami, zwłaszcza starszych lub porzuconych przez najbliższych. Młoda i uśmiechnięta dziewczyna z sąsiedztwa może okazać się poważnym zagrożeniem. W kwietniu tego roku aresztowano członków Los de la Antena, jednego z gangów, który terroryzował dzielnicę Mojica. Na zdjęciach można zobaczyć młodych „normalnie” wyglądających ludzi, chłopaków i dziewczyny. Dowiadujemy się, że te osoby są odpowiedzialne za wymuszenia, morderstwa i przymusowe przesiedlenia. Wśród ich ofiar była także kobieta z niepełnosprawnością fizyczną.

>>> Stołówka i taras widokowy w walce z ubóstwem i przestępczością [REPORTAŻ]

Dom dla seniorów i osób z niepełnosprawnościami pilnie potrzebny

W takim miejscu musiał zatem powstać dom, w którym osoby z różnymi rodzajami niepełnosprawności nie tylko będą mogły spokojnie mieszkać, lecz będą też miały przestrzeń do rozwoju. Dom taki powstał ok. 40 lat temu, a od 15 lat zarządza nim Ana Milena, żywiołowa i radosna kobieta. Tatuaże i ogólny styl mogłyby niektórym nie sugerować, że to wierząca osoba. Przeciwnie, o Bogu mówi bardzo często. Kilka lat temu otwarto tutaj także jadalnię społeczną przy współpracy z archidiecezją Cali i magistratem. To część większych działań, które nazywa się czasem Cali sin hambre, czyli „Cali bez głodu”. Jak zaznacza Ana Milena, to bardzo pomogło w zapewnianiu odpowiedniego, codziennego wyżywienia wszystkim mieszkańcom. Dzisiaj jest ich tam 40. Część została porzucona przez rodziny, część oddana przez nie z powodu braku odpowiednich warunków czy środków (w takich dzielnicach ubóstwo to rzecz zwykła). W tym drugim wypadku rezydenci odwiedzają swoje rodziny raz w tygodniu. Do domu przyjmuje się nie tylko osoby z Mojica, lecz także z innych dzielnic znajdujących się w dystrykcie.

Fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

Jak już wielokrotnie pisałem, takie dzielnice – choć są niebezpieczne – to i tak zazwyczaj w większości zamieszkane przez ludzi „normalnych” i z dobrymi sercami. – Możemy funkcjonować, ponieważ jest dużo osób, które nam pomagają w utrzymaniu czystości, w zapewnianiu odpowiednich ubrań, w przygotowaniu posiłków – podkreśla Ana Milena. Zdaje się, że to właśnie ta życzliwość innych ludzi jest im najbardziej potrzebna. I nie chodzi tutaj o życzliwość wynikającą z litości czy wymuszoną, lecz o prawdziwy szacunek i relacje z drugim człowiekiem, czyli o to, czego potrzebuje każdy z nas.

Fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

Zwraca na to uwagę Kelly Meza, która przyjeżdża do tego domu z ramienia duszpasterstwa społecznego archidiecezji Cali. Jest profesjonalną pracownicą socjalną, która od lat angażuje się w projekty społeczne różnych wyznań chrześcijańskich. – Te osoby potrzebują przestrzeni, gdzie czują się kochani, gdzie mogą czerpać energię i gdzie szanuje się ich prawa. Potrzebują również dobrego dostępu do opieki zdrowotnej z powodu swojego stanu czy wieku, a także towarzyszenia w dbałości o zdrowie psychiczne – mówi Kelly.

Kelly Meza (od lewej) i Ana Milena/Fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

Jornada de Retribución Social

Dlatego z okazji Jornada de Retribución Social do domu przybyli medycy z Atención Primaria Salud de Oeste-Oriente. Interdyscyplinarna ekipa złożona była z lekarzy, psycholożki, fizjoterapeutki, specjalistki od żywienia. Nie było to jednak nudne spotkanie z lekarzami prawiącymi, z pozycji autorytetu, o zdrowiu. Mieszkańcy fenomenalnie się przy tym bawili. Edukacja odbywała się poprzez aktywności i zabawę. Specjalistka od żywienia budowała z rezydentami domu zdrową sałatkę z modeli owoców i warzyw, wyjaśniając przy tym w barwny sposób, jakie korzyści dla zdrowia mają konkretne składniki. Poszczególne bloki formacyjne były podsumowane jakąś piosenką, a później kontynuowano muzykę i tańce podczas przerwy. Nad wszystkim czuwała psycholożka, zapewniając zebranym komfort i poczucie bezpieczeństwa. Tłumaczono też, jak ważne jest zdrowie psychiczne.

Fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

Radość na twarzach mieszkańców była ogromna. Jeden z nich stwierdził wprost, że zawsze bardzo cieszy się, gdy przyjeżdżają goście, gdy coś jest organizowane. – Możemy oderwać się od rutyny – powiedział. Najważniejsze jednak, że to ludzie, którzy chcą z nimi spędzić czas. Radość z relacji, radość, która jest jednym z owoców Ducha Świętego. Można było przez ich radość zobaczyć Boga, który w nich mieszka.

Fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl
Fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl

Do Mojica przyjeżdżają pracownicy socjalni i wolontariusze, ponieważ pod szyldem archidiecezji, która współpracuje z lokalnymi liderami społecznymi, mogą to robić w pewnym warunkach bezpieczeństwa. Co prawda nie mogłem było chodzić po dzielnicy. Zaparkowaliśmy kilka metrów od wejścia i nawet na te kilka kroków kazano mi schować telefon. Nie zmienia to faktu, że sam dom, legitymacja pracownika archidiecezji, a zwłaszcza towarzystwo takiej miejscowej zaangażowanej w pomoc społeczną osoby jest bramą, która umożliwia dotarcie do potrzebujących bez wielkiego ryzyka. – Mamy tę przewagę, że współpracujemy z liderami społecznymi swoich dzielnic. To jest to, co nas chroni. Miejscowa społeczność bardzo ich szanuje, co pozwala nam wejść do wielu – normalnie niedostępnych miejsc – w ich towarzystwie – mówi Kelly.

Fot. Piotr Ewertowski/misyjne.pl
Czytałeś? Wesprzyj nas!

Działamy także dzięki Waszej pomocy. Wesprzyj działalność ewangelizacyjną naszej redakcji!

Zobacz także
Wasze komentarze